Ministerstwo rozwoju poinformowało w czwartek PAP, że w ścisłej współpracy z innymi resortami wystąpiło z inicjatywą wspólnego listu do Komisji Europejskiej w sprawie wprowadzenia ceł na nawozy z Rosji i Białorusi.
„Wspólne pismo Polski, Litwy, Łotwy i Estonii zostało 20 listopada 2024 r. przekazane do Komisji Europejskiej. Część państw członkowskich, które nie były sygnatariuszami listu, zadeklarowały gotowość konstruktywnego dialogu i rozważenia poparcia polskiej inicjatywy na późniejszym etapie” – przekazało PAP ministerstwo.
Jednocześnie resort wskazał, że jest także współsygnatariuszem listu z 8 listopada 2024 r., przygotowanego z inicjatywy Szwecji, wzywającego Komisję Europejską do podjęcia działań w zakresie podwyższenia stawek celnych na towary pochodzące z Rosji i Białorusi, celem przeciwdziałania finansowaniu niesprowokowanej napaści na Ukrainę.
Według danych GUS po siedmiu miesiącach tego roku import nawozów z Rosji do Polski wyniósł ponad 721,5 tys. ton, podczas gdy w podobnym okresie ubiegłego roku było to ponad 246,7 tys. ton. Przywóz nawozów z Białorusi w tym czasie przekroczył 185,5 tys. ton, wobec 13,4 tys. ton rok wcześniej.
Dyrektor w departamencie nadzoru II Ministerstwa Aktywów Państwowych Magdalena Piłat informowała na początku listopada br. podczas obrad podkomisji stałej do spraw nadzoru nad zarządzaniem mieniem państwowym, że resort rozmawia również z Ministerstwem Finansów o uszczelnieniu kontroli źródeł napływu nawozów do Polski. Przypomniała, że Ministerstwo Rozwoju i Technologii już finalizuje przygotowanie wniosków do KE w sprawie wprowadzenia cła na nawozy ze Wschodu. Zdaniem Piłat mowa jest obecnie już nawet nie o 30 proc. cle, ale o cle na poziomie 30-40 proc.
Przedstawicielka MAP zaznaczyła, że prowadzone są też działania dyplomatyczne, by uzyskać wsparcie KE dla wprowadzenia ceł. Wskazała, że potrzebne jest w przypadku ceł uzyskanie poparcia 55 proc. państw członkowskich, czyli 15 z 27 członków UE. Zauważyła, że inne instrumenty, takie jak zmniejszenie kontyngentów, czy sankcje wymagają jednomyślności.
Na początku listopada br. wiceprezes Grupy Azoty Hubert Kamola informował w Sejmie, że udział importu nawozów z Rosji i Białorusi w imporcie nawozów ogółem wzrósł do 66 proc. obecnie z 37 proc. w 2022 r. „Spółki, z którymi konkurujemy, to spółki z o.o. z maksymalnym kapitałem 5 tys. zł. Kilka na przykład jest zarejestrowanych w Warszawie pod jednym adresem” – wskazał.
Według dyrektor sprzedaży krajowej nawozów w Anwilu Pauliny Zielińskiej-Olak, to wysokie ceny gazu spowodowały intensyfikację importu do Polski nawozów azotowych. – o 92 proc. w ostatnich dwóch sezonach. „Po ośmiu miesiącach tego roku wzrost wyniósł 150 proc. w przypadku importu mocznika, a w przypadku nawozów azotowych – 30 proc.” – informowała posłów na początku listopada Zielińska-Olak. „Bez wsparcia regulacyjnego na szczeblu krajowym i UE doprowadzi to w dłuższej perspektywie do całkowitej utraty konkurencyjności przez krajowych producentów nawozów, do ograniczeń produkcji” – alarmowała.
Zwróciła uwagę, że z problemem rosnącego importu nawozów z Rosji i Białorusi zmaga się cała Europa. „Istnieje realne zagrożenie powielenia scenariusza irlandzkiego – dzisiaj nie ma tam już rodzimej produkcji nawozów. Kraj jest uzależniony od zewnętrznych dostawców i ceny nawozów w tym regionie wzrosły” – przekazała.
Zielińska-Olak zaznaczyła, że rosyjscy producenci osiągają kilkukrotnie wyższe marże na sprzedaży nawozów w porównaniu do producentów europejskich. „Są to marże sięgające do 40-50 proc., podczas gdy najlepsi producenci europejscy generują marże na poziomie 20 proc., a krajowi producenci mają marże na poziomie EBITDA minus 10 do 10 proc. To pokazuje, w jak trudnej sytuacji jesteśmy i że potrzebujemy pilnej interwencji” – podkreśliła.
Zdaniem branży nawozowej konieczne jest wprowadzenie w sposób „pilny” mechanizmów skutecznie chroniących krajowy rynek. „Obowiązkowy system rejestracji importerów i producentów wprowadzających nawozy na rynek krajowy w ramach zmiany ustawy o nawozach i nawożeniu z zaznaczeniem kraju pochodzenia nawozu czy producenta będzie ograniczeniem tego procederu” – wskazywała Zielińska-Olak. Dodała, że branża postuluje też rozszerzenie systemu SENT w celu monitorowania przepływu nawozów i ich tranzytu.
Zdaniem branży nawozowej należy też wzmóc kontrole w portach i w terminalach przeładunkowych, dotyczące transportu, magazynowania, oznakowania i jakości nawozów.
Zdaniem radcy ds. regulacji w pionie rzecznictwa i legislacji Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego Szymona Domagalskiego, mimo sankcji na rosyjski gaz, Polska w związku z „importem gazu w nawozach” zasiliła budżet Rosji kwotą 2,6 mld zł.