Po co nam mak i grzyby na wigilijnym stole?

Symbolika niektórych potraw i rekwizytów, tradycyjnie kojarzonych ze świątecznym stołem, nawiązuje do starosłowiańskich obrządków i zwyczajów.

PAP
Po co nam mak i grzyby na wigilijnym stole?

Fot. Ryszard Sudenis

Jak wyjaśnia etnolog dr Grzegorz Odoj, dotyczy to np. maku, miodu, grzybów, słodkiego kołacza, a nawet siana pod obrusem.

Niektóre potrawy tradycyjnie miały właściwości służące osiąganiu łączności między światem doczesnym a zaświatami. Wiąże się to z przekonaniem, że w Wigilię obejścia i domostwa ludzi są licznie nawiedzane przez duchy przodków. ,,W niektórych domach, gdy przystępowano do wieczerzy, czyniono nad miejscami do siedzenia ruchy dłońmi naśladujące wymiatanie, dmuchano czy stukano w stół, aby nie przysiąść przebywających tam duchów” – mówi dr Odoj. Nawet zwyczaj pozostawiania na tole pustego nakrycia dla zbłąkanego wędrowca jest reliktem starosłowiańskich obiat – posiłków obrzędowych, podczas których pozostawiano nietkniętą część jedzenia dla duchów przodków.

Obecny na stole mak od wieków znany jest z halucynogennych właściwości. ,,Lekkie oszołomienie, senność miały umożliwić połączenie pomiędzy rzeczywistością doczesną a zaświatami” – wyjaśnia dr Odoj. Podobnie grzyby: uchodziły za rośliny niezwykłe, pochodzące z niezwykłej i nieokiełznanej do końca przestrzeni, za jaką uważano las. Za niezwykłe uchodziły również wytwarzające miód pszczoły. Wierzono, że także te pracowite owady wchodziły w kontakt z zaświatami, co tłumaczy obecność miodu w świątecznych potrawach.

Nawet tradycja wkładania siana pod obrus sięga czasów starosłowiańskich. Warto zaznaczyć, że niegdyś kładziono je nie tylko pod obrusem (czasem używano płachty siewnej – rekwizytu związanego z magią płodności), ale także pod stołem. Miało to zapewnić domownikom pomyślność w nadchodzącym roku. Niektórzy badacze uważają, że może to być pamiątka starosłowiańskich obiat, spożywanych na kurhanach, miejscach pochówku, często na zwiędłych trawach. Zostawiano tam pożywienie dla zmarłych. ,,Być może siano pod wigilijnym obrusem to dalekie echo tego zjawiska. Natomiast w interpretacji chrześcijańskiej siano, przypominając okoliczności narodzenia Jezusa, symbolizuje ubóstwo betlejemskiej stajenki” – uważa dr Odoj.

Z wieczerzą wigilijną związana jest także magia liczb. Zgodnie z dawną tradycją liczba potraw musiała być nieparzysta (11, 9 albo 7), co miało zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. Z czasem jednak utrwaliło się przekonanie, że powodzenie zapewni podanie 12 dań – ta liczba kojarzona jest z miesiącami w roku lub uczniami Jezusa. ,,Zwyczajowo należy każdej potrawy przynajmniej spróbować, co sprawi, że nie doświadczy się głodu. Kto zrezygnuje choć z jednego dania, pozbawi się w nadchodzącym roku jednej przyjemności. Niektórzy twierdzą, że gwarantem dobrobytu jest jak największa liczba dań na wigilijnym stole, nieważne: parzysta czy nieparzysta” – podsumowuje etnolog.

PODCASTY I GALERIE