
Styczniowa pełnia zwyczajowo nosi nazwę Wilczego Księżyca lub Zaćmienia Księżyca Wilka. Określenie wywodzi się z legend rdzennych Amerykanów, ponieważ z początkiem roku, gdy było najzimniej, wilki podchodziły bliżej ludzkich osad w poszukiwaniu pożywienia.
Wtedy też ich wycie było najlepiej słyszalne. Tegoroczne zjawisko było doskonale widoczne niemal w całym kraju – oczywiście w zależności od warunków meteorologicznych.
Piątkowa pełnia Księżyca była tym bardziej niezwykła, że Srebrny Glob w czasie swojej wieczornej wędrówki po niebie zahaczył o półcień naszej planety. Choć nie zanurzył się w nim całkowicie, to w maksymalnym punkcie (tuż po godz. 20) w cieniu znalazło się nawet 90 proc. tarczy Księżyca.