
W ostatnim odcinku, który został wyemitowany w niedzielę, nie zabrakło intryg i zazdrości między uczestnikami.
„Rzeczywiście, już rozpoczyna się ostrzejsza gra, ale tak naprawdę wewnątrz projektu nie da się tego odczuć. Dopiero jak oglądam program, widzę różne komentarze uczestników, które wygłaszają do kamery. W oczy nikt nie mówi nic przykrego, wszyscy są koleżeńscy. Oczywiście gdy dochodzi do eliminacji, każdy broni swojej drużyny. To naturalne, że nikt nie chce, by swój odpadł” – mówi Lucyna.
W programie, którego tematem przewodnim były kanapki, dziewczyna zaserwowała roladkę z cukinii na chlebku własnej roboty. Jak mówi, przygotowanie dań konkursowych to zawsze improwizacja.
„Tematy otrzymujemy podczas nagrania programu. W studio są wszystkie potrzebne produkty – zawsze wiadomo że w jednej lodówce znajdziemy dowolne zioła, w drugiej mięso, ryby, są także przyprawy, owoce i warzywa. Szykuję danie, wypróbowując jakieś ciekawsze kombinacje smakowe i potem stosuję je według tematu” – opowiada Lucyna.
Przepisów szuka w Internecie – często na polskich lub angielskich blogach kulinarnych.
„Celem projektu jest poszukiwanie nowych smaków, ale to ogromne ryzyko. Gdy uczestnicy próbują wymyślić coś niezwykłego, może się okazać, że nie dla każdego to jest w ogóle jadalne. Niektóre dania, których próbowałam u innych, były takie, że wystarczyło mi łyżki. Na pewno nie chciałabym zjeść całego talerza…To specyficzne, nowe smaki, ale czasami wolę te domowe, tradycyjne i takie, które żołądek dobrze rozumie” – mówi Lucyna.
Zgodnie z koncepcją programu, każdy z sędziów ma własną drużynę. Lucyna znalazła się w drużynie doświadczonej specjalistki żywienia publicznego, wdowy po pierwszym prezydencie Litwy Kristiny Brazauskienė. To właśnie dzięki decyzji swojej jurorki Lucyna w niedzielę otrzymała plus i nie była narażona na odpadnięcie z eliminacji. Co tydzień z gry odpada kolejny jeden uczestnik, aż w finałowym programie zostanie czterech wirtuozów kuchni.