
O badaniu informuje czasopismo „Scientific Reports”.
W projekcie wzięło udział 20 pacjentów cierpiących na depresję oporną na tradycyjne formy leczenia. Ochotnicy otrzymywali dwie dawki psylocybiny – w pierwszym tygodniu 10 mg, a w drugim 25 mg. Wypełniali również kwestionariusze mierzące natężenie symptomów choroby oraz dwukrotnie zostali poddani obrazowaniu mózgu – raz przed rozpoczęciem badania, a drugi raz dzień po przyjęciu wyższej dawki psylocybiny.
Wyniki były jednoznaczne. U pacjentów leczonych psylocybiną zaobserwowano zmniejszony przepływ krwi w rejonie ciała migdałowatego – ośrodka odpowiedzialnego za przetwarzanie negatywnych emocji, a także wzrost stabilizacji innej części mózgu, ściśle związanej z objawami depresji.
Sami uczestnicy deklarowali, że po przyjęciu psylocybiny dostrzegali u siebie natychmiastowe złagodzenie symptomów choroby – poprawę nastroju i zmniejszenie napięcia emocjonalnego. Niektórzy opisywali swoje doświadczenie z psylocybiną, odwołując się do terminologii komputerowej. Mówili o resecie, defragmentacji, czy restarcie swojego mózgu.
„Możliwe, że psylocybina dawała tym osobom tymczasowego kopa, którego potrzebowali do przełamania stanów depresyjnych. Również rezultaty obrazowania przywodziły na myśl analogię resetu. Podobne zmiany w mózgu obserwuje się zazwyczaj tylko w terapii elektrowstrząsami” – komentuje koordynator badania dr Robin Carhart-Harris.
Według naukowców pozytywne efekty działania psylocybiny utrzymywały się u pacjentów do pięciu tygodni od zakończenia leczenia.