
Jeśli wydarzy się dzisiaj coś nie po twojej myśli – spóźniłeś się do pracy, zatrzasnąłeś się w windzie, zbiłeś szklankę – z pewnością pomyślisz, że to przez pechowy piątek 13-ego.
Czy pech istnieje naprawdę, czy chodzi tylko o różnicę w postrzeganiu rzeczywistości między ludźmi, którzy uchodzą za szczęściarzy, a tymi, których większość – w tym z pewnością oni sami – określiłaby jako pechowców?
Richard Wiseman, profesor psychologii uniwersytetu w Edynburgu, autor między innymi książki „Kod szczęścia”, a przy okazji iluzjonista znany z badań nad przesądami, uważa, że wszystko zależy od tego, jak postrzegamy rzeczywistość. Ponadto istotnym czynnikiem jest sposób, w jaki szczęściarze i pechowcy radzą sobie z tymi sytuacjami, kiedy dopada ich kiepska passa uznawana za pecha.
Wątpliwa sława tej daty ma początek w 1307 roku, kiedy to w piątek, trzynastego października na rozkaz Filipa IV Pięknego aresztowani zostali wszyscy templariusze we Francji. Dlaczego?
Król Francji, tonący w długach i zadłużony właśnie u templariuszy z zazdrością spoglądał na majątek zakonu. Majątek, który templariusze (obrońcy pielgrzymów i ich szlaków pielgrzymkowych) uzyskali w krótkim czasie jako darowizny od książąt i królów.
Filip Piękny nakazał swojemu kanclerzowi, Wilhelmowi de Nogaret, aresztowanie członków zakonu, zarzucając im herezję, świętokradztwo, czary, rozpustę i spiskowanie z Saracenami. Po długim procesie, ostatecznie majątek zakonu został skonfiskowany a wielu templariuszy zostało straconych na stosie.
Według tej hipotezy Ostatni Wielki Mistrz Zakonu, Jacques de Molay, tuż przed spłonięciem na stosie przeklął Filipa IV, papieża Klemensa V i Wilhelma de Nogaret – żaden z nich nie przeżył kolejnego roku.
Co ciekawe, data piątek 13. może w ciągu jednego roku przypaść co najmniej 1 raz i maksymalnie 3 razy. Nie jest możliwe, aby w ciągu całego roku ani jeden piątek nie wypadł trzynastego dnia miesiąca.