
„Istnieje więcej niż jeden powód dla takiego samopoczucia” – przekonuje dr Angelos Halaris, specjalista w dziedzinie psychiatrii i neurologii behawioralnej na uniwersytecie Loyola w Illinois. „W trakcie przedłużającej się przerwy świąteczno-noworocznej mamy tendencję do przesady – jemy za dużo, rozleniwiamy się, to wszystko jedynie sprzyja pourlopowemu kryzysowi” – dodaje.
Zatem wspomnienia beztroskich i leniwych dni, w zderzeniu z rzeczywistością w pracy jedynie wzmagają stres, który wzmaga dodatkowo stan utrzymującego się rozleniwienia. To wszystko z pewnością nie nastraja nas najlepiej do pracy.
„Dla wielu okres świąteczny jest jak marzenie i mam nadzieję, że taki w istocie był. Niestety jest to marzenie, które szybko się kończy. Ludzie odczuwają prawdziwe poczucie straty z tego powodu, dopada nas smutek i chandra” – wyjaśnia Halaris. Zachęca, aby w powrocie do pracy zastosować metodę małych kroków i systematycznie wykonywać kolejne zadania – od tych najłatwiejszych i najmniej zajmujących po te trudniejsze.
„To jest jak ze skokiem do zimnej wody – nie skacz od razu, bo możesz dostać ataku serca. Wyznacz sobie drobne cele, które ułatwią powrót do pracy i codziennej rutyny. Poza tym warto być dla siebie wyrozumiałym i w ciągu tych kilku dni mierzyć siły na zamiary. Zamiast od razu rzucać się na nawał pracy, warto dobrze i mądrze ją zaplanować” – zachęca ekspert.