Jak co roku o północy w barach i winiarniach na całym świecie odkorkowano pierwsze butelki tegorocznego beaujolais nouveau. Dla winiarskiego regionu Beaujolais, który przylega do Masywu Centralnego i ciągnie w stronę tak sławnych burgundzkich winnic jak Macon, stało się to dobrodziejstwem, które jednak zepchnęło w głęboki cień mniej znane, a szlachetniejsze produkowane tam wina.
Beaujolais nouveau to wino na nowe szybkie czasy – szybkość jest częścią jego mitologicznej otoczki. Do konsumentów na innych kontynentach trafia samolotami, podczas gdy wina szlachetniejsze podróżują statkami.
Jest wszystkim, czym nie jest wino szlachetne: młode, kwaskowate, ubogie w taniny dające charakterystyczne wytrawne doznania na podniebieniu, nie nadaje się do dłuższego przechowywania. Jego producenci uciekli się zatem do marketingu, aby podbić jego wartość w braku zalet, jakie mają wina bordoskie, inne burgundzkie, oczywiście szampan, czy też nieco mniej renomowane, a o antycznych tradycjach wina langwedockie.
Dokonuje się tej operacji po to, „by dodać wartości winu, które nie należy do mitologii win francuskich” – mówi Serge Michels, wiceprezes firmy konsultingowej Proteines, działającej w sektorze rolniczym. Na eksport trafia 47 proc. beaujolais nouveau, czyli proporcjonalnie więcej niż jakiegokolwiek innego wina produkowanego we Francji.
Największym odbiorcą jest Japonia, w której w zeszłym roku wypito go niemal 9 mln butelek. W Japonii też co roku odkorkowywane są pierwsze butelki beaujolais nouveau. W tym roku dostarczono według jednego z miejscowych importerów i dystrybutorów Sapporo Beer 603 tys. skrzynek (ok. 7,23 mln butelek). Japończycy wypijają według wiceprezesa Domu Laboure-Roi, Thibaulta Garina, który specjalnie pojechał do Japonii na świętowanie beaujolais nouveau, 80 proc. tego wina sprzedawanego w całej Azji.
Drugie miejsce w jego konsumpcji zajmują Stany Zjednoczone (ponad 2 mln butelek rok temu).
Winiarze w rejonie Beaujolais zastanawiają się, czy tak skuteczna kampania reklamowa nie przyćmiła wszystkich innych produkowanych tam win, skoro młode wina z regionu to tylko jedna trzecia jego produkcji.
W Japonii w tym roku w Kowaki-en Yunessun w Hakone – znanym japońskim spa u stóp góry Fudżi w czwartek klientom zaproponowano oprócz tradycyjnej degustacji dionizyjską kąpiel.
„Może to nieco szokować, ale nie ma powodu, przede wszystkim dlatego, że nie jest to dosłowna kąpiel w winie, a tylko spektakl, przecież Dionizos nie był jedynie bogiem wina, ale również teatru” – wyjaśnia Thibault Garin.
Wodę w basenie na wolnym powietrzu zabarwiono na kolor wina i tylko symbolicznie wlano do niej kilka butelek beaujolais nouveau. Bawiło się w nim kilkadziesiąt osób. Według niektórych dobrze taka kąpiel robi na skórę i nazywają ją winoterapią. W każdym razie rynek wina w Japonii ma się dobrze dzięki młodym Japończykom.