Ambasadorzy, ekstremiści czy po prostu muzycy? Sw@daxNiczos w Radiu Znad Wilii

Na ciele koronki i wyszywanki, w sercu Podlasie, a na scenie prawdziwy "bounce". Duet Sw@daxNiczos stał się jedną z rewelacji polskiego finału preselekcji do konkursu Eurowizji, gdzie z piosenką "Lusterka" zajął drugie miejsce. Swoje brzmienie, łączące tradycyjną muzykę regionu z szeroko pojętą muzyką elektroniczną i muzyką hip-hopową, nazwali Podlasie Bounce. Niektórzy od razu nazwali ich ambasadorami Podlasia, inni zarzucali im robienie zbędnego zamieszania, a Ministerstwo Informacji Republiki Białorusi wpisało ich na listę ekstremistów. “Przyklejanie łatek to jest nienaturalna forma tego jak ludzie w ogóle postrzegają świat” odpowiadają. Sw@daxNiczos już w piątek, 14 marca, wystąpią w klubie Paviljonas w Wilnie.

zw.lt
Ambasadorzy, ekstremiści czy po prostu muzycy? Sw@daxNiczos w Radiu Znad Wilii

Sw@daxNiczos, fot. Alina Mazovets

Wiktor „Sw@da” Szczygieł i Nika „Niczos” Jurczuk pochodzą z regionu podlaskiego, a w swojej twórczości łączą elementy tradycyjnego śpiewu oraz rapu w języku podlaskim(opartym na gwarach wschodniosłowańskich) i białoruskim. Brzmienie Podlasia łączą z baile funkiem, afrobeatami, brzmieniami jersey club a nawet przesterowanymi brzmieniami phonku. W 2024 roku wydali swój pierwszy album #INDAWOODS, na którym na nowo zdefiniowali pogranicze i wyznaczyli szlak nowego gatunku, który określają mianem Podlasie Bounce.

Z Wiktorem „Sw@dą” Szczygłem oraz Niką „Niczos” Jurczuk rozmawiał Tomasz Bździkot

Zacznijmy od Waszej przygody, a raczej sukcesu eurowizyjnego, ponieważ to właśnie w ten sposób zaistnieliście szerzej na polskiej scenie jako duet z piosenką „Lusterka” i zajęliście drugie miejsce w polskich preselekcjach do Eurowizji. Czy spodziewaliście się takiego wyniku? Bo z tego, co czytałem traktowaliście to początkowo raczej jako przygodę i sposób na sprawdzenie siebie. 

Niczos: Tak, właśnie to było raczej takie spontaniczne podejście do tematu. Nie spodziewaliśmy się, że w ogóle zajdziemy tak daleko… Po pierwsze, że w ogóle się zakwalifikujemy. To było wielkie zaskoczenie, kiedy dostaliśmy się na przesłuchania, a potem jeszcze znaleźliśmy się w tej finałowej dziesiątce.  

Mieliśmy cały czas kolejne zaskoczenia i kolejne etapy, dla nas to było jak odblokowywanie kolejnych poziomów w grze. To drugie miejsce w finale to dla nas jest największy sukces o którym nawet nie marzyliśmy.  

 Sw@da: Tak, nawet nie marzyliśmy specjalnie, daliśmy się ponieść spontaniczne tej całej fali, więc to był szereg zaskoczeń.   

Wokół Waszej muzyki narobiło sporo szumu… Podlasie Bounce, tak nazwaliście gatunek, który reprezentujecie, łączący tradycyjne podlaskie brzmienia z muzyką elektroniczną. Dodatkowo mamy tu jeszcze mikrojęzyk podlaski… Czy poczuliście się przy okazji ambasadorami swojego regionu? 

N: Trochę faktycznie było coś takiego…. Czuliśmy, że wiele osób się zjednoczyło wokół tego przedsięwzięcia. Bardzo nas wspierali, pomagali. To nas podbudowało i widzimy, że Podlasie ma w sobie taką ogromną siłę. Nie dość, że spotykali się, oglądali razem Eurowizję, głosowali… To jeszcze pomagali nam wyszywać stroje i robili wokół tego wiele przeróżnych rzeczy, żeby nam tylko pomóc. Naprawdę teraz czujemy takie oparcie i chcemy dalej kontynuować tworzenie tej muzyki też ze względu na nich. Bardzo chcemy podziękować im też w ten sposób. 

S: Przy tym wsparciu w ogóle, którego dostaliśmy ogrom z Podlasia… Choć to Podlasie to tak traktując bardzo szeroko. Ludzie pisali do nas, że ktoś miał babcie z Podlasia i też czuje, że jest z Podlasia chociaż mieszka pod Szczecinem albo jakieś takie podobne historie. To wszystko było bardzo jednoczące. Ta rola ambasadora, mimo, że nie szukaliśmy jej specjalnie, to czuliśmy, że chcemy reprezentować tę tradycję muzyczną, która jest bardzo ciekawa i wynikła historycznie z bardzo złożonych procesów. Przez to zresztą jest jeszcze ciekawsza i chcemy to reprezentować jak najlepiej. 

Czy czasem się też nie zdziwiliście? Można było odnieść takie wrażenie jakbyśmy nagle wszyscy się dowiedzieli, że istnieje sobie Podlasie i tam wcale nie jest tak jednorodnie i miesza się naprawdę wiele rzeczy.  

S: Byliśmy przekonani o tym, że ta świadomość naszego Podlasia jest większa. Tego, że tutaj się krzyżują kultury dość złożone, bo tu mamy duże wpływy kultury polskiej oczywiście, ale i kultury białoruskiej i kultury ukraińskiej, ale też i kultury litewskiej jeśli się pojedzie bardziej na północ.  Jeszcze jak się tam zakręcimy w tych wioskach koło Sokółki i Krynek to tam mieszkają tatarzy cały czas i to jest jeszcze inna tradycja muzyczna. Przed wojną mieszkało też dużo Żydów w różnych wioskach i byli grajkowie, którzy występowali na weselach, grali muzykę z tych regionów. Pewnie potrafili zagrać na takim weselu i na takim i pewnie jakieś wspólne elementy z tego wyciągnąć. Przez to też jest to niezmiernie ciekawe. Nie zdawaliśmy sobie jednak sprawy, że o tak ciekawym regionie etnograficznie, antropologicznie i kulturowo tak mało osób jednak wie. Ogromnie się cieszyliśmy, że ta wiedza trafia jakoś szerzej.  

Mam wrażenie, że spodoba Wam się granie na Wileńszczyźnie, bo jeśli chodzi o mieszanie się kultur to bardzo sympatyzujemy.   

N: Pamiętam, już jeździłam na Litwę i kiedyś graliśmy tu z zespołem Żemerwa to pamiętam, że było to niezwykle ciepłe przyjęcie, więc czuć takie podobieństwo właśnie.  

Nika „Niczos” Jurczuk, fot. Alina Mazavets

 Wróćmy jeszcze do występu eurowizyjnego, bo pojawiły się także głosy krytyki w sprawie języka w którym śpiewacie, że na przykład nie ma czegoś takiego jak mikrojęzyk podlaski, że to tak naprawdę zniekształcony język polski czy też język białoruski.  

N: Myślę, że tutaj ciężko w ogóle jakoś o klasyfikację, jeśli język żyje i cały czas się go używa. Faktycznie inspirujemy się językiem podlaskim bardzo mocno, bo to jest język tych pieśni, które ja śpiewałam w dzieciństwie i po prostu na tym się wychowywałam. Natomiast nie ukrywam, że też na pewno inne doświadczenia na to wpłynęły. Czy to właśnie choćby szkoła z dodatkową nauką języka białoruskiego do której chodziłam, więc na pewno na różnych etapach coś tam czerpałam i zapewne nie jest to czysty język podlaski. Jeśli w ogóle można o takim mówić, bo co wioska to jest trochę inna odmiana, trochę inaczej właśnie brzmią słowa czy mówimy bardziej o wpływach białoruskich czy bardziej ukraińskich tutaj na południu. Tak naprawdę bawimy się tą formą, ja też nie wyrosłam w tym języku. Moi rodzice i dziadkowie nie porozumiewali się za mną w ten sposób, więc ja też po prostu mam taką większą swobodę w operowaniu i tym językiem z różnych po prostu miejsc. Wydaje nam się, że też nie mamy takiej misji, żeby właśnie tutaj nauczać i przekonywać wszystkich do takiego języka.  

Po prostu wybraliśmy taki sposób, żeby akurat bazować na tym języku i wydaje mi się, że, że tego chcemy się trzymać po prostu i artystycznie podchodzić do tego tematu.  

Czy boicie się właśnie jakiejś takiej “łatki” ambasadorów czy też bardziej edukatorów? Ludzi, którzy promują ten mikrojęzyk podlaski, którzy chcą edukować o takich a nie innych aspektach etnicznych tego regionu.  

S: Myślę, że tutaj przyklejanie łatek to jest jakaś taka nienaturalna forma tego jak ludzie w ogóle sobie postrzegają świat. Jak ktoś będzie mnie opisywał w ten sposób to ja nic nie mogę na to zupełnie poradzić.  

Natomiast my na pewno chcemy robić muzykę i na tym się skupiamy. Na robieniu muzyki, graniu koncertów i ekspresji artystycznej, o której mówiła Nika, z odwołaniem się do rzeczy, które nas inspirują, a więc są to lokalne tradycje i jest to lokalny język.  

Z całą pewnością myślę, że określenie “język podlaski” byłoby po prostu właściwe. Bez znaczenia na to co ktoś tam uważa na ten temat. My to robimy, my możemy, mamy jakby możliwość nadania temu nazwy czy chociażby określenia tego co robimy. Mamy taką uprzywilejowaną pozycję. 

Na pewno będziemy się dalej skupiać na muzyce, mamy plany już takie dość mocne, natomiast to jak to będzie postrzegane to już niestety nie zależy od nas… Na pewno jeszcze te “łatki” ambasadorów, edukatorów to w zasadzie nie brzmi jak “łatka”, brzmi jako takie pozytywne określenie. Patrząc na niektóre komentarze to też pojawia się więcej określeń takich pejoratywnych, ale nie mamy na nie wpływu. Po prostu robimy swoje.  

Wiktor „Sw@da” Szczygieł, fot. Łukasz Urbańczyk

Oficjalnie też zostaliście, a przynajmniej Wiktor(Sw@da), ekstremistą politycznym. Miesiąc temu Ministerstwo Informacji Republiki Białorusi wpisało oficjalnie twoje konto na Instagramie jako konto ekstremistyczne… Współpracujecie z artystami ukraińskimi i białoruskimi, szczególnie tymi którzy mieszkają w Polsce. Takiego odbioru w tych oficjalnych kanałach Białorusi się spodziewaliście?   

S: Nie, to było zaskoczenie znowu. Znowu taka sytuacja, że my zupełnie oczywiście nie spodziewaliśmy się tego, nie zabiegaliśmy o takie miano też zupełnie. Przyznam, że rozmawialiśmy wiele z naszymi przyjaciółmi z Białorusi, z osobami, które z nami pracują, z artystami. Na przykład Olia, która z nami pracuje. Ona siedziała w miesiąc w więzieniu z powodu protestu w Mińsku. To są osoby, które jakoś doświadczyły naprawdę mocno tego reżimu. Rozmawiały z nami. Z jednej strony jest przykro i nawet zachęcałem do tego, żeby odfollowować też konto, jeśli ktoś miałby z tego powodu mieć problemy w Białorusi później… ale przyznaję, że diaspora Białoruska raczej bardzo wspierająco zareagowała. 

Rzeczywiście, większość artystów, którzy zachęcają do swobodnego, wolnego myślenia i są słuchani, czy na samej Białorusi czy w diasporze, to zyskują takie miano. Także dołączyłem do zacnego grona, jak rozumiem.  

Powiedzieliście, że robicie przede wszystkim muzykę, a rozmawiamy o byciu ambasadorami, ekstremistami i wszystkim innym… To co planujecie w najbliższym czasie? Bo wiele tych dyskusji wokół was toczy się o wszystkim innym, a nie o muzyce.  

N: Trochę tak jest. Dlatego chcemy jeszcze bardziej działać muzycznie. Teraz trasa koncertowa właśnie zaczęliśmy w Krakowie parę dni temu. Mamy przed sobą i Wilno, i Berlin, i Poznań, i Łódź, i Warszawę, więc działamy, żeby przygotować naprawdę fajny koncert, gdzie naprawdę każdy będzie mógł przyjść i każdy poczuć się swobodnie i po prostu wytańczyć wszystko, co tam w duszy gra. Poza tym na pewno chcemy tworzyć nową muzykę, bo teraz chcemy się skupić. W końcu usiąść do studia po tym całym eurowizyjnym szaleństwie i po prostu zakopać się na chwilę i trochę podziałać.  

Mówisz, że chcecie odpocząć, chcecie usiąść, ale pierwsze, co zrobiliście, kiedy tylko zakończył się ten finał polskiej eurowizji, to od razu trasa koncertowa i przyjeżdżacie do nas już niebawem.  

S: Tak, bardzo chcieliśmy zrobić trasa koncertową, bo też niedawno wydaliśmy album, a ta Eurowizja na pewno pomogła nam też poszerzyć grono odbiorców, z czego się mega cieszymy. Bardzo lubimy koncerty tak naprawdę, to jest w ogóle zawsze świetne uczucie, endorfiny po prostu buzują. Bardzo chcemy się spotkać z ludźmi też właśnie gdzieś dalej, tak więc działamy.  

Sw@daxNiczos, fot. Alina Mazavets

#INDAWOODS, bo tak nazywa się Wasz projekt, pierwsza płyta, to jest Wasza taka współpraca, że czujecie na całe życie? Bo też udzielacie się w wielu różnych projektach. Wiktor(Sw@da), choćby wymienić projekt z Karoliną Cichą, który otrzymał nawet nagrodę “Fryderyk”… Nika(Niczos), śpiewa, gra na skrzypcach, udziela się między innymi w Hajda Banda i wielu innych… Czy gdzieś te wszystkie inne projekty nadal żyją, nadal się tam udzielacie? 

S: Wygląda to tak w tym momencie, że rzeczywiście najwięcej czasu pochłania nam nasz projekt Sw@daxNiczos, więc tutaj idzie głowny wysiłek, ale rzeczywiście nie wchodziliśmy do tego projektu też zupełnie bez niczego. Mieliśmy za sobą już jakieś rzeczy muzycznie inspirujące, które cały czas są i jakoś tam w nas żyją. Nika gra również w projekcie “Toń” z Antoniną Car. To taki projekt, który powstał na zamówienie festiwalu Up To Date w zeszłym roku… Ale też nie ukrywamy, że w tym momencie to, co się stało ze Sw@daxNiczos to trochę narzuca nam rytm tej całej pracy, której się poświęcamy. To jest na pewno projekt, który jest z przodu, ale staramy się muzycznie nie zamykać, żeby cały czas jakoś szukać inspiracji zewnątrz. Planujemy współpracę z innymi artystami też w związku z tym, co robimy, być może właśnie z artystami z Ukrainy, być może powtórzymy pracę z artystami z Białorusi. Staramy się mieć otwartą głowę.  

Czego mogą spodziewać się Ci, którzy przejdą już w piątek 14 marca na Wasz koncert w Wilnie?  

N: Po pierwsze, bardzo serdecznie zapraszamy. Na pewno będzie dużo tańca, dużo takiej swobody, dużo śpiewania też wspólnie, dużo energii. Z jednej strony będzie można faktycznie się wytańczyć, a z drugiej strony może się zastanowić i zreflektować nad swoim życiem… Chcemy po prostu, żeby to było takie niezapomniane przeżycie wśród ludzi. 

S: Uczulamy na taniec, na połączenie emocji z tańcem. Zachęcamy do tego, żeby wspólnie śpiewać, a tańczyć to na pewno…  

N: …i przychodzić ze znajomymi.   

Sw@daxNiczos wystąpią już w piątek, 14 marca, o godzinie 20:00 w klubie Paviljonas w Wilnie. Więcej informacji: https://www.facebook.com/events/1388424435863141

#INDAWOODS, Sw@da x Niczos. Projekt okładki autorstwa Joanny Sieczko
Zobacz Więcej
Zobacz Więcej