Jeden z najdroższych filmów łotewskich, tworzony przez pięć lat oraz nazwany eposem historycznym. Film ,,Pierścień pogański’’(2018), właśnie dotarł do litewskich kino.
„Pierścień pogański” (oryginalny tytuł z języka łotewskiego – „Pierścień Namejsa”) to film produkcji łotewskiej oraz angielskiej tworzony w ciągu pięciu lat.
Chociaż reżyserem filmu jest Aigars Grauba z Łotwy, przy tworzeniu filmu uczestniczyła również duża ekipa z Litwy. W rolach głównych wystąpili tacy aktorzy jak: Edvin Endre, James Bloor i litewska aktorka Aistė Diržiūtė. Gatunek filmu można określić jako przygodowy, historyczny oraz nawet jako film akcji.
Film przedstawia okres wczesnego średniowiecza – czasy pogaństwa krajów bałtyckich, wypraw krzyżowych oraz ciągłych wojen. Akcja toczy się w Semigalii. W XIII wieku Imperium Rzymskie rozszerzało swe granice, organizowane były wyprawy krzyżowe pod hasłami religijnymi. Ziemie Semigalii miały wielką wartość z powodu swego położenia geograficznego oraz możliwości handlowych, dlatego papież postanowił wysłać swego syna Maksa, aby ten zagarnął ziemie i przyniósł pierścień króla pogańskiego jako symbol władzy oraz zwycięstwa. Naród Semigalii jednak wyróżniał się odwagą, walecznym charakterem oraz niezależnością. Rządził tam młody król Namejs, który mimo że nie był zbyt doświadczony, troszczył się o dobro swego narodu oraz starał się o jego zjednoczenie.
Moim zdaniem, trudno jest jednoznacznie ocenić ten film, ma on lepsze i gorsze momenty. Na przykład, motyw dobrego i złego bohatera tutaj jest naprawdę mało oryginalny i trochę przesadzony. Namejs – główny bohater, nagle i bez żadnego przygotowania oraz doświadczenia staje się idealnym władcą, natomiast Maks (syn papieża) jest pokazany jako ucieleśnienie zła. Mimo że gra aktorów jest bez zarzutów, ten wątek budzi wątpliwości z powodu braku odniesienia do rzeczywistości. Postać Laugi jednak jest bardziej prawdziwa: Aistė Diržiūtė wystąpiła w filmie, wręcz wspaniale. Młoda litewska aktorka grająca ukochaną króla Namejsa potrafiła przedstawić bliską przyrodzie osobę oraz przekazać wartości i wierzenia Bałtów.
Sceny walk były brutalne, lecz raczej mało widowiskowe. Dziwniejsze wrażenie pozostawia zbyt mała liczba aktorów podczas walk, wywołuje to efekt niekompletności. Trudno również zrozumieć, dlaczego film nie został zrobiony w języku łotewskim, lecz angielskim, był bowiem zrobiony w Łotwie, opowiada o tych terenach i większość aktorów pochodzi również z Litwy. Czyżby widz anglojęzyczny jest wymarzonym odbiorcą takiego filmu?
Mimo że film jest charakteryzowany jako film historyczny, jest on niezgodny z faktami historycznymi. Nie sądzę, że można traktować to jako błąd w sztuce, nie należy bowiem zapominać, że jest to film artystyczny, a nie dokumentalny.
Film zainteresował mnie nie tylko swoją historią, lecz również stroną wizualną. Przedstawione jest bowiem oszałamiające piękno krajów bałtyckich, które jest nam tak bliskie i znane. Trafnie złapane kadry lasów, mokradeł, porannej mgły, rzek i morza obrazują, jak piękna przyroda nas otacza. Było mi również bardzo miło zobaczyć, jak została pokazana kultura i tradycje krajów pogańskich, miłość do przyrody oraz do swoich bliskich. Muzyka dodała obrazowi mistyczności oraz przekazała nastrój i urok przedstawianych czasów.
Gdy dowiedziałam się o tej ekranizacji, naprawdę chciałam obejrzeć i muszę przyznać, że w końcu nie zostałam rozczarowana, chociaż kilka niedociągnięć było niewielkim zgrzytem w odbiorze filmu. Najbardziej warte uwagi jest przedstawione piękno przyrody, pokazane tradycje i kultura Bałtów. Cieszy ten fakt, że film związany jest również z Litwą i historią naszego terenu. Polecam Państwu ten film jako dobry pomysł na spędzenie chłodniejszego wieczoru.
Dziękujemy za wiadomość i czekamy na kolejne!Przypominamy, że w każdy poniedziałek wybierzemy zwycięzcę Radaru Wileńskiego, który za najciekawszą, najbardziej aktualną i operatywną wiadomość tygodnia otrzyma zaproszenia do kina i na koncerty. Zadecyduje między innymi liczba „polubień”, którą uzyska każda radarowa wiadomość.
Zostań reporterem Radaru Wileńskiego!
Redakcja zw.lt nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji nadesłanych przez Czytelników.