
Dlaczego Pan profesor zdecydował prowadzić badania właśnie nad twórczością Czesława Miłosza?
Mogę odpowiedzieć bardzo zwyczajnie, że tak zdecydował o tym los. Tak się złożyło w moim życiu, że studiowałem najpierw lituanistykę, a później w ramach wymiany studentów wyjechałem do Krakowa i studiowałem polonistykę. Nazwiska Czesława Miłosza nie znałem mniej więcej do 20. roku swego życia. Dopiero moi koledzy powiedzieli, że jest taki znany pisarz, który w swoich utworach dużo pisze o Litwie i to jest Czesław Miłosz. Najpierw przeczytałem powieść Miłosza „Dolina Issy”, później niezwykle interesujący poemat „Gdzie słońce wschodzi i kędy zapada”. Trzeci, który do mnie trafił utwór bardzo związany z Litwą, to „Miasto bez imienia”. I akurat w 1980 roku ze Sztokholmu przychodzi wiadomość, że Miłoszowi przyznano Nagrodę Nobla. Wtedy rzeczywiście już zainteresowałem się poetą. Przecież sam Czesław Miłosz był prawie nieznany na Litwie. Najpierw zacząłem od tłumaczeń. Akurat zafascynowała mnie powieść „Dolina Issy”, którą przekładałem na język litewski.
Skąd taka fascynacja tym pisarzem?
Fascynacja tym pisarzem pojawiła się równolegle z tłumaczeniem, z wgłębianiem się w jego koncepcje literatury, pojmowaniem jej jako sprawy narodowe i uniwersalne. Jest to dziedzina działalności duchowej człowieka, chyba najbardziej szlachetna.
Czy Pan miał okazję spotkania z poetą?
Pierwsze spotkanie było bardzo dziwne. W Polsce Czesław Miłosz miał wieczór literacki i akurat po tym wieczorze, jak wiadomo, ludzie podchodzili do mistrza pióra z pytaniami i ja też się ośmieliłem. Podszedłem, przedstawiłem się, na co Miłosz mi odpowiedział: „Aaa.. to pan Kalėda!”. Bo przed tym napisałem list do pisarza, do Californii, o pozwolenie tłumaczenia jego utworu. Zaczęliśmy rozmawiać, zaprosiłem go do Wilna, jeżeli będzie miał okazję. Akurat poeta z miłą chęcią się zgodził, bo studiował w murach Uniwersytetu Wileńskiego. W 1993 roku założyliśmy polonistykę na Uniwersytecie Wileńskim i Miłosz bardzo gratulował nam tego przedsięwzięcia i kiedy następnego razu zaprosiły go władze Litwy, wtedy Miłosz napisał do mnie o swoim przyjeździe. Kiedy przyjechał, to zamieszkał w hotelu koło Ostrej Bramy. Akurat przyjechał wtedy z żoną. Przyszliśmy z nim tu na uczelnię, zapoznałem go z kolegami. Poeta bardzo się interesował studentami i naszymi pracownikami. W czasach wolnych od spotkań oficjalnych jeździliśmy z nim nad Zielone Jeziora, do Werek, gdzie przed wojną bardzo lubił z kolegami spędzać wolny czas. Właśnie podczas kolejnych odwiedzin chętnie do nas przychodził, spotykaliśmy się z Miłoszem i rozmawialiśmy. W ogóle Miłosz był bardzo serdecznym człowiekiem.
Czy jest jakiś fakt z życia poety, który Pana mocno zadziwił?
Zawsze mnie zaskakiwała jego pamięć. Kiedy coś opowiadał, nagle wspominał jakieś takie dziwne momenty przedwojenne ze swego dzieciństwa. Osobiste odczucie o nim to takie, że był niezwykle szarmancki. Pamiętam, gdy w Paryżu była konferencja, mieszkaliśmy z nim w jednym hotelu. Miłosz przyjechał właśnie razem z żoną, która była o 10 lat młodsza od niego i pisarz, chociaż staruszek z laską, ale nawet walizki sam niósł i nie pozwalał żonie, aby udzielała mu pomocy. Poeta też był bardzo gościnny i nawet sam dawał przykład jak trzeba jeść, tak ze smakiem.
Jaki utwór Miłosza wywarł na Pana szczególne wrażenia?
Już na początku mówiłem, że takim utworem jest powieść „Dolina Issy”. Także poemat „Gdzie słońce wschodzi i kędy zapada”, jest to cykl o jego młodości. Ostatnie jego dzieło, które niezwykle mnie poruszyło, to „Druga przestrzeń”, gdzie Miłosz pokazuje swój stosunek do sfer metafizycznych i egzystencjalnych.
W Pana artykule zamieszczonym w tomie „W kręgu idei Miłoszowskich” Pan pisał, że bez wątpienia twórczość Miłosza ma w sobie dużo potencjału i bogatych sugestii. O jakich konkretnych utworach Pan mówił?
Bardzo dobre pytanie, bo rzeczywiście bardzo głębokie intelektualnie są eseje Miłosza, przede wszystkim „Rodzinna Europa”, „Zniewolony umysł” oraz „Szukanie ojczyzny”. To jest właściwie nieprzebrana kopalnia różnych historiozoficznych, intelektualnych idei w stosunku do Litwy i w ogóle do całego świata.
Co Pan woli, wiersze, powieści czy eseje Miłosza?
Jest taka głośna książka profesora Jana Błońskiego „Miłosz jak świat”. Właściwie wszystko, wspomnienia czy rozmowy z Miłoszem są bardzo imponujące. Sam osobiście wolę poezję czytać, bo jednak eseistyka wymaga intelektualnego myślenia.
Jakie utwory Miłosza Pan poradziłby przeczytać współczesnej młodzieży?
Wydaje mi się, że każdy Polak mieszkający na Litwie powinien znać poemat „Miasto bez imienia”, „Dolinę Issy” i „Szukanie ojczyzny”. Właśnie te trzy utwory zalecałbym do przeczytania. Uważam, że każdy współczesny człowiek, myślący o świecie, powinien znać te utwory.
Dziękuję serdecznie za rozmowę, życzymy dalszych sukcesów na drodze twórczej i naukowej.
Dziękujemy za wiadomość i czekamy na kolejne! Przypominamy, że w każdy poniedziałek wybierzemy zwycięzcę Radaru Wileńskiego, który za najciekawszą, najbardziej aktualną i operatywną wiadomość tygodnia otrzyma zaproszenia do kina i na koncerty. Zadecyduje między innymi liczba „polubień”, którą uzyska każda radarowa wiadomość.
Zostań reporterem Radaru Wileńskiego!
Redakcja zw.lt nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji nadesłanych przez Czytelników.