
Do koalicji weszły: Unia Europejska, Stany Zjednoczone, Kanada, Australia, Japonia, Norwegia oraz Szwajcaria. Reakcja Kremla była natychmiastowa, bowiem już 6 sierpnia 2014 roku Władimir Putin podpisał dekret, zakazujący importu żywności z krajów, które objęły sankcjami gospodarczymi Federację Rosyjską.
Link do oryginału
Podejmując się oceny wpływu środków odwetowych Moskwy na kraje Unii Europejskiej oraz Stany Zjednoczone należy pamiętać, że Moskwa jest dla Brukseli – co ważniejsze w tym kontekście –dopiero trzecim partnerem handlowym (około 9 procent obrotów handlowych Unia ma z Rosją). Swoją pozycję zawdzięcza tylko i wyłącznie importowi przez kraje starego kontynentu gazu ziemnego i ropy naftowej. Perspektywa Kremla jest zgoła inna – głównym i najważniejszym partnerem dla Moskwy jest właśnie Unia Europejska, z którą handel stanowi ponad 50 procent całkowitych obrotów handlowych Federacji Rosyjskiej.
Pieniądze jak powietrze
Aby ocenić wpływ kontrsankcji rosyjskich należy jednak sięgnąć do istoty ograniczeń, jakie zostały nałożone na rosyjską gospodarkę. Sankcje można podzielić na pięć głównych grup, którymi są: środki dyplomatyczne (zawieszenie negocjacji z Rosją na temat przystąpienia do OECD, przeniesienie szczytu G7 do Brukseli), środki restrykcyjne (zamrożenie aktywów rosyjskich biznesmenów związanych z Władimirem Putinem w europejskich bankach), restrykcje związane z sytuacją Krymie oraz Sewastopolem (zakaz importu produktów pochodzących z Krymu, zakaz dokonywania inwestycji na Krymie i w Sewastopolu, zakaz wykonywania operacji turystycznych przez europejskie biura podróży na Krymie, zakaz eksportu technologii na Krym), sankcje gospodarcze (zakazu obrotu dłużnym papierami, emitowanymi przez rosyjskie przedsiębiorstwa, o terminie zapadalności dłuższym niż trzydziestu dni, zakaz udzielania pożyczek państwowym bankom w Rosji, zakaz handlu bronią, zakaz handlu dobrami podwójnego użycia oraz technologią zbrojeniową, zakaz eksportu produktów, służących wydobyciu surowców energetycznych) oraz środki dotyczące współpracy gospodarczej (Europejski Bank Inwestycyjny otrzymał nakaz wstrzymania się od finansowania jakichkolwiek operacji w Rosji, wstrzymanie prac nad dalszym rozwojem bilateralnych o regionalnych programów rozwoju).
Najważniejszą, bo najbardziej dotkliwą restrykcją dla Moskwy spośród wszystkich wyżej wymienionych jest ograniczenie możliwości pozyskiwania kapitału zagranicznego. Przykładem niech będzie poziom refinansowania długów, który jeszcze w 2013 roku pokrywał 120 procent potrzeb pożyczkowych, tak już w trzecim kwartale 2014 roku spadł do 23 procent w sektorze bankowym i 84 procent w sektorze realnym. Kapitał zagraniczny jest Rosji potrzebny jak powietrze do dalszego rozwoju sektora energetycznego. Bez niego bowiem niemożliwym będzie eksploracja trudno dostępnych złóż.
Nałożenie na Rosję sankcji zbiegło się w czasie w gwałtowanym spadkiem cen ropy naftowej i gazu ziemnego, co dla gospodarki zależnej od wydobycia i przetwórstwa ropy naftowej oznaczało wejście w okres recesji. Jednocześnie gwałtownie spadł poziom bezpośrednich inwestycji zagranicznych (w samym 2015 roku ich poziom zmniejszył się o 92 procent). Odczuwalny brak kapitału spowodował, że wstrzymane zostały inwestycje rozwojowe (konieczność zmian założeń budżetowych od 2015 roku i w kolejnych latach ogłosiła już w lipcu 2014 roku firma Rosnieft, Novatek, a następnie Łukoil). Wstrzymane zostały także prace nad portami gazu skroplonego LNG. Największą tego typu inwestycją jest projekt Jamal-LNG, który do dzisiaj nie został ukończony z uwagi na sankcję nałożone na Novatek oraz w stosunku do banków finansujących: Gazprombanku oraz Wnieszekonombanku).
Poziom determinacji Moskwy co do pozyskania zewnętrznego kapitału najlepiej obrazuje oferta, jaką Kreml składa swoim azjatyckim partnerom objęcia pakietów akcji, w tym nawet kontrolnych, nad nowymi złożami oraz lokalnymi liniami przesyłowymi.
Szacuje się, że za wspólny efekt sankcji nałożonych na Rosję w okresie dwóch lat (od połowy 2014 do połowy 2016 roku) rosyjska gospodarka zapłaciła cenę 4,8 procent PKB, z czego jedynie 1,2 procent było skutkiem sankcji (zdaniem rosyjskich ekonomistów nawet dwa razy więcej), zaś pozostałe 3,6 procent pochodziło wprost z recesji na rynku surowców. Istotne jest jednak to jak te relacje będą kształtowały się w przyszłości, w otoczeniu chwilowo ustabilizowanego rynku surowców energetycznych oraz wciąż przedłużanych sankcji unijnych i amerykańskich.
Nie dalej jak 20 czerwca Stany Zjednoczone ogłosiły rozszerzenie sankcji na kolejnych 38 podmiotów. Zgodnie z deklaracją Białego Domu restrykcje pozostaną w mocy do momentu wywiązania się Rosji z postanowień Porozumień Mińskich. Barw sytuacji dodaje fakt ujawnionych w ostatnich dniach informacji związanych z wyraźnym powiązaniem rodziny Donalda Trumpa z administracją Kremla w czasie ostatniej kampanii prezydenckiej. Informacje te z pewnością nie ułatwią Kongresowi Amerykańskiemu podjęcia decyzji o poluzowaniu zagranicznej polityki gospodarczej wobec Federacji Rosyjskiej. Dzień wcześniej również Unia Europejska przedłużyła sankcje, które będą obowiązywały do 23 czerwca 2018 roku. Największymi orędownikami tej decyzji była kanclerz Niemiec Angela Merkel oraz Prezydent Francji Emmenuel Macron.
Unia Europejska: jesteśmy gotowi
Działania Brukseli i Waszyngtonu wywołują skutek utrzymania rosyjskich sankcji wobec Unii Europejskiej co najmniej jeszcze przez rok. Jaki wpływ mają wobec tego rosyjskie restrykcje na wspólną gospodarki krajów członkowskich?
Pierwszym, acz nieoczywistym efektem rosyjskich sankcji jest relatywna redukcja cen dóbr konsumpcyjnych na wewnętrznym rynku Unii Europejskiej. Jest to skutek zwiększonej podaży towarów, „poszukujących” nowych rynku zbytu. Efekt ten jest szczególnie odczuwalny we Francji i we Włoszech. Nie tyle jednak sankcje, ograniczające możliwość zbytu na rynku rosyjskim wpłynęły na wzrost podaży produktów rolno-spożywczych na rynku Unii Europejskiej o ile słabość rosyjskiej gospodarki, obniżająca siłę nabywczą rubla ograniczyła popyt ze wschodu. Jednoczesny odpływ kapitału z Rosji oraz deprecjacja rubla spowodowały, że przeciętnego Rosjanina stać po prostu na coraz mniej produktów importowanych za tą samą kwotę rubli. Najlepszym tego przykładem był drastyczny spadek liczby rosyjskich turystów w 2014 i 2015 roku na egipskich i tureckich plażach. Wycieczki stały się dla Rosjan ponad 1,5-2 razy droższe w ciągu trzech miesięcy miesięcy.
Komisja Europejska szacuje, że łączny efekt sankcji rosyjskich na europejską gospodarkę wynosi około 0,4-0,5 procent produktu krajowego brutto – PKB rocznie (około 50 miliardów euro). Szacunki te są potwierdzone również przez agencję ratingową Moody`s, zdaniem której wpływ rosyjskich sankcji nie powinien przekroczyć 1 procent PKB Unii Europejskiej. Większym problemem dla Unii Europejskiej okazuje się być stagnacja rosyjskiej gospodarki, która straciła siłę popytu.
Twierdzi się w prasie ekonomicznej, że europejskie przedsiębiorstwa miały okazję w pewnej mierze przygotować się na restrykcje rosyjskie, antycypując spowolnienie gospodarcze na Ukrainie oraz w samej Rosji. Austriacki Instytut Badań nad Gospodarką obliczył, że w długiej perspektywie Unia Europejska straci ok. 92-100 miliardów euro tylko z tytułu ograniczenia wymiany handlowej z Rosją. Ciekawe są w tym kontekście analizy rosyjskich analityków, których zdaniem starty europejskiej gospodarki mogą być nawet do dwóch razy wyższe i sięgać 180 miliardów dolarów. Co bardziej wymierne dla Europejczyków ten sam ośrodek badawczy obliczył, że sankcje rosyjskie mogą w długiej perspektywie skutkować utratą pracy przez około 2,2 milionów pracowników (1 procent wszystkich pracowników w Unii), zatrudnionych w dużej mierze w branży turystycznej.
W opinii pracowników Rosyjskiej Akademii Nauk europejskie instytucje finansowe tracą rocznie nawet do 10 miliardów dolarów z tytułu utraconych odsetek od nie udzielonych kredytów. Idąc dalej, ten sam ośrodek naukowy szacuje, że Moskwa zniweluje negatywne skutki ograniczenia możliwości eksploracji nowych złóż gazu ziemnego i ropy naftowej podwyżką ceny tych surowców eksportowanych do Unii. Zwyżka kosztów importowanych z Rosji surowców może sięgnąć nawet 3 miliardów dolarów do 2030 roku. Tutaj pojawia się zasadnicze pytanie, czy do tego czasu Unia nie zdywersyfikuje na tyle źródeł dostaw, że zależność od surowców rosyjskich obniży się do akceptowalnych, bezpiecznych poziomów.
Nieczułość USA
W rozważaniach nad wpływem sankcji na gospodarkę Unii istotny jest również geograficzny podział kosztów restrykcji rosyjskich. Wspomniany już Austriacki Instytut Badań nad Gospodarką udowodnił, że w przypadku wschodnich krajów Unii Europejskiej, krajów bałtyckich oraz Finlandii negatywny wpływ sankcji będzie wyższy od średniej europejskiej o 0,3 procent PKB rocznie. Zaś pośród branży, które najbardziej odczują rosyjskie obostrzenia znajdą się rolnictwo, produkcja żywności, przemysł metalowy, produkcja maszyn oraz przemysł motoryzacyjny. Warto wspomnieć, że wartość eksportu produktów rolno-spożywczych przez kraje Unii stanowi około 7 procent wartości całkowitego eksportu krajów członkowskich. Jeszcze do niedawna (2014 rok) niespełna 9 procent z tej kwoty trafiało do Rosji. Rosyjskie sankcje objęły około 43 procent unijnego eksportu żywności. A zatem kremlowskie obostrzenia zredukowały unijny eksport żywności o 2,7 punktu procentowego (43 procent razy 9 procent razy 7procent). Bank Światowy szacuje, że w związku z tym około 130 tysięcy miejsc pracy w rolnictwie Unii może być zagrożonych (to jest niespełna 6 procent wszystkich miejsc pracy zagrożonych według Austriackiego Instytutu Badań nad Gospodarką). Dane statystyczne pokazują, że być może te ostrożnościowe estymacje są jednocześnie nazbyt pesymistyczne, bowiem od momentu wprowadzenia rosyjskich obostrzeń wartość eksportu dóbr rolno-spożywczych Unii do krajów trzecich wzrósł o prawie 6 procent.
Rozważając wpływ rosyjskich sankcji na gospodarkę Unii Europejskiej należy także zaznaczyć, że europejskie banki są największymi wierzycielami Kremla. Szacuje się, że suma rosyjskich kredytów zaciągniętych w instytucjach finansowych starego kontynentu sięga kwoty od 147 do 165 miliardów dolarów. Wśród największych wierzycieli są: Francja, Włochy, Niemcy oraz Wielka Brytania. Utrzymujące się wolne tempo rozwoju rosyjskiej gospodarki bliskie 1 procent (szacowane przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy 1,1 procent na 2017 oraz 1,2 procent na 2018 rok) oraz wciąż niepewna sytuacja na rynku surowców stawia pod znakiem zapytania płynność obsługi zadłużenia zagranicznego przez Moskwę.
Jako pointę tej części rozważań przytoczę zdaje się najbardziej medialny przykład negatywnych skutków kontrsankcji rosyjskich, jakim był zakaz sprzedaży Moskwie francuskich Mistrali. Wartość kontraktu szacowana była na 1,2 miliardów euro, przy czym wartość samej kary, którą Francja musiała zapłacić za zerwanie kontraktu przekroczyła 250 milionów euro. Ostatecznie Paryż sprzedał dwie amfibie Egiptowi za kwotę 950 milionów euro.
Stany Zjednoczone zgodnie z innymi krajami, które weszły do koalicji sankcyjnej ogłosiły ograniczenia w stosunku do Moskwy już w kwietniu 2014 roku. Podobnie jak w przypadku unijnych sankcji można je pogrupować w pięć rodzajów ograniczeń. Pierwszą grupą jest zamrożenie aktywów oraz ograniczenia transakcji finansowych z wybranymi podmiotami rosyjskimi. Druga grupa ograniczeń jest identyczna dotyczy jednak wybranych osób fizycznych. Kolejna grupa sankcji dotyczy firm działających przede wszystkimi w sektorze wydobywczym, militarnym oraz finansowym i odnosi się głównie do: Rosoboronexport, Rosneft, Rostec oraz Sberbank. Czwarta grupa sankcji amerykańskich dotyczy eksportu do Rosji technologii związanej z wydobyciem gazu ziemnego i ropy naftowej. Ostatnia, piąta grupa ograniczeń dotyczy eksportu dóbr podwójnego użycia.
W odpowiedzi na te ograniczenia Waszyngtonu w sierpniu 2014 roku Moskwa nałożyła sankcje na USA, koncentrując się jednak głównie na zakazie importu dóbr rolno-spożywczych. Jednocześnie rosyjski dyplomaci zaczęli podnosić argumenty, że sankcje amerykańskie i unijne to złamanie zasad Światowej Organizacji Handlu. Odpowiedź Brukseli i Waszyngtonu pozostała analogiczna – podobnie traktujemy sankcje Moskwy. Można jednak spotkać się z argumentacją specjalistów prawa międzynarodowego, że takie działanie jest możliwe wykonując wyłączającą klauzulę bezpieczeństwa narodowego przewidzianą w traktatach WTO.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy, oceniający wpływ amerykańskich sankcji na Rosję stwierdził, że ich negatywny impakt został złagodzony elastyczną polityką kursową, która pozwoliła na gwałtowną deprecjację rubla i tym samym zwiększenie przychodów z eksportu. Z drugiej jednak strony ta sama strata wartości rosyjskiej waluty znacząco ograniczyła możliwości importu technologii z krajów, które sankcjami Rosji nie objęły.
Pomimo tego, że Rosja to dwunasta gospodarka na świecie, z ludnością 140 milionów ludzi oraz jeden z czołowych producentów i eksporterów ropy naftowej i gazu ziemnego to relacje gospodarcze pomiędzy Waszyngtonem i Moskwą historycznie pozostawały nikłe. W ciągu ostatniej dekady Rosja odpowiadała za mniej niż 2 procent importu towarów przez USA oraz mniej niż 1 procent eksportu towarów przez USA. Swój szczyt obrót handlu zagranicznego z Rosją USA osiągnęły w 2011 roku, kiedy wartość importu z Rosji wyniosła 35 miliardów dolarów zaś wartość eksportu do Rosji oscylowała wokół 8,5 miliardów dolarów. Podobnie mało znaczące są USA z perspektywy Moskwy w kontekście wymiany handlowej. USA stanowią bowiem jedynie 2,8 procent całkowitej wartości rosyjskiego eksportu dóbr. W przypadku rosyjskiego importu USA zajmują bardziej znamienne miejsce, będąc odpowiedzialnym za 6,3 procent wartości sprowadzanych dóbr. Podobnie rzecz się ma w obszarze współpracy finansowej. Przykładem niech będzie relacja 12,6 procent vs 74,3 procent. W takiej proporcji banki amerykańskie finansowały Rosję w stosunku do sześciokrotnie większego zaangażowania banków europejskich (głównie francuskich, włoskich i niemieckich). Faktem jest, że zakaz importu towarów rolno-spożywczych z USA zmusił Rosję do poszukiwania podaży w krajach trzecich. Uwaga Kremla została tym samym skierowana do Indii, Chin, Brazylii oraz innych krajów Ameryki Łacińskiej.
Niemniej lista prominentnych amerykańskich firm działających aktywnie na rosyjskim rynku jest długa. Znajdują się na niej: ExxonMobil, PepsiCo, Ford Motor, General Electric, Boeing, Visa, MasterCard, United Launch Alliance, Philip Morris, Avon oraz Johnn Deere. Pierwsza z wymienionych odczuła amerykańskie sankcje najbardziej bowiem otrzymała nakaz wstrzymania eksploracji złóż gazu ziemnego wartych 700 milionów dolarów (we współpracy z Rosneft).
Wpływ rosyjskich sankcji na gospodarkę USA pozostał nieznaczny. Nie oznacza to jednak, że fora biznesowe nie wyrażają nadal obiekcji co do możliwości potencjalnego wystąpienia ryzyka utraty miejsc pracy przez prywatnych przedsiębiorców współpracujących bezpośrednio lub pośrednio z Rosją. Niemniej jeżeli takie zjawisko wystąpi nie będzie miało takiej skali jak w Unii Europejskiej. W ocenie wpływu rosyjskich sankcji istotny jest również fakt, że wprowadzane są etapami i przedłużane są na kolejne okresy półroczne (podobnie jak Amerykanie postępują w stosunku do Moskwy). Taka praktyka pozwala amerykańskim firmom relatywnie łatwo przystosować się do tej sytuacji i spokojnie poszukiwać alternatywnych rynków zbytu. Co więcej – popyt zgłaszany przez wewnętrzny rynek USA (320 milionów ludzi; ponad 2,3 razy więcej niż w Rosji) pozwala uzasadniać twierdzenie, że wielkość eksportu do Rosji objętego sankcjami można z powodzeniem sprzedać na rynku krajowym.
***
Powyższa analiza pokazuje, że rosyjska reakcja na unijne i amerykańskie sankcje jest bardziej bolesna dla starego kontynentu niż dla USA, jednak w ujęciu relatywnym wpływ w obu przypadku jest nieznaczny. Znacznie silniej odczuwa sankcje Moskwa, która w bardzo wolnym tempie wychodzi z okresu silnego spowolnienia gospodarczego z 2014 i 2015 roku. W krótkoterminowej strategii obrony przed zachodnimi retorsjami Rosja wykorzystuje elastyczny kurs walutowy, rezerwy walutowe jak również środki zgromadzone w Narodowym Funduszu Dobrobytu. W długim okresie to jednak dużo za mało aby ustrzec się przez bolesnym wpływem sankcji. Unia Europejska oraz USA z uwagi na swoją siłę, stabilny system finansowy, mocną walutę, znacznie większe zdywersyfikowanie gospodarki oraz mocno rozbudowaną sieć międzynarodowych relacji gospodarczych odczuwają ograniczenia nałożone przez Rosję znaczniej mniej boleśnie.