
„Rosyjscy liderzy i rosyjskie media utrzymywały, że ukraińscy demonstranci są prawicowymi ekstremistami, a później, że ich zwycięstwo było przewrotem. Tej samej retoryki użył prezydent Ukrainy Wiktor Janukowtcz podczas spotkania z prezydentem Rosji w Soczi.
Gdy jego reżim został obalony, twierdził on, że został wypędzony przez „prawicowych bandytów”. Słowa te odbiły się echem i uzbrojeni mężczyżni przejęli w piątek kontrolę nad lotniskami i budynkami rządowymi w południowej części Ukrainy – na Krymie” – pisze Tymothy Snyder.
Podkreśla on, że przesłanie autorytarnych reżimów Rosji i Kijowa nie różniło się za bardzo od tego, co pisano w świecie anglojęzycznym, szczególnie w publikacjach skrajnie lewicowych i skrajnie prawicowych. Od Lyndona LaRouche z „Executive Intelligence Review” przez biuletyny Rona Paula, do „The Nation” czy „The Guardian”, historia była zasadniczo taka sama: trochę faktycznej historii protestów, i rozważania na temat nacjonalistycznego, faszystowskiego czy nawet nazistowskiego przewrotu państwowego.
„Do tej pory władze Ukrainy reagowały z niezwykłym spokojem. Jest całkiem możliwe, że rosyjski atak na Ukrainę sprowokuje silne reakcje nacjonalistyczne. Rzeczywiście, byłoby dość dziwne, gdyby tak się nie stało, ponieważ inwazje mają to do siebie, że wyzwalają w ludziach to, co najgorsze. Jeżeli tak się stanie, powinniśmy postrzegać rzeczy takimi, jakie są: będzie to całkowicie niesprowokowany atak jednego narodu przeciwko suwerennemu terytorium drugiego” – uprzedza Snyder.
„Jako że zaakceptowaliśmy przedstawienie rewolucji jako faszystowskiego zamachu stanu, spóźniliśmy się z działaniami które mogły wcześniej powstrzymać zabijanie i pomogliśmy w przygotowaniu drogi dla wojny. O ile chcemy pokoju i demokracji, powinniśmy zacząć przyjmować prawdziwą wersję historii” – podsumowuje historyk.