
Premier Mykoła Azarow wzniósł się na wyżyny bezczelności i znieczulicy społecznej komentując pierwsze ofiary zamieszek w Kijowie. Za wszystko co obserwujemy na Majdanie i przy ulicy Hruszewskiego obwinił organizatorów Euromajdanu. Nie wiem, czy premier Ukrainy zdaję sobie sprawę, że nie ma jakiś tam kilku organizatorów kijowskich protestów. Organizatorami są tysiące osób, a współorganizatorami kolejne dziesiątki tysięcy, wszyscy którzy wychodzą na ulice domagając się wolności i godności. Widocznie Mykoła Azarow potrafi analizować wydarzenia tylko swoim ograniczonym mafijnym tokiem myślenia o wąskiej klice osób, która rządzi i dzieli. Ktoś, kto nie współczuje, a nawet nie potrafi wypowiedzieć słów ubolewania z powodu śmierci młodego człowieka, zasługuje jedynie na odejście w niesławie. Wiem, że premier Ukrainy nie odejdzie z własnej woli. Mam nadzieję, że zostanie do tego zmuszony i że jego los podzieli także prezydent Wiktor Janukowycz.
Głównym rozgrywającym w walce o niezależną i podmiotową Ukrainę są ukraińscy obywatele. Nie mogą oni liczyć na polityczne ruchy Unii Europejskiej. Jest to organizm za bardzo odległy od wyobrażeń, które Ukraińcy sami sobie stworzyli. Za bardzo spróchniały i skostniały, żeby jego reprezentanci postawili prezydenta Janukowycza pod ścianą i toczyli polityczne boje z Kremlem. Ukraińcy mogą liczyć tylko na siebie. I na naszą ludzką solidarność. Napiszmy do naszych ukraińskich przyjaciół choćby kilka słów, mając świadomość, że na ulicach Kijowa ludzie giną za marzenia o wolności. Sami też wyjdźmy na ulice naszych polskich miast. Wzywają nas do tego Ukraińcy, publikując w internecie apel o przyciągnięcie uwagi do tragedii rozgrywającej się na ulicach Kijowa. Demonstrujmy solidarność z narodem, który przeżywa sceny tak bardzo podobne do tego, co działo się w Polsce za czasów panowania reżimu komunistycznego.
Pierwotnie tekst ukazał się tutaj.