
Ewelina Mokrzecka, zw.lt: Ponad 15 lat temu jako pierwszy zbadał Pan socjolekt młodzieży polskiej w Wilnie. Proszę opowiedzieć trochę o tym badaniu?
doc. dr Mirosław Dawlewicz: Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że język środowisk młodzieżowych od dawna cieszył się dużym zainteresowaniem wśród badaczy w Polsce. Natomiast szersze badania z tego zakresu na naszym terenie nie były dotąd prowadzone. Pierwszą próbę opisu gwary uczniowskiej w Wilnie jeszcze w 1935 roku podjął Władysław Arcimowicz. Był to jednak krótki artykuł prasowy, sygnalizujący istnienie odrębnej odmiany środowiskowej języka młodzieży szkolnej – żargonu. Chciałbym zwrócić uwagę, że Władysław Arcimowicz był aktywnym członkiem Akademickiego Klubu Włóczęgów Wileńskich oraz m.in. autorem hymnu włóczęgów ,,Kurdesz”. Dotychczasowe badania polszczyzny na Litwie miały raczej charakter dialektologiczny. Tak więc, fakt ten zainspirował mnie do podjęcia badań nad językiem młodzieży. Została przygotowana ankieta na podstawie słownika gwary studenckiej w Polsce. Siatka zawierała 16 kręgów tematycznych oraz podgrupy. Ankieta składa się z dwóch części – tożsamościowej i szczegółowej. Respondentami byli uczniowie szkół polskich na Wileńszczyźnie oraz studenci polonistyki Uniwersytetu Wileńskiego i ówczesnego Wileńskiego Uniwersytetu Pedagogicznego. W wyniku przeprowadzonych badań zebrałem prawie 3 tys. wyrazów i związków frazeologicznych, czyli wyrażeń, fraz, zwrotów. Później nastąpiła systematyzacja i opracowanie materiału językowego. W wyniku badań okazało się, że charakterystyczną cechą socjolektu młodzieży polskiej w Wilnie jest duża liczba zapożyczeń – prawie 40 proc. materiału leksykalnego stanowiły zapożyczenia wschodniosłowiańskie – z języka rosyjskiego i białoruskiego. Zdecydowanie dominowały nowsze rusycyzmy, np. „duchi” na określenie brudnych skarpet, „”koł” – ocena niedostateczna, „łariec” – nazwa głowy itd. Pojawiły się też stare zapożyczenia z języka białoruskiego, które mają wyraźnie charakter regionalny, np. ,,bałbotać”, ,,bulba”, „brechać”, ,,taptun” i in. W materiale językowym znalazły się również stare regionalizmy pochodzenia litewskiego, które używamy współcześnie. Np. ,,kumpiaki” – respondenci użyli wyrazu na określenie tylnej części ciała, ,,szakali” – określenie rąk, ,,kłumpie” jako obuwie.
Socjolekt to w takim razie żargon czy slang?
Socjolekt to odmiana języka narodowego, która związana jest z istnieniem jakiejś trwałej grupy społecznej, która ma ze sobą pewien rodzaj więzi. Stąd mówimy o gwarze studenckiej, uczniowskiej, o języku lekarzy, marynarzy, sportowców. Współcześnie w językoznawstwie polskim terminy te są stosowane wymiennie. Terminu „żargon” dzisiaj raczej się nie stosuje. Językoznawcy zastępują go takimi terminami, jak socjolekt, slang lub gwara środowiskowa.
Czym się charakteryzuje wileński socjolekt młodzieży?
Należy przyznać, że obraz rzeczywistości zawarty w słownictwie socjolektu młodzieży polskiej w Wilnie ustępuje obrazowi zawartemu w socjolekcie młodzieżowym w Polsce, jest uboższy niż ich rówieśników w Polsce. Ale należy pamiętać, że większość moich respondentów stanowili uczniowie szkół średnich, mający mniej doświadczeń społecznych, nieliczna zaś grupa studentów nie miała bogatych tradycji studenckich, jak ich koledzy w Polsce. Natomiast z zestawienia danych liczbowych wynikło, że najwięcej określeń socjolektalnych znalazło się w kręgu tematycznym „Części ciała”, np. głowa – „baszka”, „czajnik”, „kapusta”; twarz – „morda”, „ryj”; nos – „”dziób”, „bulba”; ręka – „”łapy”, „szakali” itd. Liczne było też słownictwo określające „Cechy fizyczne oraz osoby je posiadające”, np. wysoki – „drabina”, „szłang”; młoda osoba: „małolat”, „szczeniak” itd. a także słownictwo związane ze „Szkołą i nauką”, np. uczyć się – „kuć”, „zubrić”; szkoła – „buda”, „chata”, „więzienie”; przedmioty szkolne – „hista”, „polak”, „rela” itd. Najmniej nazw znalazło się w kręgu tematycznym „Procesy psychiczne”. I jak już mówiłem, charakterystyczną cechą socjolektu młodzieży wileńskiej jest duża liczba zapożyczeń z różnych języków – przede wszystkim rosyjskiego, białoruskiego, litewskiego, angielskiego. Znalazły się też okazjonalne zapożyczenia z języka włoskiego, francuskiego i niemieckiego.
Czy nie przeraziło Pana, że sporą część w zestawieniu zajmują przekleństwa?
Oczywiście, duża ilość przekleństw przeraża, ale jako językoznawca odbieram to trochę inaczej. W Polsce np. ukazał się słownik autorstwa Macieja Grochowskiego ,,Słownik polskich przekleństw i wulgaryzmów”. Rażące przekleństwa i wulgaryzmy nie znalazły się w książce. Starałem się je pominąć.
W 1999 roku pisał Pan, że znajomość języka rosyjskiego respondentów (92 proc. w mowie i 70 proc. w piśmie) była lepsza niż języka litewskiego (82 proc. w mowie i 70 proc. w piśmie). Czy podjęto jakieś próby badawcze, żeby sprawdzić czy to się dzisiaj zmieniło?
Mimo bezpośredniej styczności z językiem litewskim na tym terenie, we wcześniejszych moich badaniach brak było większej liczby wyrazów zapożyczonych z języka litewskiego, znalazło się zaledwie 53. Na razie przeprowadziłem badania znajomości gwary studenckiej na minimalnej próbce studentów. Przekonałem się, że w ostatnim materiale językowym pojawiło się więcej lituanizmów, naliczyłem ok. 90 zapożyczeń litewskich. Zapożyczenia te podobnie należą do warstwy potocznej języka litewskiego i mają w większości charakter ekspresywny. Zostały przeniesione z języka litewskiego w formie oryginalnej lub nieznacznie spolszczonej, np. „akiniuotas” – określenie człowieka noszącego okulary, „kirwis” – wymagający wykładowca, „pasimatimas” – randka itd. Przyczyną małej ilości lituanizmów mogła być słaba znajomość języka litewskiego, chociaż nie sądzę. Warto pamiętać, że współczesna młodzież polska na Litwie jest wielojęzyczna – mówi w języku ojczystym – polskim, litewskim, rosyjskim.
Dotarłam do pracy magisterskiej Marty Oleńskiej z 2008 roku, która w oparciu o Pana badania porównała socjolekt młodzieży polskiej w Wilnie po przeszło 10. latach. Zgodnie z jej wynikami, liczba rusycyzmów wzrosła o 20 proc.
Trudno coś powiedzieć, bo nie czytałem tej pracy, ale ustosunkowując się do języka rosyjskiego należy pamiętać, że jeszcze w niedalekiej przeszłości był to język urzędowy, język interdialektu, tj. środek komunikowania się zdecydowanej większości mieszkańców Wileńszczyzny. Poza tym zapożyczaniu z języka rosyjskiego sprzyja bliskie pokrewieństwo obu języków.
Co z pozycją języka angielskiego, który jest dzisiaj bardzo popularny, a młodzież używa coraz więcej wtrąceń w tym języku?
W swojej pracy zgromadziłem trochę przykładów z języka angielskiego. Najczęściej były to anglicyzmy związane z realiami życia szkolnego, popularne angielskie zwroty powitalne i pożegnalne, np. „boss” – dyrektor szkoły, „school” – szkoła, „hi”, „by” itd.
Czy angielski będzie wypierać język rosyjski?
Trzeba przyznać, że znajomość języka angielskiego wśród młodzieży przed 20-15 laty była o wiele słabsza. Obecnie mamy większe możliwości wyjazdów za granicę, które daje np. wymiana studencka Erasmus. Obserwuję, że znajomość języka angielskiego wśród naszych studentów jest niewątpliwie lepsza. Na pewno wpływ angielszczyzny jest coraz bardziej odczuwalny na polszczyznę ogólną i języki środowiskowe.
Czy dzisiejsza gwara młodzieżowa w Polsce jest znana wileńskiej młodzieży?
Tak. Świadczy o tym zgromadzony materiał. W dużej mierze są to wyrazy typowe również dla polszczyzny potocznej, np. nazwy twarzy – „dziób”, „jadaczka”, „ryło”, nazwy nosa – „marchewka”, „kartofel”, nazwy związane ze szkołą – „kuć”, „kujon”, „buda” itd.
Czy planuje Pan w niedalekiej przyszłości powtórzyć badania?
Uważam, że należałoby raz jeszcze przeprowadzić badania z tego zakresu. Właściwie każde pokolenie tworzy swoją gwarę młodzieżową. Należy też pamiętać, że pewna część słownictwa jest ulotna, okazjonalna, pojawia się nowy materiał, czasem bardzo regionalny. Tylko pewna część słownictwa jest stosunkowo trwała, np. nazwy przedmiotów szkolnych, nazwy ocen, niektóre przezwiska. Świadczy o tym chociażby wspomniany materiał językowy zgromadzony przez Władysława Arcimowicza. Udało mi się dotrzeć do bardzo interesującego opracowania Zofii Kurzowej ,,Język filomatów i filaretów. Przyczynek do dziejów języka polskiego XIX wieku”. Książka ukazała się w 1963 roku. Znalazł się tu m.in. wykaz żartobliwych przezwisk filomatów. Widzimy, że zjawisko to było również popularne dawniej. Z wykazu widać, że większość tych przezwisk była nadawana podobnie – ze względu na cechy zewnętrzne, psychiczne, np. Mickiewicz to ,,Krzywoboki”, Tomasz Zan – ,,Arcy”, „Kudrawy”, Jan Czeczot był ,,Janem z Nowogródka” – od miejsca ukończenia szkoły. Przezwiska te nie tylko wykorzystywano żartobliwie wśród swojego środowiska, ale były też tworzone w celu konspiracji. Również w moim materiale językowym znalazło się sporo nazw własnych, których cechą charakterystyczną był dowcip, polegający na skojarzeniach – najczęściej do wyglądu i sposobu bycia. Wśród przenoszonych nazw własnych przeważały nazwy bohaterów filmowych i kreskówek, np. ,,Szurik’” jako określenie człowieka noszącego okulary [bohater sowieckiego filmu – przyp. red.], ,,kałabok’” bohater rosyjskiej kreskówki na określenie człowieka otyłego, „fantomas” – łysy człowiek. Sport również stał się bodźcem dla młodych respondentów do tworzenia swoich przezwisk, np. ,,Sabonis” i ,,Ilgauskas” [znani litewscy koszykarze – przyp. red.] na określenie człowieka wysokiego. Niewątpliwie, kolejne badania gwary uczniowskiej i studenckiej będą służyć utrwaleniu i ocaleniu od zapomnienia. Należy powiedzieć, że młodzież wileńska jest świadoma zróżnicowania języka polskiego. Zdecydowana większość moich respondentów – 95 proc. – potwierdziła istnienie odrębnej odmiany środowiskowej polszczyzny na Litwie – socjolektu młodzieżowego.
—
doc. dr Mirosław Dawlewicz – absolwent polonistyki Uniwersytetu Wrocławskiego. W roku 1999 obronił na Uniwersytecie Warszawskim pracę doktorską (pod kierunkiem prof. dra hab. S. Dubisza), poświęconą socjolektowi młodzieży polskiego pochodzenia w Wilnie. Kierownik Centrum Polonistycznego Uniwersytetu Wileńskiego.