Sobik: Gorzkie zwycięstwo AWPL-ZChR

W niedzielnych wyborach samorządowych AWPL zrealizowała swój plan minimum – obroniła dominującą pozycję w rejonach solecznickim i wileńskim. Całościowy ogląd wyniku partii nie daje podstaw, by uznać, że Akcja – jak chcą jej działacze – cieszy się coraz większą popularnością.

Paweł Sobik
Sobik: Gorzkie zwycięstwo AWPL-ZChR

Fot. Joanna Bożerodska

Od wyborów prezydenckich w 2014 r., gdy na korzyść partii zagrała międzynarodowa koniunktura, z wyborów na wybory, na AWPL-ZChR pada coraz mniej głosów.

Nieobronione mandaty

W tegorocznych wyborach samorządowych koalicja AWPL-ZChR i Aliansu Rosyjskiego broniła 90 119 głosów (7,49% ogółu) i 70 mandatów. Wspólnym polsko-rosyjskim listom udało się w ubiegłą niedzielę zebrać 61 682 głosy i zdobyć 56 mandatów. Nawet odliczając te rejony, w których partia w tym roku nie wystawiała list (Druskieniki i rejon orański), AWPL straciła na przestrzeni 4 lat ponad 28 tys. głosów, tj. 30% wyniku z 2015 r.

Przeliczając wynik na mandaty, polsko-rosyjska koalicja straciła co piąty mandat. Na taki stan największy wpływ miały wyniki uzyskiwane w Wilnie i Kłajpedzie (po 4 utracone mandaty), lecz równie prestiżowe były mandaty stracone w 5 rejonach Wileńszczyzny: wileńskim (2 mandaty), solecznickim, trockim, święciańskim i szyrwinckim (po 1 mandacie). Fakt, że wynik mandatowy udało się obronić jedynie w Wisagini dobrze ilustruje trend poparcia AWPL-ZChR w samorządach Wileńszczyzny.

W skali całego kraju listy AWPL-ZChR i Aliansu Rosyjskiego uzyskały poparcie 5,23% głosujących. Nie jest to dobry prognostyk przed przyszłorocznymi wyborami do Sejmu. Chociaż polsko-rosyjskie listy zostały wystawione jedynie w 11 rejonach, to pozostałe 49 samorządów ma dla AWPL-ZChR znaczenie marginalne. W 2016 r. poza Wileńszczyzną, Kłajpedą i Wisaginią na partię padło 3 tys. z blisko 70 tys. zebranych głosów. AWPL-ZChR wróciła do poziomu balansującej na granicy progu wyborczego, tj. do miejsca które, jak się wydawało, na dobre opuściła przed 10 laty.

Przegrany okręg

Waldemar Tomaszewski ma oczywiście rację, gdy mówi, że partia zdobyła najwięcej mandatów w okręgu wileńskim i podnosi jego wagę. 53 mandaty to dwukrotnie więcej niż zdobyły kolejne partie: konserwatyści i liberałowie Zuokasa.

Sukces ten wziął się wyłącznie z przepisów ordynacji wyborczej. Liczba głosów potrzebna do zdobycia jednego mandatu różni się znacząco w poszczególnych rejonach. W rejonie święciańskim do mandatu potrzeba było 464 głosów, zaś w najludniejszym litewskim samorządzie, mieście Wilnie – aż 3556. Nawet bez skomplikowanych tabelek widać, że Drużyna Remigijusa Šimašiausa w samym Wilnie zdobyła więcej głosów (60 696), niż AWPL-ZChR w siedmiu samorządach okręgu wileńskiego (58 426).

Straty w Wilnie

Skalę utraty głosów najlepiej ilustruje przykład miasta Wilna. Wyłączając wybory do PE w 2009 r., które zainteresowały jedynie 21% wilnian, ostatni raz partia nie uzyskała w litewskiej stolicy przynajmniej 20 tys. głosów podczas wyborów sejmowych w 2008 r. 2008 był też ostatnim rokiem, gdy liczba głosów w rejonie wileńskim przewyższyła liczbę głosów uzyskanych w Wilnie. Ma to dla partii kluczowe znaczenie, gdyż właśnie przyrost głosów w litewskiej stolicy zapewniał jej bezpieczne przekraczanie progu wyborczego podczas wyborów sejmowych.

Wymownym symbolem dominacji Drużyny mera Šimašiausa było jej zwycięstwo we wszystkich stołecznych starostwach. AWPL-ZChR nie zdołała obronić swojej pozycji nawet w starostwie Nowa Wilejka, w którym wygrywała nieprzerwanie od 2009 r. Na osłodę partii musi wystarczyć zwycięstwo w 9 dzielnicach wyborczych Wilna (w 2015 r. partia wygrała w 4 starostwach i 41 dzielnicach wyborczych).

PORÓWNANIE WYNIKU AWPL W WYBORACH SAMORZĄDOWYCH 2019, 2015 ORAZ W WYBORACH SEJMOWYCH 2016

Gdyby zaś za wyznacznik poparcia uznać wynik kandydatki AWPL-ZChR na mera, Edyty Tamošiūnaitė (uzyskała ona 10 182 głosów, tj. 4,72%), to lokowałby się on jako drugi najgorszy w historii startów partii w mieście Wilnie. Do tej pory partia tylko raz uzyskała w stolicy Litwy mniej głosów – 9 975 głosów to wynik partii z wyborów sejmowych w 2000 r. Fakt, że jeszcze mniej głosów zdobył lider socjaldemokratów Gintautas Paluckas nie jest dobrym pocieszeniem.

Mały wpływ rankingowania

Na wynik AWPL-ZChR w Wilnie w największym stopniu wpłynął odpływ elektoratu rosyjskiego. Ilustracją tej tendencji jest wynik Rafaela Muksinowa. Przed 4 laty potrafił on obronić „biorące” 8 miejsce wśród rankingowanych kandydatów, w tym roku „spadł” z dobrego 7 miejsca na 11.

Samo rankingowanie nie wpłynęło zasadniczo na skład frakcji AWPL-ZChR w radzie stolicy. Godnym uwagi jest wynik Renaty Cytackiej, która wywalczyła swój mandat startując z „niebiorącego” 11. miejsca. W większości przypadków wyborcy akceptowali zaproponowaną przez kierownictwo partii kolejność. Nieliczne wyróżniające się wyjątki obejmują Artura Ludkowskiego (najwięcej preferencyjnych głosów na Rossie), Grzegorza Saksona (2. miejsce na Rossie) czy Waldemara Szełkowskiego (2. miejsce w Nowej Wilejce). We wszystkich przypadkach, nie wystarczyły one by zdobyć mandat radnego.

Iskry nadziei

Niedzielny wynik AWPL-ZChR i Aliansu Rosyjskiego nie był jednoznacznie negatywny. W porównaniu do 2015 r. partia np. wzmocniła swoją pozycję w samorządzie Wisagini. Kluczowe z punktu widzenia partii rejony, wileński i solecznicki, poparły partię w stopniu znacząco wyższym niż podczas wyborów sejmowych z października 2016 r. (w obu przypadkach – o ok. 5 punktów procentowych).

Wyborom samorządowym nie towarzyszą jasne kryteria, na podstawie których można orzec, czy dany wynik był sukcesem, czy nie. AWPL-ZChR osiągnęła taki wynik, który pozwala przekonująco argumentować jej działaczom o kolejnym z serii zwycięstw. W kolejnych wyborach, które czekają partię – europarlamentarnych w maju – definicja sukcesu jest już jednak jasno ustalona.

dr Paweł Sobik – politolog z wrocławskiej Fundacji Pobliża, autor książki „Akcja Wyborcza Polaków na Litwie w systemie politycznym Republiki Litewskiej”

PODCASTY I GALERIE