
Ludzie słuchają nas z powodu nostalgii. Muzyka, którą gramy, to jest głównie retro. Jest cała masa Litwinów, którzy nienawidzą czasów sowieckich, ale uwielbiają słuchać muzyki z tamtego okresu – twierdzi Siergiej Griffits. Moim zdaniem wszystko powinno być dla ludzi. W Związku Sowieckim wszystko było dla władzy albo dla ludzi, którzy mieli związki z władzą. Jeden z moich przyjaciół, który przyjechał kiedyś do Francji, zauważył, że są rozpiski jazdy autobusów. Pomyślał sobie: „o, w tym kraju wszystko jest inaczej” – opowiada Siergiej Griffits.
Tomasz Otocki, zw.lt: Siergiej, poproszę kilka słów na ten temat, dlaczego powstała kłajpedzka radiostacja „Raduga”, jaka jest wasza publiczność, kto was słucha i dla kogo jesteście przeznaczeni…
Siergiej Griffits: „Raduga” powstała piętnaście lat temu, w 2001 r. Początkowo to był krótki rosyjskojęzyczny program w ramach radia litewskiego, ok. dwóch godzin w tygodniu. Później nasz dyrektor zauważył, że program był bardzo popularny i zdecydowano się na otwarcie całej radiostacji.
Dlaczego nazwa „Raduga”?
Mamy pięć radiostacji w ramach jednej grupy, jej nazwy są takie jak „La Luna” (po hiszpańsku „księżyc”), „Lietus” („deszcz”)… Dlatego nazwano nasz kanał „Raduga”, czyli „tęcza”. Pierwszy rok był bardzo udany dla radiostacji. Byliśmy numerem jeden w Kłajpedzie i okolicy. Obecnie jesteśmy „prawie-pierwsi” (śmiech). „La Luna” nas przebija…
Czy waszej radiostacji słuchają tylko Rosjanie?
Nie, nie tylko. Mamy wśród słuchaczy także Litwinów, a także tych rosyjskojęzycznych, którzy przyjechali tu z Ukrainy, z Białorusi. Niektórzy słuchający nas Litwini nie znają języka rosyjskiego i dzwonią do nas, rozmawiając na antenie po litewsku.
Dlaczego Litwini słuchają „Radugi”?
Myślę, że z powodu nostalgii. Muzyka, którą gramy, to jest głównie retro. Jest cała masa Litwinów, którzy nienawidzą czasów sowieckich, ale uwielbiają słuchać muzyki z tamtego okresu. Laima Vaikule, Ałła Pugaczowa, Sofia Rotaru, Filip Kirkorow czy Maryla Rodowicz. A z gwiazd międzynarodowych: Abba, Queen, Baccara.
Dlaczego ludzie słuchają nostalgicznej muzyki z czasów sowieckich?
Bo to jest bardzo dobra muzyka. To chyba główny powód. Te piosenki nie żyją 10, 20 lat, one żyją całą wieczność (śmiech).
Raduga to nie jest stacja dla młodych…
To prawda, bo młodzi Rosjanie tak perfekcyjnie znają litewski, że słuchają litewskich rozgłośni. Nasza publiczność to 40-45+. Mamy jednak także i młodych, którzy nas słuchają.
Czy w „Radudze” macie programy informacyjne, newsy, czy to jest tylko muzyka i rozrywka?
Pięć razy w ciągu dnia prezentowane są wiadomości. Są jednak krótkie, wszystkiego jest 3 minuty na godzinę. Nie mam jednak żadnych dziennikarzy newsowych, nasze wiadomości są tłumaczone z języka litewskiego, niejako pożyczane od innych stacji z grupy.
Ile osób słucha waszej radiostacji?
Jest to około 20 tys. osób. My nie jesteśmy wielkim graczem na rynku medialnym.
Ale 20 tys. to jest całkiem sporo jak na Kłajpedę…
Zgadza się…
Ile osób zatrudnia „Raduga”?
Siedem. Natomiast oprócz tego jest całkiem sporo osób, które przychodzą do radia i mają raz w tygodniu swój własny program. Jednym z naszych dziennikarzy jest nauczyciel z rosyjskiego gimnazjum w Kłajpedzie. Raz w tygodniu prowadzi audycję. Inny dziennikarz „Radugi” jest na co dzień psychologiem. Inna dziennikarka jest biznesmenką z branży florystycznej, ma swój talk-show u nas.
Ci ludzie nie pracują tu dla pieniędzy, bo my nie mamy tak prawdę mówiąc pieniędzy (śmiech). To jest wszystko kwestia pasji.
Z czego więc żyje radio „Raduga”?
Głównie z reklam. Teraz zbliża się lato i to nie jest dobry czas, jeśli chodzi o reklamy, inaczej niż np. w okolicy Bożego Narodzenia. Niektórzy ogłoszeniodawcy chcą dotrzeć do rosyjskiej społeczności właśnie poprzez „Radugę”. Reklamy są zarówno w języku rosyjskim, jak i litewskim.
Czy pochodzisz z Kłajpedy?
Nie, urodziłem się w Kaliningradzie. Przyjechałem na Litwę dziesięć lat temu i rozpocząłem pracę w „Radudze”.
Dlaczego zdecydowałeś się zamieszkać na Litwie?
(Śmiech) Właściwie to nie była moja decyzja, miałem kiedyś tu żonę Litwinkę. A do „Radugi” zaprosił mnie mój kolega, który był dyrektorem stacji.
Kiedy porównujesz życie w Kłajpedzie i Kaliningradzie. Jakie są główne różnice?
Ludzie na Litwie są bardziej europejscy. Może nie są otwarci, ale uśmiechnięci, mogą ci pomóc. W Rosji ludzie są w większości przypadków zamknięci. Wiedzą, że w każdej chwili może zdarzyć się coś złego. Nie uśmiechają się… Byłem parę lat temu na Łotwie… Tam Rosjanie są bardziej zbliżeni mentalnie do Moskwy. W Rydze widziałem wiele razy bmw z napisem „Masha” czy „Natasha” na rejestracji. To taki blichtr, chęć życia tak jak w Moskwie. Ludzie w Kaliningradzie czy Kłajpedzie są zupełnie inni.
A jak jest na Litwie wśród Rosjan?
Jedni Rosjanie wciąż są sowieccy. Wciąż porównują swoje życie obecne do tego, co było przed 1991 rokiem. Narzekają. Z drugiej strony, jest bardzo dużo Rosjan, którzy już prawie stali się Litwinami. Mówią po litewsku, jeżdżą do Londynu, a nie do Moskwy, oglądają litewskie kanały telewizyjne. Są częścią Litwy.
Czy Ty osobiście czujesz się taką częścią?
To dobre pytanie. Chyba tak. Moja pierwsza żona jest Litwinką. 90% moich znajomych to Litwini. Ja mówię po litewsku. Zazwyczaj też oglądam litewskie kanały. Inaczej niż większość Rosjan na Litwie.
Czy dla Ciebie trudno było się nauczyć litewskiego?
Kiedy przyjechałem tutaj moim pierwszym celem było mówić po litewsku. Zacząłem się uczyć… I to jest jeden z powodów, dla których zapomniałem angielskiego (śmiech).
Miałem też parę zabawnych sytuacji z litewskim. Zamiast powiedzieć „poproszę torebkę” w sklepie powiedziałem „poproszę las”.
Czy Rosjanie w Kłajpedzie wciąż mają problem z litewskim?
Może mają i problemy, ale ja uważam, że to jest ich wina. Mieszkają tu od lat siedemdziesiątych i często nawet nie próbują mówić po litewsku. Ciągle narzekają na swe życie na Litwie. Czekają na coś dobrego, co przyjdzie z Rosji, bardzo lubią Putina.
Jaka jest Twoja osobista opinia na temat tego co robi obecnie Putin?
Moja babcia pochodzi z Krymu, teraz mieszka z moimi rodzicami w Kaliningradzie. To interesujące, część moich krewnych jest przeciwko Putinowi, bo po przyłączeniu Krymu do Rosji ceny poszły w górę. Druga część rodziny, odwrotnie, uwielbia Putina i uważa, że Krym jest częścią Rosji.
Ja nie mogę powiedzieć o sobie, że lubię Putina i akceptuję to, co robi współczesna Rosja. Prosty przykład: w zeszły weekend przyjechali do mnie rodzice z Kaliningradu, którzy bardzo lubią Putina. Moja mama ma 67 lat i kiedy zapytałem, ile pieniędzy na miesiąc ona ma, odpowiedziała „około 200 euro”. Powiedziałem jej, że jej życie byłoby lepsze, gdyby wzorem niemieckiej emerytki mogła wyjechać do Hiszpanii, gdyby ją było na to stać…
A kiedy patrzysz na ukraińsko-rosyjską wojnę, co czujesz?
Ukraina wybrała. Oni chcą być częścią Europy. Nie chcą mieć związków z Rosją. Kiedy w zeszłym roku byłem na Krymie, to widziałem, że oni żyją tam jak w Związku Sowieckim. To jest w ich mentalności.
Co wg Ciebie jest najgorszego w tej sowieckiej mentalności?
Moim zdaniem wszystko powinno być dla ludzi. W Związku Sowieckim wszystko było dla władzy albo dla ludzi, którzy mieli związki z władzą. Jeden z moich przyjaciół, który przyjechał kiedyś do Francji, zauważył, że są rozpiski jazdy autobusów. Pomyślał sobie: „o, w tym kraju wszystko jest dla ludzi, dlaczego w Rosji ciągle musimy czekać na autobusy, nie wiedząc kiedy przyjadą”. To jest drobny przykład, ale bardzo ważny…
Wspomniałeś o dwóch grupach Rosjan: jednej, europejskiej, drugiej postsowieckiej, czy ten podział jest widoczny tutaj w Kłajpedzie?
Tak, ten podział jest widoczny w Kłajpedzie. To zabawne, ale kobiety z tej drugiej grupy wciąż wyglądają jak Ałła Pugaczowa i Sofia Rotaru. Kiedyś mieliśmy party, na którym było dużo znajomych, przyjaciół, było dużo takich kobiet i jeden z moich przyjaciół, którzy przyjechał z Włoch, powiedział: „Boże, jaki one mają make-up”.
Czy ten make-up wiąże się z poglądami politycznymi?
Tak, jesteś w środku taki, jak wyglądasz na zewnątrz.
A więc make-up i Soviet style…
Dokładnie.
Przyjechałeś z Kaliningradu, porównujesz go z Kłajpedą? W końcu do dwa miasta byłych Prus Wschodnich…
Kaliningrad był bardzo zniszczony po 1945 roku. Nie ma tam starówki jak w Kłajpedzie. Jest katedra z grobem Imanuela Kanta.
Czy czujesz się mieszkańcem Ostpreußen?
Nie, ja jestem człowiekiem z tego świata (śmiech). Nie mam takiego kraju, o którym mogę powiedzieć „to jest mój kraj”.
A więc mógłbyś mieszkać w Polsce, Szwecji, Niemczech…
Dlaczego nie? Nie wiem, co będzie jutro… Ale wierzę, że mój następny przystanek będzie w kraju, gdzie świeci słońce.
Dziś mamy piękną słoneczną pogodę w Kłajpedzie.
Ale na co dzień pada. Problem tylko w tym, że nie wiem, czy w Hiszpanii albo Włoszech mają rosyjską stację radiową (śmiech).
Kłajpeda jest ważna dla Ciebie?
Tak, jest ważna, póki mieszka tu wiele osób dla mnie istotnych. Bo Kłajpeda to nie Bałtyk czy piękne budynki. To bardzo fajni ludzie.
Dziękuję za rozmowę.
Siergiej Griffits (33 l.) – rosyjski dziennikarz rodem z Kaliningradu, od 2005 r. mieszka na Litwie, dyrektor programowy Radia „Raduga” w Kłajpedzie, jest także showmanem i konferansjerem. W Kaliningradzie związany z radiem „Bałtik plius”. W 1997 r. uznany za najmłodszego didżeja Rosji. Od 2001 do 2005 r. prowadził poranne show Взлетная полоса» w „Okej-radio”. Był także prowadzącym programów telewizyjnych. Po ukończeniu studiów (filologii słowiańskiej) na Uniwersytecie im. Kanta w Kaliningradzie przyjeżdża do Kłajpedy, gdzie rozpoczyna współpracę z „Radugą”. Zdał egzamin państwowy z języka litewskiego. Więcej na stronie: http://griffits.lt oraz http://www.raduga.lt.
Radio Raduga nadaje na częstotliwości 100,8 FM w Kłajpedzie jako pierwszy radiowy kanał rosyjskojęzyczny na Litwie.