Zastanawiam się, dlaczego pozwalamy sobie na upokarzanie innych i jednocześnie oczekujemy, że ci sami obywatele będą traktować nas poważnie i staną się lojalni w stosunku do państwa? Państwa, które jest tak samo ich, jak i nasze. Przecież wszyscy jesteśmy obywatelami Republiki Litewskiej i budowniczymi jej dobrobytu.
Mamy ojczyznę, Wolną ojczyznę, którą zamieszkuje wiele osób przynależących do innych narodowości. Są to kasjerzy, nauczyciele, strażacy, przedsiębiorcy, tworzący miejsca pracy dla wielu tysięcy osób. Wszyscy rodzą się na Litwie, tutaj się kształcą, płacą podatki na rzecz budżetu państwa. Jednakże nadal boimy się przyznać do tego, że przedstawiciele mniejszości są tak samo naszymi braćmi, jak ci Litwini, którzy mieszkają po drugiej stronie ulicy. Mówimy na głos o „wynaradawianiu”, chociaż nie mamy pojęcia co to jest. Jednocześnie chcielibyśmy, by inne narody utraciły swoją tożsamość, chociaż żyją tutaj – w kraju ducha wolności. Ile czasu nam jeszcze potrzeba, by pojąć, że mieszkające na Litwie mniejszości narodowe chcą się integrować ze społeczeństwem, a nie asymilować?
Mówiąc o okradaniu od samego dzieciństwa, miałem na myśli pierwsze dobro, którym może się poszczycić każde nowo narodzone życie. Jest to – imię i nazwisko. I mimo to, iż statystyki narodzin na Litwie są niepokojąco smutne, my je moralnie jeszcze bardziej uszczuplamy. Moralnie, bo zabraniając zapisu imienia i nazwiska łacińską czcionką, uwłaszczamy godności ludzkiej już w dniu narodzin. Dobrze znanym przykładem jest przypadek piosenkarza Viktora Diawary, który przyszedł na świat w rodzinie Litwinki i artysty pochodzącego z Bali. Dumny ze swoich litewskich korzeni młodzieniec, ze względu na brak zrozumienia ze strony polityków, nie mógł zapisać w paszporcie swojego imienia i nazwiska w oryginale – Viktor Diawara.
Emisariuszom władzy chcę przypomnieć, że mniejszości narodowe nie są wyłącznie litewskim kłopotem, tylko bogactwem, którego nie doceniamy. W związku z powyższym używanie języka państwowego, nie może być przeciwstawiane użyciu innych języków na Litwie.
A przecież właśnie z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku pisowni nazw topograficznych w języku innym niż państwowy.
Ludzie są wprowadzani w błąd w sposób zamierzony i celowy. Przecież na dzień dzisiejszy nie ma wyraźnego ustawodawstwa, regulującego stosowanie dwujęzycznego nazewnictwa. Tak na przykład, w przestrzeni geograficznej – w samorządach czy starostwach – ze względu na znaczący procent zamieszkujących te tereny innych narodowości, zapis dwujęzyczny mógłby być do przyjęcia. I nie mam tu na myśli tej trudnej do zrozumienia granicy 50 proc. czy teoretycznych 10 proc. Mam na myśli liczbę, która nie będzie uwłaczała godności ludzkiej. Granica ta powinna być zrozumiała dla każdego.
Tekst w języku mniejszości powinien być zapisywany taką samą i tej samej wielkości czcionką, przy czym nazwa ulicy w języku litewskim powinna być zapisywana jako pierwsza. W tych miejscowościach, gdzie na ulicach zostały umieszczone specjalne słupki z nazwami ulic, powinno się pozwolić na wywieszanie tabliczki w języku mniejszości bezpośrednio na budynkach mieszkalnych. Proponuję takie rozwiązanie i uważam, że dzięki niemu da się uniknąć nieporozumień, jeśli chodzi o osoby posługujące się innym językiem, niżeli język mniejszości.
Ustalenie tych zasad należy do władz.
Idąc tym tropem, poza kwestią imienia i nazwiska czy miejsca zamieszkania, powinniśmy poruszyć również problem edukacji. Powinno się zwrócić szczególną uwagę na Ministerstwo Oświaty i Nauki, które reprezentuje wyjątkową niemoc w tym zakresie.
Nie jest istotne, do jakiej szkoły uczęszczają przedstawiciele mniejszości narodowej, nie istotny jest również język, w jakim pobierają naukę. Ważne, by system edukacji, bez względu na podziały narodowościowe, jednakowo przygotowywał wszystkich obywateli Litwy, którzy winni znać język państwowy w stopniu, umożliwiającym im pełnowartościowe jego zastosowanie.
W procesie selekcji różnego rodzaju specjalistów powinien panować duch współzawodnictwa – niech należąca do mniejszości narodowej młodzież konkuruje, pod względem wiedzy, z litewską młodzieżą.
W momencie, gdy rozwiążemy te trzy problemy – pisownię imion oraz nazwisk czcionką łacińską, zapis nazw topograficznych w języku mniejszości narodowych, a także wyrównamy konkurencję w dziedzinie oświaty – wówczas będziemy mogli spojrzeć zamieszkującym Litwę mniejszościom narodowym w oczy. Być może dzięki temu uda nam się też polepszyć relacje dobrosąsiedzkie z krajami ościennymi.
Te trzy zasadnicze kroki sprawią, że zaprzestaniemy znieważania mniejszości narodowych i pozwolimy na integrację ze społeczeństwem. Nie należy tworzyć opozycji – język litewski przeciwko wszystkim innym językom. Należy nareszcie pojąć, że mniejszości narodowe nie są kłopotem, lecz bogactwem Litwy.