
Wśród współczesnych nastolatków bardzo popularne jest powiedzonko: „Nie ma masz konta na Facebooku? W ogóle nie istniejesz”. Doskonale ono odzwierciedla rolę Internetu, w tym portali społecznościowych typu Facebook lub Twitter, które są bardzo popularnym środkiem komunikacji elektronicznej. Przecież, żeby skontaktować się z przyjaciółmi, przeczytać o najnowszych wydarzeniach, oglądać zdjęcia nawet nie musimy wychodzić z domu. Gdy Internet nie działa, niektórzy ludzie zaczynają panikować, ponieważ praca wielu polega wyłącznie na komunikacji internetowej, wyszukiwaniu i zamieszczaniu różnych informacji, nawiązywaniu kontaktów. Wynika z tego, że Internet jest doskonałym wynalazkiem.
„W wirtualnym świecie wszyscy są przyjaciółmi” – czytamy na blogu osobistym niejakiego Arnolda. Lecz jakie relacje są między nimi na co dzień? Autor przytacza bardzo wymowny dialog:
– Hej, jak się masz?
– Nieźle… Co u Ciebie słychać?
– Słuchaj, mam prośbę.
– Dzisiaj widziałem Cię w okolicach Maximy, dokąd szedłeś?
– Ach… Taaak, spieszyłem. Przepraszam, że się nie przywitałem. Bądź przyjacielem, przegłosuj za mnie, a nuż wygram.
– Nie ma sprawy.
… rozmowa się urywa.
Takie słowa, jak „przyjaźń”, „przyjaciel” w wirtualnym świecie często stają się znaczeniowo puste. Oczywiście, wśród „znajomych” np. na Facebooku są też prawdziwi przyjaciele, większość zaś stanowią tacy, jak bohaterowie dialogu lub też, którzy w realu w ogóle się nigdy widzieli.
Internet jest użytecznym środkiem komunikacji, szczególnie, gdy ludzie nie mają możliwości często się spotykać, dzielą ich setki lub tysiące kilometrów. Lecz zanim o wirtualnym „rozmówcy” powiecie „przyjaciel”, zastanówcie się nad tym, jakie to słowo w sobie mieści konotacje, czyli, czy łączą was prawdziwe relacje międzyludzkie.