• Opinie
  • 20 grudnia, 2016 6:51

Radczenko: Z czego wynika polski kompleks niższości na Litwie?

Polska szkoła – to klucz do przetrwania polskości na Litwie. Jest to jedna z nielicznych kwestii, w której się w zupełności zgadzam z działaczami AWPL-ZChR. To w czym się z tymi działaczami różnimy diametralnie — na czym mają polegać priorytety w dziedzinie zachowania polskiego szkolnictwa na Litwie.

Aleksander Radczenko
Radczenko: Z czego wynika polski kompleks niższości na Litwie?

Dla nich priorytetem jest zachowanie budynków szkolnych i miejsc pracy nauczycieli, dla mnie — jakość nauczania w tych szkołach oraz przyciągnięcie do nich jak największej liczby uczniów. Oczywiście, że cieszy fakt, iż w rejonie solecznickim jest dziś 13 gimnazjów z polskim językiem nauczania, a w rejonie wileńskim — ponad 30. Tylko czy za kilka lat nie będą te gimnazja pustostanami, jeśli nie zrobimy niczego, żeby szkoła polska stała się atrakcyjną alternatywą dla rodziców? W Wilnie, gdzie mieszka połowa litewskich Polaków, już dziś jest zaledwie 6 polskich gimnazjów (wliczając dwa, ktore zostały akredytowane w ubieglym tygodniu), zaś do polskich szkół uczęszcza zaledwie 1/3 dzieci z polskich rodzin. Mimo iż właśnie szkoły z Wilna przodują we wszystkich rankingach polskich szkół na Litwie. Zawsze uważałem, że ich niska popularność wiąże się przede wszystkim z nieumiejętnością sprzedawania swoich osiągnięć.

I w dużym stopniu nadal tę opinię podtrzymuję. Trzeba jednak przyznać, że cechuje nas, Polaków na Litwie, i jakiś olbrzymi kompleks niższości. Niegdyś wobec Rosjan, obecnie wobec Litwinów. Kompleks, który w czasach ZSRS „zmuszał” do oddawania dzieci do szkół rosyjskojęzycznych, a dzisiaj — do litewskojęzycznych. Kompleks, który stanowi, że wbrew oczywistym faktom, badaniom statystycznym i naukowym, nie wierzymy w atrakcyjność polskiego szkolnictwa i jednocześnie wierzymy w „lepszy start” po szkole litewskojęzycznej.

Co roku muszę stoczyć ze swoimi krewnymi i znajomymi „walkę” o to, żeby oddali swoje pociechy do polskiej szkoły. Czasami się udaje przekonać, ale znam też mnóstwo osób, którzy ukończyły polskie szkoły, doskonale dały sobie radę na studiach (ba, bardzo często na te studia — do Polski — dostały się właśnie dzięki temu, że ukończyły polską szkołę), zrobiły świetne kariery w biznesie, na służbie państwowej, w polityce, a swoje dzieci i tak oddały do szkół z litewskim językiem wykładowym. Nie brakuje takich osób ani wśród działaczy AWPL-ZPL, którzy jednocześnie są gotowi lec pod buldożery w obronie „legendarnej piątki”. Nie brakuje takich osób i wśród działaczy antyawupeelowskiej opozycji. Nie umiem takiej postawy wytłumaczyć inaczej jak kompleksem niższości. Szczególnie, że niektórzy z tych i awupeelowskich, i opozycyjnych działaczy zabrali dzieci ze szkół litewskojęzycznych i oddali do polskojęzycznych, tylko gdy zaświtała przed nimi możliwość mniej lub bardziej błyskotliwej „polskiej” kariery.

Zapewne to ten kompleks niższości zmusza i do lituanizacji imion czy nazwisk. Owszem litewskie prawo nie przywiduje możliwości zapisu nazwiska z „w”, ale nie nakazuje też przedstawicielom mniejszości narodowych litewskich końcówek. A tymczasem nawet wśród czołowych działaczy AWPL-ZChR takich zlituanizowanych nazwisk nie brakuje. Tym bardziej nikt nie zmusza nas do lituanizacji swoich imion i nazwisk w życiu prywatnym, np. w mailach i na portalach społecznościowych. A jednak i tam dobrowolna lituanizacja świeci tryumfy. Dlaczego? No bo, wiesz, Litwini nie będą w stanie przeczytać mojego imienia. Are you seriuos? Są w stanie przeczytać poprawnie „George Bush” czy „Justin Timberlake”, ale nie przeczytają imienia „Sylwia”, jeśli nie zostanie zapisane jako „Silvija”? Nikt nie przeczyta „Anna”, jeśli nie zostanie zapisane jako „Ana”? W rzeczywistości próbując tłumaczyć się w ten sposób jedynie próbujemy ukryć własne lenistwo lub własny kompleks niższości…

Nie wiem z czego ten kompleks niższości wynika. Być może z faktu, iż po II wojnie światowej utraciliśmy całą polskojęzyczną inteligencję wileńską? Kompleks niższości jest zresztą jednym z najpowszechniej znanych rodzajów kompleksów i w psychologii indywidualnej. Pojęcie to zostało wprowadzone do psychoanalizy na początku XX wieku przez znanego lekarza i psychoanalityka, Alfreda Adlera i polega na przeżywaniu poczucia mniejszej wartości własnej osoby w stosunku do innych osób. Co ciekawe, kompleks niższości może mieć zarówno wydźwięk negatywny, jak i pozytywny. Objawy kompleksu niższości mogą prowadzić do ucieczki od świata zewnętrznego do własnych fantazji, ale mogą również dawać siłę do działania, dążenia do doskonałości, chęć osiągnięcia sukcesu zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym.

W przypadku Polaków na Litwie — jeśli założymy, że rzeczywiście spora część naszej społeczności na tę fobię społeczną cierpi — prowadzi najczęściej jednak do ucieczki do świata fantazji: albo uważamy, że w naszych niepowodzeniach są winni wyłącznie inni (Litwini, masoni, Żydzi, nacjonaliści), albo próbujemy rozpłynąć się w morzu Litwinów. Tak czy inaczej skutki są negatywne. W pierwszym przypadku ucieczka do świata fantazji prowadzi do jeszcze większego wyobcowania, antylitewskich frond, nielojalności, udzielania poparcia wszelkiej maści ekstremistom, w drugim — do szybszej lub powolniejszej utraty swojej świadomości narodowej. I w jednym, i w drugim przypadku prowadzi do coraz większej frustracji. Bo ani ekstremizmy i frondowanie nie rozwiązują naszych problemów, ani lituanizacja nazwiska czy ukończona litewska szkoła nie dają automatycznie żadnego lepszego startu, jeśli nie masz ku niemu predyspozycji. Frustracje zaś jeszcze bardziej napędzają kompleks niższości. Skutki widzimy na własne oczy — w spisie powszechnym w 2011 roku narodowość polską zadeklarowało 200 tysięcy osób, dziś według niektórych szacunków jest na Litwie już zaledwie 163 tysiące…

PODCASTY I GALERIE