
Gazety czyta, portale przegląda, radia słucha i zaczyna myśleć. A jak zaczyna myśleć – notowania AWPL-ZChR zaczynają spadać. I Waldemar Tomaszewski postanowił nie uczestniczyć tym razem w walce o fotel mera Wilna (gwoli przypomnienia w 2015 roku o włos nie trafił do drugiej tury). Zamiast niego o krzesło włodarza litewskiej stolicy powalczy wicemer Edyta Tamošūnaitė.
W gruncie rzeczy mógłbym dziś powtórzyć wiele z tego co przed dwoma laty, przy okazji bardzo podobnej decyzji Wybitnego Stratega w wyborach sejmowych, pisałem o innej przedstawicielce klanu Tamaszunów. Bo Waldemar Tomaszewski wstawił na swoje miejsce osobę, spełniającą wszystkie warunki, które nakreśliłem jeszcze w roku 2012:
„młodszą, lepiej znającą język litewski, bardziej charyzmatyczną i liberalną, niemającą bagażu negatywnych skojarzeń, a jednocześnie będącą całkowicie zależą od niego.”
Edyta Tamošiūnaitė podoba się wyborcom (nie tylko mężczyznom!), umie się wysłowić i po polsku, i po litewsku (nawet nazwisko ma litewskie!), i nawet oponenci z partii litewskich chwalą jej inteligencję, zaś jednocześnie jej oddanie Prezesowi nie ulega żadnej wątpliwości.
Jeśli odniesie sukces wyborczy — zostanie on zapisany na konto geniuszu politycznego Tomaszewskiego, który niewątpliwie i tym razem zostanie „głównym architektem strategii i taktyki kampanii wyborczej partii”. A jeśli się okaże ten pomysł nie wypałem (np. wyborcy przypomną Edycie jak spędzała szkoły na zetpeelowskie kontrobchody Stulecia Niepodległości Polski na Rossie) i wynik wyborczy Tamošiūnaitė oraz AWPL-ZChR będzie dużo gorszy niż w roku 2015 — niewielka strata. Waldemar Tomaszewski naocznie udowodni partyjnym kolegom, iż nie ma co spiskować i marzyć o zmianach, bo poza nim nikt nie jest w stanie im zagwarantować dobrych wyników wyborczych i ciepłych posad. Win-win, jak mawiają w takich sytuacjach Anglicy. Została już tylko pestka: przekonać nie tylko aktyw partyjny, ale i wyborców, że Wódz nie jest tchórzem – Wódz postępuje roztropnie.