. Rozwija się coraz szybciej. Plotki o nieprawidłowościach w finansach największej polskiej organizacji na Litwie krążyły od wielu lat. Osobiście nie miałem najmniejszych wątpliwości, że wcześniej lub później te stajnie Augiasza zostaną wyczyszczone. Jednak równie szczerze muszą przyznać, że byłem przekonany, iż Heraklesem zostanie raczej litewski, a nie polski wymiar sprawiedliwości. Stało się inaczej. W ubiegłym roku kierownictwo Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie, przerażone skalą fałszerstw, których dopuszczało się przy rozliczaniu wielotysięcznych dotacji z Macierzy, kierownictwo Związku Polaków na Litwie, przekazało sprawę prokuraturze RP. Ale nawet wtedy pewnie sprawa mogła się jeszcze rozejść po kościach, gdyby prezes ZPL Michał Mackiewicz oraz jego wspólnicy wykazaliby skruchę, zrezygnowali ze stanowisk, przekazaliby władzę młodszym, o nieskazitelnej reputacji kolegom (a takich w ZPL nie brakuje), a ZPL zwróciłby przywłaszczone pieniądze polskiego podatnika i rozpocząłby proces wewnętrznej sanacji organizacji, proces odbudowywania zaufania.
Niestety wybrano zupełnie inną drogę – negowania oczywistych faktów o nieprawidłowościach, atakowania urzędników Państwa Polskiego i innych polskich organizacji, szkalowania, insynuacji, porównywania swoich finansowych machinacji do bohaterskich czynów Żołnierzy Wyklętych oraz dyżurnych zarzutów „rozbijania jedności Polaków na Litwie”. Dziś, po oupublicznieniu przez Fundacje skandalicznych faktów (127 tys.zlotych wyprowadzono nielegalnie niewiadomo gdzie), cała dotychczasowa groteskowa szopka, którą od kilku tygodni serwowali nam Michał Mackiewicz, Waldemar Tomaszewski oraz zależne od nich media na Litwie i w Polsce, może się wydawać szczytem absurdu. W rzeczywistości jednak w tym szaleństwie jest metoda.
Gdy niewiadomo o co chodzi – zawsze chodzi o to samo. Kasę. Co roku Polska na wsparcie dla polskiej diaspory przeznacza olbrzymie wsparcie finansowe. W tym roku to suma rekordowa – ponad 100 milionów złotych. Lwia część tej sumy idzie na wspieranie Polaków na Litwie. Niewątpliwie jest wiele wpływowych osób – i na Litwie, i w Polsce – zainteresowanych w dotychczasowym, nieprzejrzystym stanie rzeczy. W mętnej wodzie zawsze się łapie większe ryby. A dotacje przyznawane Związkowi Polaków na Litwie wcale nie były największe. Jak mawiał pewien klasyk litewskiej polityki: któż może zaprzeczyć, że ktoś, kto dostawał i/lub rozdzielał dużo większe dotacje po prostu się przestraszył, iż po ZPL przyjdzie czas na skontrolowanie i jego działalności finansowej? Któż może zaprzeczyć przypuszczeniom, że pieniądze z machinacji działaczy ZPL wcale nie osiadały w ich kieszeniach (albo zostawała w nich tylko nieduża część), natomiast większa część była być może przelewana do zaprzyjaźnionych biznesmenów, polityków, działaczy w Polsce i na Litwie lub na – zakazane przez prawo litewskie – finansowanie niektórych partii politycznych z zagranicznych pieniędzy? Niczego, oczywiście, nie twierdzę, jednak gdy widzę jak Michał Mackiewicz, który nieoczekiwanie przypomniał, że jest litewskim parlamentarzystą, a Polska to „obce państwo”, ukrywa się przed polską prokuraturą za immunitetem poselskim, myśli się rodzą różne. Zaczynam wreszcie rozumieć, dlaczego AWPL-ZChR zawsze tak zaciekle bronił W.Uspaskicha czy R.Paksasa…
Niejednokrotnie pisałem, że zasada kadencyjnego sprawowania urzędów nie została wymyślona tylko ku uciesze gawiedzi. Kadencyjność – to szansa na bardziej skuteczną działalność organizacji. Na Wileńszczyźnie niestety kadencyjność stała się parodią. W polskich organizacjach wybory co prawda odbywają się regularnie co dwa-trzy lata, ale prezesi nie zmieniają się od dziesięcioleci. Michał Mackiewicz rządzi ZPL od 16 lat, Waldemar Tomaszewski Akcją Wyborcza Polaków na Litwie-Związkiem Chrześcijańskich Rodzin – od 19 lat, Józef Kwiatkowski Polską Macierzą Szkolną – od 26 lat. To są już rzady porównywalne nawet nie z rządami Leonida Breżniewa, a Roberta Mugabe. Do czego doprowadził i jeden, i drugi swój kraj – wiemy. Gdy rządy trwają tak długo, a otaczają cię jedynie klakierzy – nie trudno wpaść w pychę, a pycha zawsze kroczy przed upadkiem. I upadek „wiecznych prezesów” właśnie się rozpoczął. Zbyt długo rządzą,a przez to uwierzyli, że im wszystko można, że zjedli wszystkie rozumy, że nikt im nie podskoczy.
Ten obecny proces – to nie rozbijanie jedności polskiej wspólnoty na Litwie, jak histeryzują obrońcy złodziei, to szansa. Szansa na wileńską Rewolucję Godności. Szansa na oczyszczenie się, szansa na usprawnienie działalności, szansa na większą skuteczność. A jedność Polaków na Litwie jest silna, jak nigdy dotąd. Wszyscy zgadzamy się, co do podstawowych polskich postulatów, wszyscy i na wszelkie sposoby zabiegamy o ich realizację. I tym lepiej, że mamy różne patenty na ich realizację – to tylko zwiększa szansę na ich szybkie urzeczywistnienie. Sprawa Mackiewicza & Co. w żaden sposób temu nie zaszkodzi.