Radczenko: Škirpa, Noreika – dlaczego milczą Polacy?

Litwę dopadła nieco spóźniona wojna na pamięć historyczną. Władze miejskie Wilna usunęły z mapy miasta aleję Kazysa Škirpy i tablicę pamiątkową Jonasa Noreiki. Konserwatywna prawica zarzuca im zdradę. Liberałowie tryumfują. A Polacy milczą.

Aleksander Radczenko
Radczenko: Škirpa, Noreika – dlaczego milczą Polacy?

Aleksander Radczenko/Fot. Joanna Bożerodska

Dyskusje o tym, czy Škirpa i Noreika są warci upamiętnienia toczą się od wielu lat. Życiorysy tych działaczy nie są jednoznaczne. W 1918 roku Kazys Škirpa był jednym z twórców wojska niepodległej Litwy, następnie przez wiele lat pełnił różne funkcje dyplomatyczne (w 1938 roku został nawet pierwszym – po przyjęciu przez Litwę polskiego ultimatum – litewskim ambasadorem w Warszawie). Po wojnie – prominentny działacz litewskiej emigracji. Z kolei Jonas Noreika uczestniczył w powstaniu czerwcowym 1941 roku, w 1943 roku sabotował tworzenie przez Niemców litewskiego legionu SS i z tego powodu został aresztowany oraz zesłany do obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Cudem przeżył. Po zakończeniu wojny powrócił na Litwę, zaangażował się w działalność podziemia antysowieckiego. Został aresztowany przez NKWD i rozstrzelany. To taka bohaterska część ich CV, ale jest i ta mniej bohaterska.

I Škirpa, i Noreika byli zwolennikami Augustinasa Voldemarasa, niedoszłego furhera litewskich faszystów. W 1940 roku Kazys Škirpa został jednym z założycieli Litewskiego Frontu Aktywistów – organizacji, która szansy na wyzwolenie Litwy spod okupacji sowieckiej upatrywała we współpracy z hitlerowskimi Niemcami. Nie brakuje tekstów z lat 1940-41, w których Kazys Škirpa używa ekstremalnie antysemickiej retoryki. Jonas Noreika był natomiast jednym z aktywnych działaczy Frontu, kierownikiem jego delegatury w Telszach, podczas powstania czerwcowego oddziały z jego okręgu zamordowali wielu Żydów, po zajęciu terytorium Litwy przez oddziały niemieckie – pełnił obowiązki naczelnika okręgu szawelskiego i jako naczelnik okręgu podpisał rozporządzenia o utworzeniu żydowskiego getta w Szawłach oraz o konfiskacie mienia żydowskiego.

Zwolennicy Škirpy i Noreiki akcentują przede wszystkim ich zasługi dla niepodległości Litwy, chociaż mam nieodparte wrażenie, że dla wielu z nich są jedynie pretekstem do publicznego zademonstrowania swoich nacjonalistycznych poglądów i antysemickich fobii. Ich przeciwnicy zwracają uwagę na współudział w Holocauście, którego nie są w stanie wymazać żadne wcześniejsze czy późniejsze zasługi. W tym wszystkim brakuje głosu polskiego. Milczą polscy publicyści. Milczą i polscy politycy. Nawet sprawa usunięcia z Zielonego Mostu sowieckich „bałwanów” wywołała w swoim czasie wśród nich większe poruszenie. Tak jakby ten spór Polaków nie dotyczył, chociaż wiadomo, że np. Kazys Škirpa za swój największy błąd uważał to, że nie przekonał Antanasa Smetonę do zaatakowania we wrześniu 1939 roku Polski razem z Niemcami i Stalinem…

Gdy przed tygodniem rada samorządu miasta Wilna głosowała w sprawie przemianowania alei Kazysa Škirpy na aleję Trójkolorowej – z radnych AWPL-ZChR za tą decyzją głosowała tylko Romualda Poszeweckaja. Pozostali radni – Tamošiūnaitė, Szyszko, Narwojsz, Maciejewski, Cytacka – albo nie uczestniczyli w posiedzeniu, albo głosowaniu bezczynnie przeglądali się. Tak jakby nie dotyczyło ich miasta. Czy to dlatego, że pochodząca spoza Wilna większość z nich, ma z tym miastem wyłącznie więzi polityczne?…

Oficjalnie radni AWPL-ZChR swojego zachowania nie komentują. Nieoficjalnie mówią, że kwestia jest zbyt drażliwa i opowiedzenie się po czyjejkolwiek stronie mogłoby zaszkodzić relacjom polsko-litewskim. Gdy przed kilkoma laty – podczas obchodów 13 stycznia w litewskim Sejmie – cała frakcja AWPL-ZChR wypięła się na Vytautasa Landsbergisa czy gdy Waldemar Tomaszewski wypominał Litwinom, że są w Wilnie de facto jedynie gośćmi – jakoś działacze partyjni takich wątpliwości nie mieli.

Wydaje mi się, że najbardziej wszelkim relacjom szkodzi zamiatanie problemów pod dywan i próby ich bagatelizowania. W rzeczywistości jedyne, co można Remigijusowi Šimašiusowi i władzom Wilna zarzucić – to to, że tablicę Jonasa Noreiki i aleję Kazysa Škirpy usunięto dopiero teraz. Nie może być w wieloreligijnym, wielojęzykowym, wielonarodowościowym Wilnie tablic pamiątkowych dla antysemitów. Dokładnie tak samo jak nie może ich być dla działaczy antypolskich bądź antylitewskich. I żeby była pełna jasność: pomniki Petrasa Cvirki i biusty Salomei Neris też powinny się znaleźć tam, gdzie obecnie się znajdują rzeźby z Zielonego Mostu. Relatywiści, którzy wzywają do zachowania wszelkich takich nazw, tablic czy pomników pod warunkiem opatrzenia ich „wyjaśniającymi informacjami na temat złożoności życiorysu upamiętnionej osoby” – są na bakier z logiką. Gdyż idąc za tokiem ich rozumowania na placu Łukiskim dotychczas powinien stać olbrzymi Włodzimierz Iljicz Lenin z brązu. A obok niego – nieduża tabliczka wyjaśniająca, że jest winien śmierci kilkudziesięciu milionów ludzi.

PODCASTY I GALERIE