
Nie należę do tych, co to z byłego placu Lenina zrobili sobie obiekt sakralny. Nie uważam, że nawet najważniejszy plac w mieście, nawet plac leżący naprzeciwko byłego budynku KGB, jest tak dużą świętością, że należy po nim poruszać się wyłącznie na palcach, mówićwyłącznie szeptem, a dla jego obrony przez „liberastami” uchwalać ustawy. Nie przemawiają do mnie argumenty o straconych powstańcach styczniowych i torturowanych antykomunistach. Gdyby się kierować tą logiką obrońców świętego placu Łukiskiego przed piaskiem –to należałoby zakazać działalności wszystkich kawiarni i klubów pomiędzy ulicami Niemiecką i Wielką, gdyż jest to teren byłego getta. Getta, w którym zamordowano tysiące Żydów. Na wileńskiej Starówce w ogóle trudno o miejsce, w którym kogokolwiek by nie zamordowano lub nie torturowano
Notabene wszystkim tym obrońcom świętości placu Łukiskiego wcale nie przeszkadzały na tym placu kaziukowe stragany ilodowisko, które przez kilkanaście ostatnich zim władze miasta instalowały. No chyba, że„świętość”Łukiszek i pamięć straconych powstańców styczniowych obraża tylko strójbikini.
Dlaczego więc uważam plażę na Łukiszkach za zły pomysł?
Po pierwsze, dlatego, że to wcale nie jest żadna plaża. Plaża – podaje za Wikipedią – to pas nadbrzeżny pokryty materiałem sypkim: piaskiem, żwirem bądź ich mieszaniną, leżący nad brzegiem zbiorników wodnych. „Plaża”Šimašiusa spełnia tylko jedno z wymienionych kryteriów – jest pokryta płytką warstwą piasku. Nie jest to jednak pas nadbrzeżny i nie leży nad zbiornikiem wodnym. Sensu stricte jest to po prostu duża i przegrzana, źle zaplanowana piaskownica przy ruchliwej ulicy, której opary samochodowe „plażowicze” będą od teraz wdychali. A pobliska fontanna, w której kupią się dzieciaki z „plaży”, będzie od teraz notorycznie zatkana piaskiem.
Po drugie, nie lubię, gdy zagospodarowanie przestrzeni miejskiej staje się narzędziem frakcyjnych walk. Bo RemigijusŠimašius usypując na Łukiszkach swoją piaskownicę wcale nie dzieciom chciał ulżyć, tylko swoim kolegom partyjnym. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jakakolwiek wolnomyślicielska ingerencja w plac Łukiski wywoła histerię po stronie obrońców jego „świętości”. Przerabialiśmy to już podczas ubiegłorocznych rozważań na temat tego, jaki pomnik ma na tym placu stanąć – „liberalne” Wzgórze Wolności czy „konserwatywny”Żołnierz Wolności. I na histeryczną reakcję rodzimego talibanu nie trzeba było długo czekać.
A histeria nacjonalistów napędza odpowiednie emocje i u ich przeciwników –wolnościowców, liberałów i hipsterów. Potencjalnego elektoratu oscylującej dziś w okolicach 2-procentowego poparcia Partii Wolności. W tym środowisku poparcie dla łukiskiej plaży i angielskojęzycznych napisów urasta teraz do rangi walki o wolność. Summa summarum więc i Partia Wolności może liczyć na kilka tysięcy głosów więcej w październiku, i talibowie na walce o Pogoń na placu Łukiskim też swoją śmietankę popularności zbiorą.
A przegramy my, wilnianie.
W ubiegły poniedziałek litewski parlament uchwalił jedyną na świecie Ustawę o placu. Placu Łukiskim. Uchwalił zgodnym chórem chłopów, socjallaburzystów, AWPL-ZChR i konserwatystów.Ustawa stanowi, że nie może być na tym placu żadnych obiektów niemoralnych, zaś powinien na nim stanąć pomnik Pogoni. Jeszcze rok temu, gdy pomysł takiej ustawy pojawił się po raz pierwszy – został zgodnie wyśmiany i przez większość polityków, i przez opinię publiczną. Piaskownica sprawiła, że absurdalna ustawa stała się ciałem. A jak wiadomo takie ustawy na Litwie łatwo są uchwalane, ale je zmienić jest bardzo trudno. Ustawa ta więc – jak setki innych podobnych bubli prawnych, w których skorumpowani, zdradzający żony i naginający prawo posłowie uczą resztę społeczeństwa moralności za pomocą pałki policjanta – pozostanie na bardzo długo.
Wybory przeminą, a polaryzacja społeczeństwa pozostanie i będzie się coraz bardziej pogłębiała. Czasami ta polaryzacja jest chyba nie do uniknięcia, jak w przypadku ulicy KazysaŠkirpy czy tablicy pamiątkowej generała Vėtry. Czasami tej polaryzacji można jednak uniknąć i tylko logika przedwyborcza nakazuje ją zaostrzać.
Ten felieton ukazał się we wtorek (7 lipca) w audycji polskiej litewskiego radia publicznego LRT Klasika