Radczenko: Flaga dla Wileńszczyzny? Tak! Tylko jaka flaga?

Prawie dziesięć tysięcy Polaków wzięło udział w sobotnim Pochodzie Polaków ulicami Wilna z okazji stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę i Litwę. Bardzo się cieszę, że mogłem uczestniczyć w tym święcie polskości! Niestety w morzu setek, jeśli nie tysięcy biało-czerwonych flag, zabrakło litewskich trójkolorów.

Aleksander Radczenko
Radczenko: Flaga dla Wileńszczyzny? Tak! Tylko jaka flaga?

Fot. Roman Niedźwiecki

To znaczy oczywiście pojedyncze flagi Litwy były – między innymi dzięki Polskiemu Klubowi Dyskusyjnemu – ale było ich o wiele mniej niż w roku 2016. W obliczu niezwykłego ocieplenia się w ostatnich czasach stosunków polsko-litewskich — to błąd. Być może wynikający z tego, że cała para organizacyjna tym razem poszła w gwizdek promocji tzw. flagi Wileńszczyzny. Biało-czerwonej szachownicy z Pogonią przedwojennego województwa wileńskiego (sic!). Uważam, że Wileńszczyzna ma prawo do własnej regionalnej tożsamości, a więc także i do flagi czy herbu. Nie jesteśmy ani Auksztotą, ani Dzukią, jesteśmy specyficznym litewskim regionem o własnej narracji historycznej i etnograficznej. Nie oznacza to jednak, że popieram flagę zaproponowana przez środowisko „Tygodnika Wileńszczyzny”. Pomijając fakt, że jest zbyt skomplikowana, a więc niepraktyczna, prawdziwe symbole regionalne mogą powstać wyłącznie w drodze szerokiej dyskusji i powinny łączyć wszystkich mieszkańców regionu. Proponowana flaga tym warunkom na pewno nie odpowiada.

„Tygodnik jest medialnym głosem mieszkańców całej Wileńszczyzny, powstał symbol, który od tygodnia widnieje na pierwszej oraz innych stronach gazety, i który jest już szeroko używany podczas licznych uroczystości na Wileńszczyźnie. Symbol kojarzący się z naszą małą Ojczyzną, który stał się znakiem rozpoznawczym regionu. Flaga Wileńszczyzny nawiązuje do barw narodowych, historii Ziemi Wileńskiej i jej rycerskich tradycji. Jest to biało-czerwona szachownica, na której widnieje Pogoń, będąca w czasach przedwojennych częścią herbu Województwa Wileńskiego” – pisze dziennikarka „Tygodnika Wileńszczyzny” Czesława Paczkowska.

Bądźmy szczerzy – „Tygodnik Wileńszczyzny” ma nakład 2,5 czy 3 tysięcy egzemplarzy tygodniowo, gdy tymczasem na Wileńszczyźnie mieszka ponad 700 tysięcy mieszkańców. Jest więc być może głosem AWPL-ZChR lub samorządu rejonu wileńskiego, ale nie Wileńszczyzny. Jakim prawem to pismo wypowiada się w imieniu nie tylko Polaków, ale tez Litwinów, Rosjan, Białorusinów, Tatarów i Karaimów zamieszkujących Ziemię Wileńską? Jakim prawem narzuca im własny projekt flagi regionu, nawiązujący wyłącznie do polskiej spuścizny, chociaż Polacy stanowią dziś w najlepszym razie 30 proc. mieszkańców kraju wileńskiego?

Rosyjska z bławatkiem?

W gruncie rzeczy środowisko „Tygodnik Wileńszczyzny” nie różni się tym samym niczym od  konkurencyjnego środowiska Ryszarda Maciejkiańca, które na początku XXI wieku również próbowało arbitralnie narzucić Wileńszczyźnie własny projekt flagi. Wyszła mu co prawda – nie wiem czy zamierzenie, czy nie, ale na pewno symbolicznie – flaga rosyjska tylko, że … bławatkiem.

„Szanując więc stare tradycje narodowe, a jednocześnie pomni zasług twórców Konstytucji 3 Maja i zasług przywódców i żołnierzy powstania styczniowego, bez którego prawdopodobnie dziś nie byłoby ani Narodu Polskiego, ani Narodu Litewskiego, ani Polski, ani Litwy jako państw suwerennych, proponujemy regionalną flagę Polaków na Litwie jako biało-czerwono-niebieską flagę o pasach różnej szerokości z wizerunkiem kwiatu bławatka w tle. (…) Nie jest używana przez nikogo. Żadne państwo, żadna prowincja czy region bądź jakiego innego państwa, nie używają kolorów w takim układzie. Jest bardzo ważny argument w weksylologii”
–  tłumaczył się (zapominając o flagach Rosji, Słowacji, Słowenii) wówczas autor tego karkołomnego pomysłu Robert Szymański, jednak w odróżnieniu od dziennikarzy „Tygodnika Wileńszczyzny” zapraszał przynajmniej do zgłaszania także innych pomysłów i szerokiej dyskusji publicznej na ten temat.

W ramach tej dyskusji w roku 2003 jego propozycję flagi ostro skrytykowałem na łamach alternatywnego pisma „W paszczu”:
„Kanapowa partyjka założona przez byłą nomenklaturę proponuje regionowi flagę nie tylko szpetną, ale też kojarzącą się z zaborem rosyjskim.”
Nie przeszkodziło to PPL w zatwierdzeniu flagi jako sztandaru partyjnego (gdy – podczas kampanii samorządowej roku 2007 – kapnęli się wreszcie, że idą na wybory pod aquafreshem Putina – spróbowali ją ukryć eksponując na plakatach tylko biel i czerwień).

Czerwono-niebieska powiatowa?

Powtórzę się: Wileńszczyzna – jeśli uznajemy jej prawo do bycia osobnym regionem (nie w sensie autonomii, podziału administracyjno-terytorialnego, tylko świadomości mieszkańców), a trudno ignorować fakt, iż mieszkańcy Wilna, rejonu wileńskiego czy solecznickiego (niezależnie od narodowości) czują swoją odrębność od mieszkańców Kowna, Uciany i Olity – ma prawo do własnej symboliki. Obecny powiat wileński ma już zresztą własną, zatwierdzoną i… prawie nigdzie oraz przez nikogo nie używaną flagę. Moim zdaniem nie ma szans, żeby powiatowy czerwono-niebieski sztandar stał się podwileńskim „The Saltire”. Flaga powiatowa — mimo iż historycznie korzeniami sięga dużo głębiej niż flaga „Tygodnika Wileńszczyzny” — jest zbyt skomplikowana, blada, sztuczna. W gruncie rzeczy po reformie administracyjnej nawet nie bardzo wiadomo, czym ten powiat jest.  Poza tym autentyczny regionalny symbol powinien wyrastać z dołu, nawiązywać do tradycji ludowych, historii, funkcjonować w ludzkiej świadomości.

A może czarno-biało-czerwona „Lietuvos rytasu”?

Jeszcze w 2003 roku zaproponowałem, żeby na nieoficjalną flagę Wileńszczyzny wybrać banderę… fanów wileńskiego klubu koszykarskiego „Lietuvos rytas”. Biało-czerwono-czarny sztandar.  Koszykówka jest drugą (niektórzy twierdzą nawet, że pierwszą) litewską religią. Łączy i Litwinów, i Polaków, i Rosjan.  A w Wilnie wszyscy – poza przyjezdnymi – kibicują „Lietuvos rytasowi”. W swoim czasie na „trybunie B” nawet większość kibiców stanowili wileńscy Polacy i Rosjanie, a i dziś „Mūsų vėliavos plazdės/Šiandien Rytas nugalės” – z takim samym zapałem wykrzykują podczas meczów chluby naszego miasta litewskie, polskie i rosyjskie gardła. Tak więc jest to flaga o oddolnej, ludowej tradycji i mająca już swoją historię. Poza tym z jednej strony ta flaga ma akcenty polskie (barwy białą i czerwoną), z drugiej przez dodanie trzeciej (czarnej) barwy jest do zaakceptowania także dla innych narodowości. Nie upieram się przy tym pomyśle, upieram się jednak, że flaga Wileńszczyzny nie może być nam narzucona przez mikroskopijne środowiska. Nieważne czy przez Maciejkiańca, czy przez Paczkowską (nie piszę Tomaszewskiego, bo lider AWPL-ZChR wydawał się być podczas Pochodu autentycznie zaskoczony biało-czerwoną szachownicą z Pogonią, co jest tematem na inną dyskusję). Taka flaga może powstać tylko w wyniku szerokiej ogólnoregionalnej dyskusji z udziałem Polaków, Litwinów, Rosjan, Białorusinów i wszystkich innych zainteresowanych środowisk. W przeciwnym razie będzie jedynie kolejną, niepotrzebną, biało-czerwoną płachtą na litewskiego byka. A więc w ramach obecnych realiów polsko-litewskich – (nie)zamierzoną prowokacją…

PODCASTY I GALERIE