Radczenko: Czy czeka nas kolejny reset z Polską na papierze?

„Będę się starał zresetować relacje z Polską” – zapowiada w co drugim wywiadzie od kilku tygodni nowy premier Litwy Saulius Skvernelis. To, czy mu się ten fant powiedzie zależy od kilku czynników. Po pierwsze, czy takiego resetu będzie chciała Polska, czy nasze kraje znajdą wspólną płaszczyznę do działania, na której potrzebna będzie bliższa współpraca dwustronna.

Aleksander Radczenko
Radczenko: Czy czeka nas kolejny  reset z Polską na papierze?

Fot. Joanna Bożerodska

Jak dotychczas głoszone przez Warszawę koncepcje międzymorza czy trójmorza, nie wyszły poza ramy deklaracji. Po drugie, jaki będzie stosunek AWPL-ZChR do nowego litewskiego rządu. Czy dalej będzie kontynuowana akcja protestacyjna, czy raczej przeważą wspólne konserwatywne wartości.

Po trzecie, co się uda nowemu litewskiemu rządowi zrobić w sprawie tzw. polskich postulatów. Tymczasem w tej ostatniej kwestii możemy jedynie wróżyć z fusów czyli projektu programu rządowego, który 6 grudnia przedstawił Sejmowi premier Saulius Skvernelis. Eksperci, którzy liczyli przed wyborami po cichu, że „zieloni chłopi” jedynie dadzą trochę głosów dla koalicji centroprawicowej i pozwolą Landsbergisowi Jr. zostać premierem, załamują ręce, że program jest tak ogólnikowy, że da się pod jego założenia podpiąć wszystko.

W rzeczywistości program rządu i powinien zawierać jedynie deklaracje programowe, ogólne kierunki i priorytety, zaś resztę życie i tak ułoży po swojemu. I wszystkie programy rządowe do roku 2008 takimi ogólnikowymi zbiorami deklaracji były. To dopiero Andrius Kubilius zmienił tę litewską tradycję polityczną – program jego rządu był niezwykle drobiazgowy, szczegółowy i ostatecznie w dużym stopniu nie został wykonany, gdyż kryzys gospodarczy podyktował zupełnie inne rozwiązania niż zakładaliśmy (uczestniczyłem w pisaniu części dotyczącej wymiaru sprawiedliwości i praworządności) w listopadzie 2008 roku pisząc go. W tym sensie program przedstawiony przez Skvernelisa jest wariantem kompromisowym. Jest wystarczająco szczegółowy w jednych kwestiach i niezwykle ogólnikowy w innych. Najbardziej chyba ogólnikowy w kwestiach właśnie dotyczących mniejszości narodowych.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami wiceprzewodniczącego Litewskiego Związku Chłopów i Zielonych Tomasa Tomilinasa w programie rządowym znalazł się zgłoszony przez socjaldemokratów zapis dotyczący oświaty mniejszości narodowych. W punkcie 127.3 koalicja rządząca zapowiada: „Będziemy wspierali działalność kulturalną mniejszości narodowych, przygotujemy i wcielimy w życie program zachowania dziedzictwa kulturowego mniejszości narodowych. Będziemy dążyli do zapewnienia szkołom mniejszości narodowych odpowiednich środków materialnych i ludzkich”.

I to w zasadzie jedyne bezpośrednie odwołanie się do problematyki mniejszości narodowych w programie. Najwyraźniej we wszystkich innych kwestiach (oryginalna pisownia imion i nazwisk, Ustawa o mniejszościach narodowych) koalicjanci nie znaleźli wspólnego języka i pozostawili je – zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami – formowanym ponadpartyjnym koalicjom w parlamencie. To, że takie koalicje mają rację bytu udowodniło już wczorajsze głosowanie nad poprawkami do Ustawy o in vitro – nowy parlament zaakceptował w pierwszym czytaniu poprawki zgłoszone przez „zielonych chłopów”  nakazujące przechowywać zamrożone zarodki przez czas nieokreślony. Czy projekt ten stanie się faktem zobaczymy, ale już teraz widać wyraźnie w litewskim Sejmie nieformalną koalicję światopoglądową, niemniej wpływową niż oficjalna chłopsko-socjaldemokratyczna – za projektem poprawek głosowali „zieloni chłopi”, konserwatyści, AWPL-ZChR oraz „Porządek i Sprawiedliwość”, przeciwko – tylko liberałowie i socjaldemokraci.

Kwestia in vitro nie jest zresztą jedyną, w której koalicja rządowa może liczyć na poparcie AWPL-ZChR. W programie rządu Sauliusa Skvernelisa jest bowiem więcej założeń po myśli AWPL-ZChR. Rząd zapowiada decentralizację i rozwój regionów (pewnym niepokojem może napawać jedynie nowy podział regionalny – program zapowiada stworzenie 2-3 nowych regionów, opartych o kryterium litewskiej etnografii, i Wilna jako osobnego regionu miejskiego), większą samodzielność finansową (w tym podatkową) samorządów, inwestycje w regiony nie tylko ze środków unijnych, ale i budżetu państwowego, wspieranie inicjatyw lokalnych społeczności, politykę prorodzinną, zakończenie reformy rolnej czyli wszystko to, o co od lat zabiega i AWPL-ZChR, której działacze nie raz stwierdzali, że problemy mniejszości narodowych „jakoś się same rozwiążą” (oby nie mieli partyjni bossowie na myśli tzw. naturalnego rozwiązania demograficznego – zgodnie z danymi litewskiego Departamentu Statystyki obecnie na Litwie mieszka już tylko 163 tysięcy Polaków; czyli w ciągu pięciu lat ubyło nam kolejnych 40 tysięcy!). Tak więc pole do współpracy istnieje.

Więcej w programie rządowym mówi się o stosunkach nie z litewskimi Polakami, tylko Polską. W kilku dziedzinach rząd zapowiada przeniesienie na grunt litewski doświadczeń polskich (np. w ochronie zdrowia), ale przede wszystkim kontynuację dotychczasowych projektów infrastrukturalnych: budowę łącza gazowego z Polską, Via Baltica oraz przede wszystkim Rail Baltica („Budowa „Rail Baltica” w Polsce i na Łotwie stanie się priorytetem w stosunkach z tymi krajami. „Rail Baltica” ma zacząć funkcjonować w całej Litwie w roku 2025”). W punkcie 102.2 programu rząd zapowiada wspólną z Polską walkę o jak najszybsze wyrównanie dopłat dla rolników z funduszy unijnych, w punkcie 335.3 – ścisłą współpracę z Polską w dziedzinie obronności i bezpieczeństwa. „Na podstawie wspólnych interesów ekonomicznych i w dziedzinie bezpieczeństwa oraz na zasadzie wzajemnego szacunku będziemy dążyli do otwartego dialogu i współpracy z Polską w celu rozwiązania istniejących problemów” – zapowiada program w punkcie 305. Trudno ocenić jak bardzo w takiej współpracy i dialogu jest zainteresowana Warszawa.

Podsumowując: stosunkom z Polska i Polakami na Litwie w programie nowego rządu poświęcono niezbyt wiele miejsca, jednak chęć resetu i bliższej współpracy przynajmniej z Warszawą jest dosyć wyraźna. Gwarancją dążenia do takiego resetu ma być ponowne mianowanie na stanowisko ministra spraw zagranicznych Linasa Linkevičiusa, który z jednej strony uchodzi za najbardziej propolskiego polityka na litewskiej scenie, a z drugiej – za … człowieka Dali Grybauskaitė. Czy jednak nie będzie to jedynie dążenie za pomocą kolejnych deklaracji, kolejny reset na papierze? Już wkrótce się przekonamy. „Poznacie ich po ich owocach” –  głosi pewna ważna księga.

PODCASTY I GALERIE