Ewelina Mokrzecka, zw.lt: Na podstawie wielu eksperymentów wykazano, że postrzeganie artykułu, jego autora czy przedmiotu może ulegać istotnym zmianom pod wpływem anonimowych komentarzy online, zwłaszcza ostrych. Czy faktycznie tak się dzieje?
Ewelina Baliko: Zdecydowanie. Monitorując od 5 lat komentarze w internecie nawołujące do dyskryminacji zauważyliśmy, że prowokują one do reakcji. Jeżeli jest przynajmniej jeden ostry komentarz, zawsze znajdzie się ktoś, kto się z nim zgodzi i powtórzy wypowiedź. Następuje tu też dwustronna relacja – dajmy na to tytuł ”Romowie okradli staruszkę”, który mówi o przestępstwie, kładąc przy tym nacisk na narodowość, również gwarantuje negatywne komentarze. Dziennikarze nie zawsze zdają sobie sprawę, że publikując takie teksty naruszają art. 54 Kodeksu Etyki Dziennikarskiej.
Kto jest najczęściej przedmiotem hejtu na litewskich portalach?
Najczęściej są to przestępstwa z art. 170 Kodeksu Karnego, czyli wrogość wobec innej narodowości. O tym, jaka to narodowość zależne jest od sytuacji geopolitycznej. Przez dłuższy czas byli to Polacy. Teraz, uwzględniając rosyjsko-ukraiński konflikt, sytuacja się zmieniła i przedmiotem są Rosjanie. Liczba negatywnych komentarzy wobec Rosjan zdecydowanie wzrosła. Niestety, niektóre narodowości, jak Żydzi czy Romowie zawsze zajmują swoje miejsce w tej grupie, co związane jest z tematyką artykułów w prasie.
Czy komentarze są zatem redagowane przez redakcje portali?
Sytuacja zmieniła się w 2013 r. po orzeczeniu Europejskiego Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Delfi vs. Estonia. Trybunał uznał, że w przypadku Delfi, jednego z największych portali informacyjnych w Estonii, prywatność i ochrona reputacji miała prymat nad wolnością słowa. Właśnie po tym orzeczeniu media na Litwie bardziej odpowiedzialnie traktują komentarze. Niektórzy nawet zlikwidowali rubrykę komentarzy, niektórzy zatrudnili osoby, które je redagują, a inni poszli dalej ograniczając czas ich wyświetlania. Na niektórych portalach komentarz jest widoczny w ciągu 2-3 tygodni. Poszczególne portale stworzyły poza tym możliwość informowania redakcji przez innych czytelników o niestosowanych komentarzach.
A jak wygląda sytuacja na polskich portalach na Litwie?
Komentarzy nawołujących do dyskryminacji jest procentowo o wiele mniej niż na litewskich portalach, ale są. Również odnoszą się do kwestii narodowościowych. Mniejsza liczba świadczy o tym, że polskich portali jest o wiele mniej i mają mniejszy zasięg.
Czy monitorowanie komentarzy przynosi efekty?
Tak. EFHR rozpoczęła swoją działalność w 2010 r. Odtąd złożyliśmy ponad 500 wniosków do prokuratory, mamy ponad 40 wygranych spraw. Zauważyliśmy też, że ilość komentarzy się zmniejsza. Poza tym komentatorzy informują siebie nawzajem o wszczętych śledztwach wobec nich, co trochę odstrasza, a także zwiększa społeczną świadomość o tym, iż przestępstwa w cyberprzestrzeni niczym się nie różnią od tych poza nią.
Kim jest najczęściej hejter po drugiej stronie monitora?
Najczęściej jest to osoba pełnoletnia, płci męskiej, pracująca. Usprawiedliwia się tym, że komentarz nie miał nikogo obrazić i nie nawoływał do dyskryminacji, pomimo jawnej nienawiści w treści komentarza.
Czy ludzie często się zgłaszają do EFHR w związku z obraźliwymi komentarzami?
Niestety nie. Największą część pracy wykonuje EFHR z własnej inicjatywy, dzięki pracy prawników i wolontariuszy. Osoby fizycznie rzadko się zgłaszają w sprawie komentarzy nawołujących do dyskryminacji. Częściej ludzie proszą o pomoc prawną, gdy w grę wchodzi obrażanie.
Jak wygląda procedura zgłaszania takiego przestępstwa?
Dowód przestępstwa rejestrujemy robiąc po prostu print screena, następnie sporządzamy wniosek do odpowiedniej prokuratury oraz podajemy prawne uzasadnienie. W razie odmowy wszczęcia procedury – zaskarżamy. Proces jest dość skomplikowany i długotrwały, to znaczy nie zawsze możemy przewidzieć czas trwania. Każdy przypadek jest indywidualny.