
„Jestem z południa Litwy, z Dzukii. W szkole byłam dobra z języków, koniecznie chciałam trafić do Wilna, bo w Wilnie studiowała moja siostra, mój wielki autorytet, mieszkał wujek, ciotka. Dla mnie to było miasto bohemy, bajkowy, niemal mityczny świat. Gdy przyjechałam do siostry na dni otwartych drzwi, przypadkiem dowiedziałam się o specjalizacji filologii polskiej dla absolwentów szkół z litewskim językiem nauczania na Uniwersytecie Wileńskim – to była nowa specjalizacja. Ponieważ jestem z południowej Litwy i ten język polski, jak wielu ludzi stamtąd, trochę rozumiałam, pomyślałam sobie: ha, to jest ciekawe i nawet lekko egzotyczne. Ponadto, był jeszcze czarujący kierownik katedry, świętej pamięci prof Algis Kalėda, który również w piękny sposób reklamował te studia. Dlatego złożyłam papiery na ten kierunek“, – o swojej życiowej decyzji opowiada O. Venckavičienė.
Rozmówczyni stwierdza, że taki wybór najbardziej zaskoczył jej byłą wychowawczynię, która po roku studiów zapytała ją: „Odeto, jesteś pewna, że nie chcesz zmienić kierunku studiów?“ „Dzięki studiom przede mną stanął otworem całkiem inny świat. Po pierwsze, nie wyobrażałam sobie, że Wilno jest tak wielokulturowe. Jak każdy Litwin coś o tej Polsce wiedziałam, lecz gdy zaczęła przede mną otwierać się literatura, teatr, kino i cała reszta, to było coś niesamowitego. To wszystko było bardzo ciekawe“, – opowiada O. Venckavičienė.
Importuje polską kulturę na Litwę
Zapytana o obowiązki w Instytucie Polskim odpowiada prosto: Instytut importuje i promuje kulturę Polski na Litwie.
„Dzielimy różne obszary z kolegami, lecz rzeczywiście, projekty często nakładają się na siebie. Jestem odpowiedzialna za projekty związane z kinem, wszystkie tłumaczenia w Instytucie, ponieważ jestem jedyną Litwinką. Mamy własne, autorskie projekty, takie jak Festiwal Filmu Polskiego, który jest moim dzieckiem i jest mi niezmiernie drogi. Sprowadzamy na Litwę spektakle teatralne lub organizujemy wystawy – Polaków, również mieszane polsko – litewskie. Organizujemy koncerty jazzowe, muzyki klasycznej, konferencje naukowe. Obecnie mamy otwartą wystawę poświęconą Adamowi Mickiewiczowi”, – wymienia projekty O. Venckavičienė.
Jest bardzo dumna, że Festiwal Filmu Polskiego tak urósł i zyskał wielką popularność, że nie trzeba Litwinów przekonywać o jakości polskiego kina – ludzie sami idą do kin. Jednym z najbardziej zapadających w pamięć wydarzeń – tłumaczenie podczas wizyty w Wilnie noblistów Wisławy Szymborskiej, Czesława Miłosza, Guntera Grassa i Tomasa Venclovy.
„To wywarło na mnie niesamowite wrażenie: wow, mogłam ich dotknąć, brać w tym udział? Spotykałam różne wybitne osoby, których w innych okolicznościach pewnie nigdy bym nie spotkała. Tłumaczyłam, gdy naszym staraniem przybył Zygmunt Bauman, jeden z najwybitniejszych socjologów i filozofów, reżyserzy, tacy jak Agnieszka Holland, Krzysztof Zanussi, zresztą stały gość na Litwie, wybitni aktorzy”, – opowiada przedstawicielka Instytutu Polskiego.
Znajomość z polską kulturą Litwinów zaskakuje
Zapytana o zainteresowanie Litwinów polską kulturą, udział w wydarzeniach, O. Venckavičienė odpowiada, że takich osób jest coraz więcej. Po odkryciu dla siebie polskiej kultury zazwyczaj pozostają przy niej na długo. „Po pierwsze, jesteśmy zorientowani na Litwinów, naszym zadaniem jest promowanie kultury wśród nich. Jest stałe grono, lecz są również osoby, które mają styczność po raz pierwszy, odkrywają ją, i największą radość sprawia ich zaskoczenie. Niby, tak blisko, lecz tak wiele rzeczy potrafi zaskoczyć. Nawet w sprawach przyrody, część ludzi nawet nie wie, że np. w Polsce są góry. Co do kultury, kraj jest ogromny i niezwykle bogaty kulturowo“, – stwierdza kobieta.
O. Venckavičienė żartuje, że lepsza znajomość języka polskiego przełożyła się również na lepsze zrozumienie dialektu dzukijskiego. Ponadto, znajomość z Polską pokazała jej, że Litwini i Polacy mają wiele wspólnego, np. wybitne postacie historyczne czy bohaterów, życie tych dwóch narodów jest wręcz splecione.
„Mam nadzieję, że dzieci w naszych szkołach już są tego świadome. To nie jest tak, że jeżeli mówisz po polsku to jesteś tylko Polakiem. Możesz być obywatelem Litwy i litewskim patriotą, możesz kochać zarówno Litwę i Polskę. Czym więcej ludzi to zrozumie, tym łatwiej będzie nam. Tam gdzie powstają relacje osobiste, znikają nieporozumienia. Naprawdę jesteśmy bardzo bliscy“, – stwierdza O. Venckavičienė.
W ciągu roku – 150 projektów na całej Litwie
Pracująca w Instytucie Polskim w Wilnie Litwinka z bliska obserwuje, jak wiele uwagi Polska poświęca swoim rodakom poza granicami kraju. Jest przekonana, że tak musi być. Pomimo finansowania różnych projektów, obecnie na Litwie jest retransmitowanych pięć kanałów polskiej telewizji, i to się stało nie bez udziału Instytutu Polskiego.
„Bardzo ważnym czynnikiem jest to, jaka kultura wpływa na lokalną Polonię – czy oglądają polską telewizję, czy biorą czynny udział w lokalnej działalności kulturalnej, śpiewają, tańczą, czytają, występują na scenie. Czy też oglądają rosyjską telewizję. Wtedy do ich mowy przenika wiele rusycyzmów, głowy nasiąkają pewną ideologią. Jednak prawdziwa gwara wileńska stanowi rzeczywistą wartość kulturową“, – zapewnia rozmówczyni.
Jej zdaniem, niektóre osoby skarżą się na brak polskiej kultury na Litwie, jednak one same nie przychodzą na żadne wydarzenia, nie biorą czynnego udziału. „Instytut Polski w ciągu ubiegłego roku zrealizował 150 projektów na całej Litwie. Rzeczywiście, niektóre nie są zbyt widoczne, bo wiele z nich jest realizowanych poza Wilnem, nie w Kownie czy innych wielkich miastach. Dla nas ważnym jest to, aby o polskiej kulturze mówić w Szyłokarczmie, Wiłkomierzu czy innych miejscowościach. W Możejkach polskie kino spotkało się z zainteresowanie, i to jest dla nas bardzo ważne. Rzeczywiście spotykamy się tam z bardzo ciepłym przyjęciem. Ludzie interesują się, oceniają inaczej niż w Wilnie, bo to często jest dla nich egzotycznym zjawiskiem. Jesteśmy obecni na Wileńszczyźnie, organizujemy wystawy i spotkania, zwłaszcza gdy przybywają autorzy, twórcy z Polski. Festiwal Kina Polskiego miał miejsce w Niemenczynie, odbywa się w Solecznikach. Nie zapominamy o lokalnych Polakach i oni są dla nas równie ważni“, – mówi O. Venckavičienė.
Przyczynia się również kultura lokalnych Polaków
Zdaniem rozmówczyni, Litwini często nie zdają sobie sprawy, że niektóre tradycyjne dla nich rzeczy pochodzą z Polski lub są tworzone przez lokalną społeczność Polaków. Najlepszym przykładem mogą być palmy wileńskie.
„Te palmy mogą wydawać się tak litewskie, a jednak są robione przez kobiety z Wileńszczyzny. Zachwycam się tym, bo litewskie i polskie palmy są tak różne. Wite na Litwie są bardziej subtelne, skromniejsze, jednak moim zdaniem, mają więcej głębi. Gdy pierwszy raz zobaczyłam odpowiedniki z Polski, byłam bardzo zaskoczona, bo są bardzo barwne, bardziej pyszne. Być może to jest związane z tym, że Polacy, mogę być stereotypową, potrafią się cieszyć i dać temu wyraz – Litwini są bardziej skromni i zamknięci“, – stwierdza O. Venckavičienė.
Zdaniem rozmówczyni, kultura lokalnych Polaków stoi na bardzo wysokim poziomie, lecz oni nie dbają zbytnio o jej promowanie na całej Litwie. Podaje jednak przykład – Polski Klub Dyskusyjny. „Organizowane przez nich dyskusje mają rzeczywisty nieoceniony wkład, stymulują konstruktywny dialog Litwinów i Polaków poprzez dyskusje o istotnych problemach w relacjach lokalnych Polaków, Litwinów i Polski. To jest bardzo piękny przykład“, – stwierdza przedstawicielka Instytutu Polskiego.
Mamy czego się uczyć od Polaków
Mówiąc o charakterze Polaków i ich stanowisku wobec swojego państwa, dzukijka stwierdza, że Litwini mają w tym miejscu wiele do nauczenia się. Podoba się jaj w jaki sposób Polacy okazują dumę z swojego kraju. „To jest piękne i uważam, że Litwini również powinni zachowywać się w ten sposób – powinni być dumni, odnaleźć w sobie miłość do swojej Ojczyzny. I nie mieć z tego powodu kompleksów. Polacy to potrafią i to mi imponuje. To nie jest nacjonalizm, to jest patriotyzm“, – stwierdza kobieta.
Ponadto, jej zdaniem, Polacy wiele uwagi poświęcają swojej historii, starają się podkreślić rolę swojego kraju zarówno w II wojnie światowej jak i w Rzeczpospolitej Obojga Narodów, promują bohaterów swojego narodu. „Bardzo imponuje mi to, że o trudnych momentach historycznych, np. Holokauście, historii Żydów w czasie wojny i okresie powojennym, Polacy mówią coraz odważniej. Na Litwie dopiero zaczynamy o tym mówić i mam szczerą nadzieję, że również u nas powstanie konstruktywny dialog. Ile w Polsce powstało spektakli, filmów, które nie są jednoznaczne i wywołują dyskusje. Przywołam najnowsze dzieło Wojciecha Smarzowskiego „Kler“, którym podnosi temat różnych problemów duchowieństwa. Zachwycam się tym. Polscy artyści są bardzo odważni, postępowi, pokazują sedno problemu, wyciągają na światło dzienne i zachęcają do dyskusji o nim“, – stwierdziła O. Venckavičienė.
W rozmowie o planach Instytutu polskiego w Wilnie na przyszły rok, obiecała, że Litwini będą mogli zapoznać się z polskim kinem w ramach festiwali Kino pavasaris, Scanorama, „Šeršėliafam“ czy Festiwal Kina Polskiego. Na festiwalu Kaunas Jazz i innych będzie rozbrzmiewał polski jazz. W czerwcu w kościele św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty w Wilnie odbędzie się wielki koncert poświęcony 200 rocznicy urodzin Stanisława Moniuszki podczas którego zagra Narodowa Litewska Orkiestra Symfoniczna pod batutą Antoniego Wita, wystąpią znani polscy i litewscy wykonawcy muzyki poważnej. Poproszona o wskazanie trzech godnych polecenia polskich książek i filmów, O. Venckavičienė powiedziała, że trudno jest wyróżnić konkretne utwory, lecz Litwinom gorąco poleca dzieła Witolda Gombrowicza, poezje Wisławy Szymborskiej oraz książki Olgi Tokarczuk. Tak samo poleca filmy Andrzeja Wajdy, Agnieszki Holland oraz Wojciecha Smarzowskiego.
Tekst ukazał się w ramach projektu „Perspektywa na Polskę” realizowanego przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” we współpracy z Polskim Klubem Dyskusyjnym, finansowanego ze środków Senatu RP.
Lenkija lietuvės akimis: jie vis drąsiau kalba apie tai, apie ką mes dar nedrįstame
Oświadczenie Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”:
Instytut Polski ani jego pracownicy nie otrzymywali wynagrodzenia w ramach pracy nad tą publikacją.