• Opinie
  • 3 kwietnia, 2017 15:27

Eksperci o sprawozdaniu VSD: Fragment o mniejszościach podważa cały dokument

"Głowa państwa, przewodniczący Sejmu, premier powinni powiedzieć jasno, że nie jest to stanowisko Republiki Litewskiej, a błąd, który popełnili funkcjonariusze" - mówi publicysta, dziennikarz Rimvydas Valatka komentując fragment sprawozdania Departamentu Bezpieczeństwa Państwa i Drugiego Departamentu Służb Operacyjnych Ministerstwa Ochrony Kraju na temat zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego, dotyczący mniejszości narodowych. Autorzy raportu wskazali między innymi, że udzielenie "wyjątkowych praw" Polakom na Litwie byłoby korzystne dla Rosji w prowadzeniu tak zwanej "polityki sooteczestwiennikow".

Małgorzata Kozicz
Eksperci o sprawozdaniu VSD: Fragment o mniejszościach podważa cały dokument

Fot. Joanna Bożerodska

„Rosja dąży do tego, aby częścią polityki sooteczestwiennikow stały się podnoszone stale żądania przyznania wyjątkowych praw społeczności polskiej na Wileńszczyźnie. Gdyby społeczności polskiej zostały przyznane wyjątkowe prawa, dałoby to pretekst dla Rosji i jej grup wpływów do żądania tych samych praw i w końcu wyjątkowego statusu dla społeczności rosyjskich we wszystkich krajach bałtyckich” – głosi sprawozdanie.

„Nie wiadomo, co VSD ma na myśli używając określenia „wyjątkowe prawa.” Ponieważ nie ma o tym mowy w dokumencie, trudno jest coś więcej komentować. Powstaje pytanie, czy VSD rozumie różnicę pomiędzy równością obywateli a „wyjątkowymi prawami” dla wspólnot narodowych. Jeżeli VSD stawia znak równości pomiędzy tymi dwiema kwestiami, to powstaje pytanie, na ile Departament Bezpieczeństwa zna się na sprawach mniejszości narodowych, szczególnie na ile rozumie cały europejski kontekst tej tematyki. Po drugie, mowa o mniejszościach narodowych znalazła się w rozdziale pod tytułem „Obrona podstaw konstytucyjnych”. Warto zwrócić uwagę, że nie ma w nim mowy o propozycji zmiany Konstytucji i zmniejszenia liczby posłów na Sejm. Wydaje mi się, że to jest większe zagrożenie dla litewskiej Konstytucji i państwowości Litwy niż literki Q, W, X. Dlatego całą sytuację uważam za nieudane wtrącenie się VSD do polityki” – komentuje Mariusz Antonowicz, politolog z Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Wileńskiego.

Wygodny instrument zwiększania napięć politycznych

Inny naukowiec z tej uczelni, Tomas Janeliūnas, tłumaczy, że głównym akcentem sprawozdania w kontekście mniejszości narodowych jest podkreślenie, iż wskutek tak zwanej „polityki sooteczestwiennikow” prowadzonej przez Rosję, wspólnoty etniczne pozostają potencjalnym celem i bardziej narażoną częścią społeczeństwa.

„W tym wypadku mniejszości narodowe, wspólnoty etniczne we wszystkich krajach bałtyckich dawno znajdują się na celowniku rosyjskich służb wywiadowczych i propagandy. Bynajmniej nie oznacza to, że wszystkie wspólnoty narodowe stają się w jakiś sposób „podejrzane”, raczej jest to próba ostrzeżenia, że mogą pojawić się próby manipulowania nimi i ich problemami. W sprawozdaniu nie napisano, jakie są te „wyjątkowe prawa”, które Rosja próbuje uczynić częścią „polityki sooteczestwiennikow”. Nie sądzę, że warto o tym mówić w dokumencie takiego rodzaju. Prawdopodobnie chciano tylko podkreślić, że polityka mniejszości narodowej nie uchodzi uwadze rosyjskich służb wywiadowczych, ponieważ jest to wygodny instrument zwiększania napięć politycznych w krajach bałtyckich i pomiędzy grupami społecznymi” – uważa politolog.

„Moim zdaniem, życzenie Polaków na Litwie, dotyczące na przykład zapisu swoich nazwisk w oryginale w żadnym razie nie jest żadną wyjątkową polityką i im szybciej ta kwestia zostanie rozwiązana, tym mniej pretekstów do manipulowania tą kwestią i podsycania niepotrzebnego napięcia będzie miała propaganda innych krajów” – dodaje Tomas Janeliūnas.

Kierownik Katedry Politologii Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie Andrzej Pukszto krytycznie ocenia dokument VSD w obecnym kontekście politycznym.

„Polityka litewskich instytucji w stosunku do polskiej mniejszości na Litwie czasami przypomina poruszanie się w ciemnym pokoju, poruszanie się po omacku. Tym razem brakiem profesjonalizmu wykazał się Departament Bezpieczeństwa Narodowego. Faktycznie zastosował on metody Waldemara Tomaszewskiego, bowiem w sprawozdaniu Departamentu wrzucono do „jednego worka” sprawy mniejszości polskiej i rosyjskiej. Szkoda, że to sprawozdanie ujrzało świat dzienny akurat w tym czasie, gdy premier Saulius Skvernelis rozpoczął na szeroką skalę dialog na Litwie i w Polsce w sprawach mniejszości polskiej na Litwie. Również grupa parlamentarna 3 Maja na czele z Andriusem Kubiliusem ma niemałe osiągnięcia w tym zakresie” – podkreśla Pukszto.

Nie nazwiska, a separatyzm

Podczas konferencji prasowej szef Departamentu Bezpieczeństwa Państwa Darius Jauniškis tłumaczył, że ostrzegając przed przyznaniem „wyjątkowych praw” polskiej mniejszości narodowej na Litwie departament ocenił ewentualne zagrożenie separatyzmem, ale nie miał na myśli oryginalnej pisowni nazwisk czy dwujęzycznych nazw ulic.

„Nie zapomnijmy historii, gdy pojawiają się próby tworzenia pewnych terytoriów, które są niezależne, w samej Litwie, to jest zagrożenie separatyzmem. Rosja właśnie próbuje wykorzystywać różne diaspory – które być może nie otrzymują dostatecznej uwagi tu na Litwie lub uważają, że nie otrzymują tej uwagi – aby wpływać przez ten pryzmat” – mówił dziennikarzom dyrektor departamentu.

Co prawda pytany, czy VSD widzi możliwości odrodzenia idei autonomii Wileńszczyzny, Jauniškis odpowiedział negatywnie: „Nie, nie twierdzimy tak w żadnym wypadku, tylko mówimy, że taka możliwość może kiedyś się pojawić, zwłaszcza z uwzględnienie elementów wojny hybrydowej, ponieważ ta narracja zawsze pozostaje i próbuje się ją wykorzystać”.

Fragment sprawozdania zawiesza cały dokument na skraju przepaści

Publicysta Rimvydas Valatka uważa, że autor fragmentu sprawozdania o mniejszościach narodowych jest „zatwardziałym nacjonalistą narodowcem i nie próbował nawet tego ukryć”.

„Tłumaczenie Jauniškisa jest na poziomie ucznia piątek klasy. Kiedy prowadzę szkolenia z zakresu kontaktów z mediami, zawsze podkreślam – jeżeli niewłaściwie was zrozumiano, znaczy wyraziliście się nieprecyzyjnie, nie znaleźliście właściwych słów. Sprawozdanie jest przygotowywane długo, przechodzi przez wiele oczu i rąk. Ten fragment sprawozdania zawiesza cały dokument na skraju przepaści. To właśnie jest bardzo korzystne dla Kremla i jego propagandy – oto, popatrzcie, jak Litwini traktują mniejszości narodowe. A w Europie dopuszczalny jest jedyny wariant – mniejszości powinny czuć się w państwie komfortowo. Tylko wówczas jest wzajemne zrozumienie i wszyscy obywatele są zainteresowani istnieniem państwa, jego obroną” – mówi Valatka.

„W normalnym demokratycznym państwie szef VSD powinien zostać wywołany w celu żłożenia wyjaśnień – przede wszystkim do sejmowego Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, do Urzędu Prezydenta, a może nawet do Rady Bezpieczeństwa. Głowa państwa, przewodniczący Sejmu, premier powinni powiedzieć jasno, że nie jest to stanowisko Republiki Litewskiej, a błąd, który popełnili funkcjonariusze. Jeżeli to nie nastąpi, znaczy, że wszystkie te instytucje nie działają, nie ma systemu kontroli parlamentarnej służb specjalnych. Jeżeli nie pojawią się żadne komentarze i działania, będzie to oznaczało przegraną demokracji” – krytykuje dziennikarz.

PODCASTY I GALERIE