„I oto jest”
Wejście Wiktora Janukowycza na Szczyt Partnerstwa Wschodniego było efektowne (i spóźnione o godzinę). Wyjście również – zakończyło się odwołaniem konferencji prasowej dla ukraińskich mediów. Bo i co miałby na niej zakomunikować? Chyba tylko swój oczywisty brak zrozumienia dla mechanizmów działania Unii Europejskiej.
Bruksela oferuje długotrwałą ścieżkę rozwoju i poszerzenia sfery dobrobytu. W przypadku Ukrainy strefa wolnego handlu w perspektywie długoterminowej miałaby przynieść wzrost PKB kraju o 6% rocznie, jak zapewniał dziś unijny komisarz Jose Barroso na konferencji prasowej. Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite mówiła z kolei, że umowa stowarzyszeniowa nie może być przedmiotem targów, oraz że strona ukraińska przyjechała z zamiarem niepodpisania umowy.
„(…) Ukraińcy potrzebują odrobiny powietrza”.
Innego zdania był prezydent Bronisław Komorowski, który powiedział, że z Ukrainą były negocjowane warunki doraźnej pomocy finansowej ze stronu UE. Wsparcie miało być odpowiedzią na ekonomiczną presję ze strony Rosji. Najwidoczniej jednak ukraińscy i unijni politycy różnie oceniali rosyjskie zagrożenie nie znajdując ostatecznie porozumienia. Prezydent Ukrainy chciał gwarancji pomocy i pieniędzy. Wyjechał natomiast z parafowanym dokumentem otwierającym przestrzeń powietrzną Ukraina-UE. Słusznie, Ukraińcy potrzebują odrobiny powietrza.
Partnerstwo Wschodnie robi swoje
Najwięcej zyskała Mołdawia, która, oprócz parafowania umowy stowarzyszeniowej, otrzymała propozycję zniesienie reżimu wizowego dla obywateli posiadających paszporty biometryczne. Mobilność obywateli, a więc możliwość osobistego porównania jakości życia w Unii i Mołdawii, będzie najsilniejszym motorem napędowym integracji kraju. Ruch bezwizowy ma dotyczyć także mieszkańców Naddniestrza. Na parafowaniu umowy z Mołdawią korzyści odniosła również Unia Europejska. Bruksela pokazała, że integracja europejska nie jest towarem na sprzedaż mierzonym środkami finansowymi, tak jak widzi to Kijów. Integracja europejska to poważny proces, który wymaga poważnych partnerów.
Ukraińska odmowa podpisania umowy stowarzyszeniowej nie sprawiła, że Partnerstwo Wschodnie się załamało. Ukraińskie „nie” nie rozmontowało unijnej inicjatywy. Powoli, konsekwentnie polsko-szwedzki projekt zbliża kraje Europy Wschodniej do UE. I mimo że Ukraina nie uwolniła Julii Tymoszenko oraz wstrzymała proces integracyjny, to przyjęła w trakcie negocjacji kilkadziesiąt umów ujednolicających prawodawstwo Ukrainy z wymogami Unii.
Po zakończeniu szczytu nie było ani wielkich fajerwerków, ani medialnej porażki, jaką wieszczyli niektórzy. Partnerstwo kontynuuje trudny proces zbliżania krajów Europy Wschodniej do europejskich standardów. Najlepszym tego dowodem są parafowane przez Gruzję i Mołdawię umowy stowarzyszeniowe, które mają być podpisane już w 2014 roku. Van Rompuy mówił, że jest to „nieodwracalny projekt”. Miejmy nadzieję, że ma rację i nie powtórzy się „ukraiński scenariusz”.
Oferta dla Ukrainy jest nadal na stole. Szczyt odbyłby się pewnie w zupełnie innej atmosferze, gdyby nie masowe demonstruje Ukraińców popierających europejskie aspiracje swojego kraju. Trzeba się teraz zastanowić nie nad tym, kiedy i czy Ukraina podpisze, ale jak zagospodarować ten potencjał „euromajdanu”. Jak ma to zrobić ukraińska opozycja? Jak może to zrobić Unia Europejska?