Tomasz Otocki: Skąd wziął się w „Gazecie Wyborczej” pomysł, by przeprosić Litwinów?
Piotr Stasiński, „Gazeta Wyborcza”: Pomysł miała Dominika Wielowieyska, nasza dziennikarka polityczna. Zaakceptowali go natychmiast redaktorzy Edward Krzemień i Piotr Stasiński. List napisaliśmy wspólnie. Rozpowszechnił go na Facebooku razem z tłumaczeniem na litewski nasz dział obsługujący social media.
Czy przepraszając za wybryki kiboli „Lecha” Poznań – bądź co bądź mniejszości wśród kibiców – nie nadajemy im zbyt dużego znaczenia, nieproporcjonalnego do wagi wydarzenia?
Nie, trzeba reagować na chuligańskie znieważanie publiczne, w tym wypadku całego narodu. Niereagowanie to błąd, ośmiela agresywnych nacjonalistów.
Zaraz po skandalu z transparentem na Facebooku powstał profil „Litewski chamie, klęknij przed polskim panem”, który liczył około 8 tysięcy fanów (w międzyczasie został zablokowany przez administrację portalu). Jaką wielokrotność tych polubień chcecie zebrać jako „Gazeta”, by mówić o udanej akcji przeprosin Litwinów?
Nie ma sensu takie liczenie, chodzi o gest moralny, a nie licytowanie się z polskim chamem na to, kto ma więcej „lajków”.
Ile zebraliście podpisów łącznie, na moment, w którym rozmawiamy?
Około 14 tysięcy.
Abstrahując od kontekstu kibolskiego stosunków polsko-litewskich, w jakim kierunku idą one w obecnym roku wg Pana i co jeszcze trzeba zrobić, by relacje między dwoma sąsiadami się poprawiły?
Wiele trzeba zrobić: spotkania historyków, wymiana młodzieży, naleganie, by była symetria w traktowaniu mniejszości w obu krajach. Nie demonstrować nacjonalistycznej wyższości, niczym zresztą nieuzasadnionej. Ciągła praca dyplomatyczna, także na forum Unii Europejskiej. To potrwa.
Dziękuję za rozmowę.