Ostatnio pisałem o tym, czego w Wilnie za dużo. Kościołów – jak mi powiedziała dziennikarka z Zachodu. Dzisiaj napiszę, o tym, czego w Wilnie za mało. Albo nawet o tym czego w Wilnie nie ma. Nie ma oczywiście Żydów i synagog. Jasna sprawa. Tłumaczenie jest zbędne.
Ale, ale. Jeżeli ktoś myśli, że na przykład w polskich przewodnikach przedwojennych znajdziemy wiele ciekawych informacji dotyczących żydowskiego życia i żydowskich zabytków będzie w wielkim błędzie. Ciekawie (ale krótko) pisał o getcie Juliusz Kłos, który wyjaśniał w swoim przewodniku skąd wzięły się np. słynne sklepienia żydowskich kamienic: „łęk, przerzucony przez uliczkę i opierający się o dom położony naprzeciwko, ciężarem swym neutralizował parcie sklepień w obydwóch domach, nie zabierając miejsca w ulicy.” Zachwycał się Kłos Główną Synagogą. Podkreślał jednak: „Wrażenie to osłabia, niestety, typowo wschodnie niechlujstwo mieszkańców tej antyhigienicznej dzielnicy i jej nieznośny zaduch, uniemożliwiający zwłaszcza w upalne letnie dnie, kulturalnemu Europejczykowi zwiedzanie tych zaułków.”
W innych przewodnikach opis żydowskiego kwartału wyglądał podobnie. O Żydach przedwojenni Polacy wiedzieli niewiele.
To jednak, jak pisał Czesław Miłosz w eseju-liście do Tomasa Venclovy pomieszczonym w zbiorze „Zaczynając od moich ulic” (1985), było zjawisko absolutnie normalne. „Nie wiedziałem nic o historii Żydów w Polsce i Litwie, o ich myśli religijnej, żydowskim mistycyzmie, Kabale. Dopiero nieprędko, w Ameryce, miałem się tego uczyć. To daje miarę oddzielenia dwóch wspólnot, bo cóż mówić o innych miastach w przedwojennej Polsce, jeżeli ja w takim sąsiedztwie zostałem ignorantem…Żydowskie Wilno i nie-żydowskie Wilno żyły osobno”.
Prawie połowa mieszkańców została zmarginalizowana (ilość Żydów mieszkających w Wilnie przed rokiem 1918 jak i po roku 1922 podlegała wielkim wahaniom). W ciekawym skądinąd przewodniku Władysława Zahorskiego (wydanie czwarte, 1927), więcej informacji znajdziemy o „kościele ewangelicko-luterskim” zlokalizowanym przy dawnej ulicy Niemieckiej (dzisiaj Vokieciu) niż o Głównej Synagodze.
Pisał Zahorski: „Główna synagoga znajduje się przy ulicy Żydowskiej i została wybudowana jakoby w 1542 roku. jest to ciężki czworoboczny gmach piętrowy z okratowanymi i zaopatrzonymi w okiennice oknami, nad którymi od frontu całą szerokość budynku zajmuje drewniana galeria z takiemiż słupami. Całość przedstawia się oryginalnie i ma wygląd starożytny. Wewnątrz cztery kolumny podtrzymują sklepienie – kopułę”. I to wszystko. Do tego jeszcze parę zdań na temat istniejącej do dzisiaj synagodze Tagarot-Hakodesz (że wybudowana w stylu mauretańskim i posiada piękną kopułę).
A dzielnica żydowska? Jak została opisana przez niego? Znacznie przyjaźniej niż zrobił to Kłos niemniej jednak równie zdawkowo: „Dzielnica ta zwana dawniej Czarnem miastem zasługuje na to by była zwiedzoną. Składa się ona z uliczek: Szklanej, Jatkowej, Żmudzkiej (kilka lat temu na tej ulicy podczas remontu odkryto stare żydowskie i polskie napisy widniejące nad byłym sklepem), Szwarcowego Zaułka, uliczki św. Mikołaja i paru innych. Wąskie i krzywe uliczki z poprzecznemi arkami zachowały swój wygląd sprzed paru wieków. Kamienice wysokie, niekiedy o paru tylko izbach, lub bez bram mają drzwi niskie, żelaznymi sztabami okryte (ciekawe dlaczego?). Sklepiki, to istne nory na parę łokci głębokie, w których jedyne okno jest połączone z drzwiami. Przy bramach zamiast słupka można spotkać wkopaną armatę, w dzwonki zastąpione są przez kołatki. Właściciele i właścicielki sklepików zwykle przesiadują na chodnikach. Ruch i gwar, jakie w tym Ghetto panują, nie dadzą się opisać”.
Dzisiaj tego Wilna już nie ma. Zostały tylko elementy (z ciekawostek: zachował się np. budynek w którym znajdował się teatr działający w gettcie). A przecież mogło być chociaż trochę lepiej. Bo budynek Głównej Synagogi (albo Starej) nie został totalnie zdewastowany w trakcie działań wojennych. Jak twierdzi Tomas Venclova, który na własne oczy widział ruiny, można było świątynię odbudować. Sowieci postąpili jednak inaczej. I wysadzili resztki budowli w powietrze. Po słynnej Bibliotece Straszuna również ani śladu.
Do dzisiaj ze Starej Synagogi pozostały m.in. drzwi Aron ha-kodesz oraz stół do odczytywania wersetów Tory, przechowywane w miejscowym muzeum żydowskim. Na miejscu budynku, którego ruiny uprzątnięto w 1948 roku, znajduje się przedszkole.
Dwanaście lat temu pojawił się w Wilnie pomysł, żeby Główną Synagogę odbudować. Myślano również o częściowej rekonstrukcji dzielnicy żydowskiej. Do dzisiaj planów nie zrealizowano…
Piotr Kępiński – poeta, krytyk literacki, eseista, juror Nagrody Literackiej Europy Środkowej – Angelus. Pracował m.in. w „Czasie Kultury”, „Newsweeku”, „Dzienniku”. Współpracuje z „Nową Europą Wschodnią”. Mieszka w Warszawie i w Wilnie.
Link do strony.