Chciałbym tylko przypomnieć, że w ZPL nie obowiązuje kadencyjność. Oznacza to, że prezesem ten sam człowiek może być wybierany do końca życia. To sytuacja nawet lepsza niż w Rosji, gdzie Putin ograniczył swoje zapędy prezydenckie do roku 2036. I lepsza niż na Białorusi, gdzie autorytarny władca tego państwa za każdym razem musi się napocić, by ponownie zostać prezydentem.
Prawda jest też taka, że większość członków ZPL skupiona jest w oddziale rejonu wileńskiego, gdzie od lat rządzi lider AWPL-ZChR Waldemar Tomaszewski. A jak wiemy rządzi on swoją partią i oddziałem rejonu wileńskiego ZPL żelazną ręką. Dlatego też każdy kontrkandydat Michała Mackiewicza nie będzie miał łatwo.
Analizując sytuację wokół Związku muszę zareagować. Tym bardziej, że jestem osobą, która zakładała ten Związek. Byłem także jego pierwszym wiceprzewodniczącym.
My, Polacy mieszkający na Litwie, potrzebujemy prężnej i przejrzyście działającej organizacji. Dzisiejsze skompromitowane władze naczelne nie gwarantują tego.
Dlatego też dla tych, którym zależy na oczyszczeniu złej atmosfery wokół największej organizacji społecznej litewskich Polaków chciałbym przypomnieć kilka faktów, które powinny wstrząsnąć członkami organizacji.
W połowie stycznia 2017 roku Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” odkryła, że część dotacji przekazywanych Zarządowi Głównemu Związku Polaków na Litwie nie była wykorzystana zgodnie z przeznaczeniem. Początkowo próbowano te nieścisłości wyjaśnić na drodze polubownej.
Ale ZG ZPL z prezesem na czele nie miał zamiaru nic wyjaśniać. Nic więc dziwnego, że z Warszawy płynęły sygnały, aby wobec oskarżeń M. Mackiewicz oddał ster Związku w inne ręce.
Prezes ZPL mówił wtedy: „Wszystko to jest zorganizowana, antypolska działalność. Idzie walka polityczna, tu na Litwie, którzy mają przyjaciół w Polsce i starają się gdzieś tam coś robić” – mówił wtedy dziennikarzom.
No i oczywiście zapowiedział, że nie stawi się do prokuratury warszawskiej w sprawie wyjaśnienia wszystkich nieścisłości. Wszyscy pamiętają jak stwierdził, że jest posłem litewskim i ma litewski immunitet.
I rzeczywiście – prezes ZPL, mimo kilkukrotnego wezwania przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, przez 4 lata nie stawił się w celu złożenia wyjaśnień i unika przyjazdu do Polski w celu wysłuchania zarzutów jako główny podejrzany w sprawie nieścisłości przy wydawaniu czasopisma „Nasza Gazeta”.
Okazuje się jednak, że prowadzony od lutego br. przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Śródmieście proces karny przeciwko Pawłowi Stefanowiczowi sekretarzowi Zarządu Głównego ZPL zmierza do szybkiego końca.
Sekretarz Zarządu ZPL to osoba publiczna na Wileńszczyźnie i od wielu lat jeden z najbliższych współpracowników prezesa ZPL. Mimo tego że był uznawany za zaufanego przybocznego prezesa ZPL, oskarżony musi w tej sprawie bronić się sam, zmuszony jest brać większość odpowiedzialności na siebie. Być może dlatego zdecydował się w końcu na składanie wyjaśnień w trakcie rozprawy sądowej.
W trakcie procesu karnego materiał dowodowy zebrany przez prokuraturę został jeszcze wzmocniony w wyniku dodatkowych zeznań świadków i samego oskarżonego.
Paweł Stefanowicz złożył wyjaśnienia, w których przyznał się do podejmowania działań pośrednio i bezpośrednio związanych z nieprawidłowościami przy rozliczeniu projektu dotyczącego druku tygodnika „Nasza Gazeta” w latach 2014-2016. P. Stefanowicz działał w tym zakresie wspólnie z Prezesem M. Mackiewiczem, reprezentując ZPL.
Według osób śledzących proces, nie ma wątpliwości komu należy przypisać sprawstwo i winę za popełnione czyny, oraz z kim wspólnie i w porozumieniu z kim działał P. Stefanowicz.
Ale to nie koniec złych wiadomości dla lidera ZPL. W oddzielnej sprawie prowadzonej przeciwko prezesowi M. Mackiewiczowi, uruchomiona została procedura END – Europejskiego Nakazu Dochodzenia. Oznacza to, że litewska prokuratura w związku z odmową przyjazdu do Polski przesłucha M. Mackiewicza, który wciąż w całej sprawie wprowadza od dawna w błąd polską opinię na Wileńszczyźnie.
Przewód sądowy w sprawie przeciwko P. Stefanowiczowi został zamknięty na ostatniej rozprawie 22 czerwca a ogłoszenie wyroku spodziewane jest w pierwszych dniach sierpnia 2021 roku.
Strona polska strona domaga się orzeczenia przez Sąd obowiązku naprawienia szkody wyrządzonej przez działaczy ze ścisłego kierownictwa Zarządu Głównego ZPL w latach 2014-2016.
To smutne, że lider ZPL, który powinien być wzorcem dla działaczy Związku i całej społeczności polskiej, zostawił swojego przybocznego P. Stefanowicza samego sobie w sprawie, za którą jako prezes ZPL powinien odpowiadać przede wszystkim on sam. Najwyraźniej nie starczyło mu odwagi i honoru do wyjaśnienia tej sprawy i to do dziś rzuca niepotrzebny cień na ZPL, w którego szeregach jest wielu działaczy od dawna oczekujących zmiany na fotelu prezesa Zarządu Głównego.
Chciałbym na zakończenie powtórzyć, że ZPL to na Wileńszczyźnie ważna organizacja, która nie powinna dalej być kierowana przez człowieka na którym ciążą zarzuty oszustwa i który boi wstawić się w polskiej prokuraturze, aby wysłuchać zarzuty i złożyć wyjaśnienia. Michał Mackiewicz, swoją postawą i działaniami doprowadził do zupełnego zerwania dialogu z Macierzą i władzami Polski oraz Ambasadą RP w Wilnie.
Jedynie ostateczne wyjaśnienie tej sprawy – z własnej woli przez nowe kierownictwo ZPL – lub na mocy wyroku sądowego, może doprowadzić do zakończenia tej dziwnej sytuacji, która rodzi smutek i budzi zwątpienie u tak wielu ludzi w Polsce i na Litwie.
Ale należy podkreślić, że wyjaśnienie tej sprawy jest ważne przede wszystkim dla Polaków mieszkających na Litwie.
Życzę delegatom na 16. Zjazd Związku Polaków na Litwie refleksji i odważnych wyborów.
Czesław Okińczyc, sygnatariusz Aktu Odrodzenia Niepodległości Litwy i pierwszy wiceprzewodniczący Związku Polaków na Litwie