Niezłomne żołnierki-patriotki: Wyklęte, dziś na sztandarach

Burzliwy wiek XX wydał wielu zbrodniarzy, ale także setki bohaterów. W polskiej historiografii czołowe miejsce zajmują żołnierze wyklęci. Byli podstępnie mordowani, więzieni, szkalowani przez władzę ludową. Niszczono po Nich wszelkie ślady. Nie udało się zniszczyć ludzkiej pamięci…

Teresa Marchwicka-Grabowska
Niezłomne żołnierki-patriotki: Wyklęte, dziś na sztandarach

Fot. wikipedia.org

Osoby młode, którym wojna przerwała spokojne życie, walczyły z hitlerowskim okupantem po to, by w powojennej Polsce zginąć czy trafić do więzienia za rzekomą współpracę z Zachodem czy z Niemcami. Wśród Wyklętych były wspaniałe młode Polki, których walka i praca były celem nadrzędnym. Ich tragiczne losy głęboko poruszają. Były to ciepłe, pogodne, rozśpiewane dziewczyny. To Inka, Jachna i Zo.

Inka nie prosiła Bieruta o łaskę…

Danuta Siedzikówna urodziła się 3 września 1928 r. Jej rodzice byli żołnierzami AK. Ojciec ginie na froncie w Armii Andersa, matka z rąk Gestapo. Po śmierci matki, w wieku zaledwie 15 lat, razem z siostrą Wiesławą wstąpiła do AK przyjmując pseudonim Inka. Początkowo pełniła funkcję łączniczki na terenie swego macierzystego ośrodka Hajnówka-Białowieża. Przeszła ogólne przeszkolenie wojskowe i ukończyła kursy sanitarne. W czerwcu 1945 r. została aresztowana za współpracę z antykomunistycznym podziemiem przez grupę NKWD-UB. Z konwoju uwolnił ją operujący na tym terenie patrol wileńskiej AK Stanisława Wołoncieja „Konusa”, podkomendnego mjr. Zygmunta Szendzielarza Łupaszki. Trafiła w szeregi legendarnej 5. Wileńskiej Brygady AK.

Poszukiwana przez bezpiekę, na przełomie 1945/1946 została zaopatrzona w dokumenty na nazwisko Danuta Obuchowicz. Podejmuje pracę w nadleśnictwie Miłomłyn w powiecie ostródzkim. Wczesną wiosną 1946 r. wraca do oddziału Łupaszki na terenie Borów Tucholskich i jest tam łączniczką i sanitariuszką. 20 lipca 1946 r. wysłana do Gdańska po zakup leków i opatrunków dla oddziału, Inka zostaje aresztowana przez funkcjonariuszy UB, a następnie osadzona w więzieniu.

Do gdańskiego więzienia przy ul. Kurkowej 20 lipca 1946 r. przywieziono więźnia specjalnego i przydzielono mu osobną celę w pawilonie dla więźniów politycznych. Niezwykłe było to, że więzień specjalny był szczupłą, ładną dziewczyną, sanitariuszką. Inka po 13 dniach parodii śledztwa została skazana na śmierć. Przebywała samotnie w celi, czekając na wykonanie wyroku. Strażniczka więzienna, poruszona jej losem, przekazała jej gryps do znajomych w Gdańsku: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba…”. Prośbę o ułaskawienie do prezydenta Bieruta, której nie chciała podpisać, skierował za nią jej obrońca. Mimo różnych niejasności 3 sierpnia 1946 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał sanitariuszkę na karę śmierci. 28 sierpnia 1946 r. dowódca plutonu egzekucyjnego z KBW ppor. Franciszek Sawicki strzałem w głowę pozbawił życia niespełna 18-letnią Inkę. Miejsce pochówku jej ciała nie jest znane.

W 2006 r. Inka  została pośmiertnie odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Jej  symboliczny  grób  znajduje  się  na Cmentarzu  Garnizonowym w  Gdańsku. Niezłomna sanitariuszka jest patronką wielu polskich szkół oraz drużyn harcerskich.


Jachna nie miała czasu na strach…

Janina Wasiłojć-Smoleńska urodziła się 7 lutego 1926 roku. W czerwcu 1943 r. wraz z rodzicami przyłączyła się do oddziału „Kmicica” – pierwszego partyzanckiego oddziału na Wileńszczyźnie. Wstępując w szeregi Armii Krajowej złożyła przysięgę oraz przyjęła pseudonim „Jachna”. W sierpniu 1943 r. oddział został rozbrojony przez partyzantkę sowiecką. Rodzina Janiny ocalała i po wielu perypetiach Jachna wraca do partyzantki jako sanitariuszka w 5. Wileńskiej Brygadzie Armii Krajowej dowodzonej przez Zygmunta Szendzielarza Łupaszkę. Następnie trafia do 4. Brygady „Narocz” pod dowództwem Longina Wojciechowskiego ps. Ronin. Podejmuje pracę w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym, gdzie ponownie pomaga załatwiać spalonym konspiratorom konieczne do wyjazdu dokumenty.

W kwietniu 1945 r. została zatrzymana przez NKGB, ale po kilku dniach zwolniona. Cała rodzina, obawiając się aresztowania, zdecydowała się na wyjazd z Litwy do Polski. Nawiązała ponownie współpracę z oddziałem partyzanckim Łupaszki. Zajmuje się drukowaniem i kolportażem ulotek antykomunistycznych. W czerwcu 1946 r. ponownie przyłącza się do partyzantki, przydzielona jako sanitariuszka do szwadronu Leona Smoleńskiego „Zeusa”. Oddział operuje na Warmii i Mazurach, a następnie w Borach Tucholskich. Na okres zimowy 1946/1947 zawiesił działalność, a Jachna ukrywa się pod fałszywym nazwiskiem i w styczniu 1947 r. zostaje aresztowana. 8 marca 1947 r. wyrokiem pokazowego procesu Wojskowego Sądu Rejonowego w Bydgoszczy skazano ją dwukrotnie na karę śmierci oraz pozbawienie praw obywatelskich. 22-letnia Jachna z najcięższego kobiecego więzienia w Fordonie pisała do rodziców: „Jeśli zaś chodzi o to, że odzwyczaję się od życia na wolności, to jest najmniejsze zmartwienie, bardziej muszę myśleć o tym, czy i kiedy będę na wolności. Zresztą to mało ważne i jeżeli o tym myślę, to jak już pisałam, tylko ze względu na Was chciałabym przeżyć”. Wyszła na wolność po 10 latach. Pracowała do emerytury w szczecińskich szkołach i uczelniach. Zmarła 5 sierpnia 2010 roku przeżywszy 84 lata.
Odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. W 1996 r. została matką chrzestną 12. Dywizji Zmechanizowanej im. J. Hallera w Szczecinie. W 2008 r. otrzymała medal Uniwersytetu Szczecińskiego.

Zo miała szczęśliwe życie

Elżbieta Zawacka urodziła się 19 marca 1909 roku. We wrześniu 1939 roku walczyła w obronie Lwowa. Przystępuje do Służby Zwycięstwu Polski i rozwija działalność kurierską. Zostaje kurierem KG AK. Ratuje Jana Nowaka-Jeziorańskiego i wytrasuje dla niego szlak. Dociera do sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. Celem jest koordynacja szlaków przesyłowych i przedstawienie żądań dotyczących uprawnień kombatanckich żołnierek AK. Na pytanie Wodza, po co kobietom uprawnienia, Zo odpowiada, że połowa AK w Polsce to kobiety, fachowe, inteligentne żołnierki. Z Londynu powraca jako zrzutek spadochrony, pierwsza Polka-cichociemna. Bierze udział w Powstaniu Warszawskim, a po kapitulacji prowadzi dalszą działalność kurierską już w stopniu majora WP. Od lutego 1946 r. znalazła się w konspiracji antykomunistycznej. Pracuje w dziale łączności i kolportażu Delegatury Sil Zbrojnych w Kraju. Działa w Zrzeszeniu Wolność i Niezawisłość. Równocześnie studiuje pedagogikę społeczną. Po śmierci matki w 1951 roku przenosi się do Olsztyna i pracuje w Liceum dla Pracujących. 5 września 1951 r. wracając z pracy do domu zostaje ostrzeżona przez sąsiadkę, o gościach w jej mieszkaniu. Pomyślała tylko, że w końcu ją dopadli. Zostaje aresztowana i osadzona w więzieniu mokotowskim. Po śledztwie i procesie została skazana na 10 lat. Odsiadywała wyrok w Fordonie, Grudziądzu i Bojanowie. Na wolność wyszła w 1955 roku. Podjęła pracę jako nauczycielka. Ukończyła studia doktoranckie, uzyskała habilitację. W 1995 r. uzyskała tytuł profesora nauk humanistycznych. Zajęła się dokumentacją historiografii AK. 3 maja 2006 r. Prezydent RP Lech Kaczyński mianował ją na stopień generała brygady. Zmarła 10 stycznia 2009 r. w wieku niespełna 100 lat i została pochowana w swoim ukochanym Toruniu na cmentarzu św. Jerzego. Warto tutaj przytoczyć słowa Kuriera z Warszawy, Jana Nowaka-Jeziorańskiego: „Nawet w konspiracji, gdzie panuje anonimowość Zo stała się postacią legendarną. Straciła rodzinę. Uchodziła za człowieka ostrego i wymagającego od innych, ale najbardziej od siebie samej. Jej oddanie graniczyło z fanatyzmem. Średniego wzrostu, blondynka o niebieskich oczach, miała w sobie coś męskiego. Była surowa, poważna, trochę szorstka i bardzo rzeczowa. Dopiero przy pożegnaniu poczułem ciepły, mocny uścisk dłoni i usłyszałem lekkie westchnienie: Daj Boże, żebyście dotarli. Sama Zo mówiła w wielu wywiadach, że miała szczęśliwe życie.

Odznaczona została Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Virtuti Militari V klasy, pięciokrotnie Krzyżem Walecznych i Orderem Orła Białego.

1 marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Wśród tych, którzy nie złożyli broni po 1945 r. były właśnie te młode dziewczyny, których los rzucił na Ziemie Odzyskane. Dramatyczna rzeczywistość tamtych lat nie może zginąć i powtórzę za Zbigniewem Herbertem: „nie dajmy zginąć poległym”.

Warszawa, 1 marca 2014 r.

PODCASTY I GALERIE