• Opinie
  • 12 sierpnia, 2013 7:10

Nie trzeba przepraszać

Transparent wisiał przez pół godziny. Afera wokół niego trwa już ponad trzy doby i wciąż podsycana, zatacza coraz szersze kręgi. A kartą przetargową w tych przepychankach stają się Polacy z Litwy.

Małgorzata Kozicz
Nie trzeba przepraszać

Jak wiadomo, płachta z napisem „Litewski chamie, klęknij przed polskim panem” zawisła podczas czwartkowego meczu Žalgirisu Wilno z Lechem Poznań. Litewskie media z lubością zacytowały liczne wypowiedzi polskich oficjeli, działaczy, elit i zwykłych śmiertelników, potępiające chuligański czyn. Odpowiedzialni za zaistnienie tej sytuacji uderzyli się w piersi, decydenci podjęli odpowiednie kroki, każdy kto musiał czy czuł, że na wszelki wypadek trzeba, wyraził ubolewanie i krytykę. Reakcja była szybka, zdecydowana, poprawna politycznie i po ludzku sympatyczna. Na tym ta jakże urozmaicająca medialny sezon ogórkowy historia mogłaby się zakończyć.

Zaczęły jednak powstawać kolejne inicjatywy, z których bodajże najgłośniejszą jest zbieranie przez „Gazetę Wyborczą” podpisów pod przeprosinami, które Polacy kierują do Litwinów. W chwili publikowania tego tekstu podpisów było już prawie 13 tys.

Przeprosiny to szlachetny krok, na który notabene Polacy zdobywają się łatwiej niż Litwini (wystarczy przypomnieć jaki magiel zgotowano w ojczyźnie ministrowi Linkevičiusowi, który przeprosił w Polsce za nieprzyjęcie przez sejm ustawy o oryginalnej pisowni nazwisk). W przypadku transparentu jednak ta szeroko zakrojona akcja jest zbędna. Ci, co zadali sobie trud wykonania sektorówki o tak błyskotliwej treści, i tak nie przeproszą. Nie przeproszą na serio, bo jakieś tam „dowcipne” oświadczenie na swoim fanpage’u w portalu społecznościowym opublikowali. Każdy zaś zdrowo myślący człowiek zdaje sobie sprawę, że hasło z transparentu odzwierciedla jedynie poziom inteligencji jego autorów, a nie pogląd wszystkich Polaków.

Dalsze eskalowanie sprawy, mimo dobrych intencji, może przybrać niepożądany obrót, aktywizują się bowiem…obrońcy transparentu! Na samym początku prawie niezauważalni, teraz falą zalewają fora internetowe i komentarze pod artykułami. A ich kartą przetargową są, jakżeby inaczej, „prześladowani” przez władze litewskie Polacy na Litwie. Przecież podobno to właśnie los gnębionych rodaków z chamskiej Litwy, który tak leży na sercu kibolom Lecha, był powodem wywieszenia tego plakatu!

Oto kilka wypowiedzi z Internetu, wybranych na chybił-trafił, bo są ich setki, a wszystkie podobne w swojej wymowie: „Litwini nas nienawidzą, u nich w modzie jest skrajny nacjonalizm i uparte zacieranie śladów polskości w Wilnie i nie tylko. A wy po byle wybryku kiboli od razu każecie paść na kolana przed nimi i przepraszać. Mamy nadstawiać drugi policzek, oni nam plują po gębie a my mamy udawać że to deszcz? Litości…”; „Szkoda że władze Litwy nie są takie skore do przeprosin a tym bardziej do jakichkolwiek działań nawet w sytuacji gdy Polacy są o wiele gorzej traktowani niż jakiś głupi transparent wywieszony w trakcie meczu! Jeśli chodzi o ten transparent to uważam że kibice dobrze zrobili bo może zacznie się w końcu dyskusja również o tym jak oni tam traktują Polaków”; „Wasze patyczykowanie się z tym tematem jest przerażające! Oni tam na tej Litwie, robią z Polakami co chcą, rząd dyplomatycznie nic nie potrafi załatwić!!! A wy jeszcze ich przepraszacie. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu”.

Co ma piernik do wiatraka, panowie? Tacy pożal się boże obrońcy polskości na Kresach nie wiedzą nawet, że swoim transparentem mogli przy okazji obrazić tych rzekomo bronionych rodaków. Nie rozumieją pewnie meandrów wileńskiej duszy, która w meczu polskiej drużyny z litewską każe kibicować tej ostatniej. Obca im jest postawa większości wilniuków, którzy u siebie chcą żyć godnie, ale też w dobrych relacjach z Litwinami. Stąd padające w wileńskich dyskusjach internetowych ironiczne pytania: „A Polaków z Litwy to można zaliczyć do panów, czy do chamów?”. Stąd też gorzkie podziękowania za „wyświadczenie nam niedźwiedziej przysługi” czy bardziej dosadne „za s..nie nam do zupy”.

Owszem, są sprawy, które ciągną się latami, i wbrew optymistycznym zapowiedziom premiera czy lokalnych polskich polityków nie zostaną szybko rozwiązane. Irytującego cynizmu polityków nijak nie da się jednak nazwać represjami wobec Polaków na Litwie. I już na pewno nie tego rodzaju akcje, jak ta z transparentem, mogą pomóc w zwróceniu uwagi na polskie problemy.

Tych kwestii nie wolno oczywiście bagatelizować, tak samo jak nie trzeba przemilczać faktu, że również fani Žalgirisu w Wilnie zachowywali się beznadziejnie, wznosząc okrzyki „polska k…a” czy obrzucając kibiców Lecha puszkami po piwie.

Żaden z tych argumentów nie usprawiedliwia jednak powstania transparentu. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla chamstwa i debilizmu, tym bardziej nie może być tą wymówką rzekoma obrona interesów Polaków na Litwie. Tym bardziej gdy „obrona” ta ogranicza się do żenującej pyskówki.

Reasumując, niech każdy pilnuje własnego…interesu. Polacy z Litwy niech sami zadecydują, bardziej im po drodze z takimi „panami” czy z „chamami”. Polacy z Polski niech nie przepraszają za głupotę innych, bo nawet największy szowinista litewski powinien zrozumieć, że transparent nie odzwierciedla nastrojów całego polskiego społeczeństwa. A głupkowaci autorzy sektorówki niech dalej tkwią w ciasnym światku swoich uprzedzeń. Aczkolwiek nie warto dorabiać do tego żadnej ideologii.

PODCASTY I GALERIE