
O tym, że stu mieszkańców Wilna zostanie ukaranych grzywną za nie wywieszenie flagi państwowej w Dniu Odrodzenia Państwa Litewskiego dowiedziałem się z notki opublikowanej na stronie internetowej Radia znad Wilii. Chodzi o punkt 2 artykułu 5 Ustawy o fladze państwowej, który zobowiązuje, między innymi właścicieli prywatnych posesji, do wywieszania flagi w święta państwowe: 16 lutego, 11 marca i 6 lipca. Za niedostosowanie się do tego wymogu Kodeks wykroczeń administracyjnych Republiki Litewskiej przewiduje w przypadku właścicieli prywatnych domów upomnienia albo kary od 10 do 30 litów. Inaczej rzec ujmując, państwo zmusza obywateli do pokochania ojczyzny. Jeżeli ktoś nie kocha, lub pokochać nie chce – płaci karę.
Państwo zmusza obywateli do pokochania ojczyzny. Jeżeli ktoś nie kocha, lub pokochać nie chce – płaci karę
Nie wiadomo, czy równa liczba ukaranych 16 lutego jest zwykłym przypadkiem, czy uogólnieniem redakcyjnym. A może była z góry ustalona? Krążą przecież pogłoski, że policjanci mają często odgórne polecenia ile należy dokonać zatrzymań za jazdę po alkoholu, ile wystawić mandatów za przekroczenie dozwolonej prędkości, czy upomnień za parkowanie. Proponuję funkcjonariuszom publicznym jednak nie ograniczać się do równych liczb a zamiast tego trochę się nimi pobawić. 11 marca, w Dniu Odzyskania Niepodległości Litwy, wystawiajmy 111 albo 1111 kar. W Dniu Odrodzenia Państwa Litewskiego, który celebrujemy tuż po walentynkach, można by było liczbę kar ograniczyć do 69. W ten sposób państwo okazałoby, choć w sposób symboliczny, odrobinę czułości i miłości do swoich obywateli. W Dniu Państwa, który świętujemy 6 lipca, funkcjonariusze publiczni mogą wystawiać dokładnie 999 kar. W bieżącym roku liczba ta miałaby wymiar symboliczny w kontekście zbliżającej się horrendalnej podwyżki akcyzy na alkohol. Powszechnie lubiane Trzy Dziewiątki niejednemu pomogłyby zapomnieć o kilkudziesięciu litach mandatu, a tych, którzy uważają, że kwota jest śmiesznie niska – jeszcze bardziej rozweselić.
O tym, że wiceminister Renata Cytacka, dostanie kolejną reprymendę z powodu nie wywieszenia flagi w dniu święta państwowego, dowiedziałem się w trakcie pisania tego tekstu. Oponenci od razu zarzucili jej nielojalność względem państwa. Andrius Kublius w materiale lietuvosrytas.tv oskarżył ją o wysyłanie sygnałów nie tylko do swoich wyborców ale nawet do Moskwy! Mimo, że to ostatnie może budzić uśmiech, to pani wiceminister jako osoba zajmująca wysokie stanowisko, będzie musiała się wytłumaczyć. Niech wtedy zdecydowanie zadeklaruje, że była to akcja obywatelskiego nieposłuszeństwa przeciwko punktowi 2 artykułu 5 Ustawy o fladze państwowej, który jest, łagodnie mówiąc, niefortunny.
Przy okazji świąt państwowych media często przypominają, że należy wywiesić flagę, albo mówią o tym, ile naruszeń zostało odnotowanych w tym czy innym mieście. Nie udało mi się uzyskać informacji na temat kosztów ponoszonych przez litewskich podatników w związku z egzekucją zapisów Ustawy. O tym, że jest ona nieudolna znowu świadczą liczby. Zastępca szefa kowieńskiego Wydziału Porządku Publicznego, Rimas Sidera, w jednym z artykułów na portalu kaunas.lt mówi, że w ciągu roku w Kownie funkcjonariusze publiczni wystawiają z tego tytułu około stu mandatów. Znowu sto! Chciałoby się zapytać, skąd takie zamiłowanie naszych służb publicznych do okrągłych sum… przepraszam, liczb?
Małe kraje, szczególnie jeżeli są to kraje niezamożne, cierpią na kompleksy dotyczące ich wielkości
Można z całą pewnością stwierdzić, że wpływających grzywien nie wystarcza na pokrycie kosztów całej procedury, poczynając od wynagrodzeń funkcjonariuszy publicznych a na sądach rozpatrujących odwołania kończąc. Nie chodzi więc o to, że państwo chce na karach zarobić. Podatnicy raczej dopłacają do egzekwowania tego punktu Ustawy. Jest to co najmniej wątpliwy interes. Czemu więc ma służyć ten zapis? Chodzi pewnie znowu o symbole.
Każdy kraj ma swoje słabe strony. Większość politologów podziela pogląd, że małe kraje, szczególnie jeżeli są to kraje niezamożne, cierpią na kompleksy dotyczące ich wielkości. Aby je ukryć sięga się często po różnego rodzaju narzędzia: zamyka się granice, ogranicza się prawo do demonstrowania poglądów politycznych sprzecznych z linią rządową albo kontroluje się Internet. Uprawia się też propagandę, czasem w sposób wysublimowany a często także bardzo grubymi nićmi szytą. W moim odczuciu mamy do czynienia właśnie z tym ostatnim przypadkiem. Czymże jest karanie 100 osób w sześciusettysięcznym Wilnie? Czyż nie próbą zamazania prawdziwego obrazu i pokazania obywateli masowo wywieszających flagi państwowe? Niestety rzeczywistość wygląda inaczej a Litwa w czasie świąt nie zmienia kolorów na narodowe. Państwo znowu strzela sobie w stopę i pokazuje swoją słabość.
Miłości do ojczyzny nie zdobędzie się kijem, potrzebna jest też marchewka. Metody nakazów i zakazów sprawdzały się w innych czasach i innych ustrojach, a dzisiaj dobrym narzędziem jest dialog. Politycy części prawicy, stawiający na patriotyzm, na lojalność i szacunek obywateli do swojego kraju, powinni najpierw się przyczynić do poprawy szeroko rozumianej jakości życia. Kiedy to nastąpi, nie potrzebny będzie żaden przymus do wywieszania flag i celebrowania litewskich świąt narodowych. „Więc chodź, pomaluj mój świat” panie pośle Kubilius, a wsie i miasta, jak Litwa długa i szeroka, pokolorują się same, na czerwono, zielono i żółto.
Aleksander Gavlas pochodzi z małej wsi w pobliżu Turgiel. Absolwent stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Od 2012 roku mieszka we Francji, gdzie pracuje w Szkole Biznesowej INSEAD (Fontainebleau). Interesuje się sprawami związanymi z sytuacją Polaków na Litwie, ponadto ciekawi się ekonomią i polityką, rzeźbi z gliny oraz maluje.