• Opinie
  • 25 lutego, 2025 16:50

LIST OTWARTY do pana dr. Bogusława Rogalskiego

REDAKCJA PORTALU RADIA ZNAD WILII ZW.LT OTRZYMAŁA LIST OD P. CZESŁAWY OSIPOWICZ, KTÓRA WYJAŚNIA, ŻE 17 LUTEGO WYSŁAŁA LIST OTWARTY DO REDAKCJI L24 ORAZ TYGODNIKA WILEŃSZCZYZNY JAKO REAKCJĘ NA ARTYKUŁ BOGUSŁAWA ROGALSKIEGO. LICZYŁA NA PUBLIKACJĘ SWOJEGO STANOWISKA W TYCH MEDIACH, KTÓRE DEKLARUJĄ NIEZALEŻNOŚĆ, OTWARTOŚĆ I WIARYGODNOŚĆ. NIESTETY, NIE OTRZYMAŁA ŻADNEJ ODPOWIEDZI, CO SKŁONIŁO JĄ DO STWIERDZENIA, ŻE TE MEDIA SĄ TENDENCYJNE I NIEWIARYGODNE. PO KONTAKCIE Z REDAKCJĄ „T.W.”, W WYNIKU DZIWNEJ ROZMOWY, DOWIEDZIAŁA SIĘ, ŻE JEJ LIST NIE NADAWAŁ SIĘ DO PUBLIKACJI.

LIST OTWARTY do pana dr. Bogusława Rogalskiego

fot. domena publiczna

Szanowny Panie,

Nazywam się Czesława Osipowicz. Jestem emerytowaną nauczycielką języka polskiego z czterdziestoletnim stażem. Przez 26 lat, czyli od momentu powstania placówki, pracowałam w Szkole Średniej im. Jana Pawła II (po reorganizacji – w Gimnazjum JP II), która powstała w okresie bardzo trudnym dla Litwy i Polaków na Litwie. Na pewno Pan nie wie, że szkołę w Justyniszkach zawdzięczamy tylko i wyłącznie ogromnemu zaangażowaniu, determinacji i kreatywności mecenasa Czesława Okińczyca. Na marginesie zaznaczę, że od wielu lat jest to najlepsza polska placówka oświatowa na Litwie. W ubiegłym roku obchodziła 30-lecie swojego istnienia. Zachęcam Pana do przeczytania artykułu mojego autorstwa pt. „Trudne dobrego początki. 30 lat obecności szkoły JPII w krajobrazie edukacyjnym Wilna”, który ukazał się w magazynowym wydaniu „Kuriera Wileńskiego” 31 sierpnia 2024 roku. Znajdzie Pan w artykule również nazwisko swojego pryncypała W. T., co prawda w niezbyt przychylnym dla niego kontekście. Przykro mi, ale na taki sobie zasłużył.

Przeczytałam w „Rocie” (Tygodnik Wileńszczyzny) Pana tekst „Podczas kryzysów strzeżcie się agentur” i nie ukrywam, że bardzo się zdenerwowałam. A ponieważ jestem osobą wysoko wrażliwą, bardzo uczuloną na każde zło: kłamstwo, oszustwo, manipulację, medialną gebelsowską propagandę, szczucie i atakowanie polskich patriotów oraz polskich organizacji na Litwie (chyba rozpoznał Pan fragment swojego tekstu), niestety, nie mogę milczeć i udawać, że nic się nie stało. Czytałam i myślałam, jakim złym, nikczemnym człowiekiem musi być ktoś, kto śmie językiem nienawiści wypisywać niedorzeczności o ludziach, których nie zna – ludziach inteligentnych, wykształconych, uczciwych, pracowitych, doskonale posługujących się językiem polskim, litewskim, angielskim w mowie i piśmie. Niestety, nie mogę tego powiedzieć o W. T., który, m.in. kandydując na mera w 2023 roku, w ankiecie VRK w rubryce dotyczącej znajomości języków obcych wpisał: białoruski, polski, rosyjski, ukraiński. Niezły dowcip, bo wszyscy wiemy, że na Białorusi i Ukrainie dominuje rosyjski, a każdy, kto zna polski i rosyjski, bez trudu przeczyta i zrozumie tekst (również mówiony) białoruski oraz ukraiński. Co prawda z ankiety VRK z 2024 roku wynika, iż poseł poczynił postępy: dodatkowo są wpisane angielski i niemiecki z dopiskiem „pradedantis”, czyli początkujący (poziom).

Pisze Pan w ohydny, hejterski sposób o ludziach, którzy godnie nas reprezentują, w odróżnieniu od W. T., którego tak naprawdę wstydzę się jako Polka. Ach, przepraszam, wg W. T. nie jestem Polką, tylko sajudzistką – tak mnie nazwał (zamiast skorzystać z okazji i przeprosić całą szkolną społeczność), ponieważ w 2002 roku napisałam list otwarty, który ukazał się w „K.W.” i zdementowałam publicznie głoszone przez W. T. kłamstwa na temat szkoły, w której pracowałam. Prezes nad prezesami postrzega nas jako swoją własność, bezmyślne stado baranów i uzurpuje sobie prawo do reprezentowania wszystkich Polaków Wileńszczyzny.

                                                                                                                                           Każdy normalny Polak z Wileńszczyzny jest dumny z tego, że nareszcie nastały czasy, gdy Polacy na równi z Litwinami mogą zajmować różne odpowiedzialne stanowiska, startować w konkursach i wygrywać. A propos, dzięki pani minister Ewelinie D., którą Pan oczernia w swoim tekście, W. T. mógł zapisać swoje nazwisko w wersji polskiej. Jakoś on i jego partia nie potrafili załatwić pozytywnie takiej „drobnej” sprawy, chociaż, jak prawdopodobnie (nie liczyłam) słusznie Pan zauważył, prawda jest taka, że najwięcej Polaków w strukturach państwa było w czasach koalicji z udziałem AWPL-ZCHR.                                                                                                                               

Wytyka Pan Ewelinie brak magisterki, więc wnioskuję, że nie jest Pan zorientowany, iż laureat Pokojowej Nagrody Nobla, prezydent czterdziestomilionowego państwa, Lech Wałęsa, z zawodu był elektrykiem. W moim przekonaniu, był godnym podziwu i szacunku przywódcą Solidarności, a później prezydentem. Ewelina i Daniel N. są absolwentami Gimnazjum im. JPII. Byłam nauczycielką i wychowawczynią Daniela N., wspaniałego ucznia i człowieka.

Pisze Pan: „to osoba nowa, nie wiadomo do końca, co z siebie przedstawia. Być może jest porządniejszy od wymienionej reszty, to się dopiero okaże. Tyle, że jakby nie było, on reprezentuje partię Socdemów, a nie Polaków na Litwie.” Kim Pan jest? Kto upoważnił Pana do osądzania, wydawania wyroków i skazywania na potępienie wszystkich wymienionych przez Pana osób? Chociaż muszę przyznać, że w swojej ocenie jest Pan łaskaw dla Daniela. Bardzo dziękuję. Zaznaczę jeszcze, że z niego i z Eweliny jestem niezmiernie dumna.

Rajmunda Z., asystenta W. T., uczyłam 8 lat (jego żonę nieco krócej) i byłam wychowawczynią przez trzy ostatnie lata jego nauki w szkole. Był poważnym, odpowiedzialnym, zdyscyplinowanym nastolatkiem. Uważam, iż nie mam moralnego prawa potępiać go za to, że pracuje dla W. T. To jego wybór.

Trochę poczytałam o Panu i okazało się, że jest Pan założycielem partii Zjednoczenie Chrześcijańskich Rodzin, czyli rozumiem, że wartości chrześcijańskie są Panu bliskie. Teoretycznie. Dokładnie tak samo, jak W. T. (Związek Chrześcijańskich Rodzin), który publicznie udaje człowieka pobożnego. Gdy wchodzi na scenę i wita się: „Niech będzie pochwalony…” to nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. Urodzony Świętoszek. Molier się kłania.

                                                                                                                                           

Przed paru laty, czytając „Silva rerum” Kristiny Sabaliauskaitė, wypisałam takie zdanie: „U tych gojów (przyp. – nie-Żyd), wiadomo, im większy grzesznik, tym pobożniejszy człowiek, żydowski medyk już dawno to zauważył.” Wypisałam, ponieważ już jako dziecko zauważyłam, że im podlejszy człowiek, tym bardziej świętego udaje. Dla takich ludzi kościół jest zasłoną dymną, przykrywką, kamuflażem. Udają, że są lepsi od innych, a tak naprawdę nie tylko siedem grzechów głównych mają na sumieniu, ale również z dekalogiem jest im nie po drodze. Jak Pan zapewne wie, taką fałszywą moralność określa się mianem HIPOKRYZJI.

W swoim tekście, jak klasyczny agent wpływu, próbuje Pan urabiać opinię publiczną, manipulując faktami, podając półprawdy lub ordynarnie kłamiąc. Tym samym celowo oszukuje Pan ludzi, wprowadza ich w błąd poprzez manipulację i tzw. kontrolowany przekaz. Dla takich ludzi jak Pan prawda nie ma znaczenia, liczy się tylko wykonanie zadania w myśl cynicznego powiedzenia, że cel uświęca środki. Nie musiałam się wysilać. Pana własny cytat jak ulał charakteryzuje Pana i Pański tekst.

Podam jeden przykład. Nie sprecyzował Pan, jakie polskie szkoły zostały zamknięte w rejonie trockim za poprzedniej władzy, a winą za to obarczył pana Aleksandra R., byłego doradcę przewodniczącej Sejmu RL, V. Čmilytė. Ładnie to tak? Po chrześcijańsku? Dobrze Pan wie, że niezorientowany czytelnik uwierzy w tę sensację, bo nie będzie dochodził: zamknięto czy nie zamknięto, ilu uczniów było w klasie przedmaturalnej i maturalnej itd. Czyż nie jest to kłamstwo, manipulacja faktami?

Nie gardzi Pan również plotkami. Oj, nieładnie! Jeżeli pan Artur Ludkowski jest karierowiczem, to jakim epitetem można by obdarzyć W. T. i jego towarzyszy partyjnych, którzy są zaślepieni żądzą władzy absolutnej, totalitarnej i nic poza tym ich nie interesuje? Poszczęściło się nam Polakom, że właśnie pan Ludkowski jest dyrektorem DKP, że nie dzieli nas na patriotów i zdrajców, lepszych i gorszych. Wszystkich traktuje z należytym szacunkiem. Najważniejsze, że jest gospodarzem z prawdziwego zdarzenia. To dzięki niemu i jego współpracownikom DKP kipi życiem. Ci, którzy znają go lepiej, mówią, że jest po prostu mądrym, dobrym człowiekiem.

Absolutnie nie zgadzam się z tendencyjną, kłamliwą, wręcz chamską oceną artykułów mecenasa Cz. Okińczyca. Pod każdym z nich mogłabym się podpisać. Mamy szczęście, że jest ktoś, kto nie boi się powiedzieć, że król jest nagi. Artykuły te są napisane świetnym językiem, na podstawie którego można wywnioskować, iż autora cechuje wysoka inteligencja lingwistyczna i kultura osobista. Zawierają rzetelną ocenę działalności AWPL i jej prezesa, oparte są na faktach nie do podważenia. Dlatego zamiast sprostowania i wskazania nieprawidłowości (jeżeli takowe są), portal L24 i Tygodnik Wileńszczyzny systematycznie zamieszczają teksty ziejące jadem, niepoparte żadnymi dowodami, bezczelne insynuacje, zdając sobie sprawę, że ufni czytelnicy uwierzą w każde złe słowo. Ci czytelnicy nie będą przecież doszukiwać się prawdy w Internecie czy na stronie KGB veikla Lietuvoje, bo nie jest im to do niczego potrzebne. I to się nazywa uczciwe, wiarygodne, niezależne dziennikarstwo?

Na miejscu wszystkich wymienionych w Pana artykule osób podałabym Pana do sądu (pozew zbiorowy) za te hejterskie oszczerstwa. Jakim prawem Pan z Polski, z Brukseli czy skądkolwiek szkaluje ludzi, którzy nic złego Panu nie zrobili, którzy w wolnym, demokratycznym państwie uczciwie pracują, w odróżnieniu od W. T., który jest Polakiem na etacie za ogromne pieniądze, jakie się nie śniły przeciętnemu śmiertelnikowi? Przed ostatnimi wyborami do europarlamentu przeczytałam bardzo uważnie sprawozdanie z kilkunastoletniej działalności europosła. Koń by się uśmiał! Podejrzewam, że zostało napisane dla wyborców, którzy nic nie rozumieją, zresztą nawet nie czytają. Byłabym niesprawiedliwa, gdybym nie wspomniała o organizowanych na zlecenie posła wycieczkach do europarlamentu. To chyba jedyna namacalna działalność. Muszę się pochwalić, że mnie również zaszczyt kopnął i na taką wycieczkę zostałam zaproszona jako nauczycielka olimpijczyków. Nie skorzystałam. Nie jestem sprzedajna.

                                                                                                                                           Najbardziej oburza mnie ślepa miłość lidera polskiej partii do przywódców – degeneratów Rosji i Białorusi. A Panu to nie przeszkadza? Pan również jest miłośnikiem narodu od wieków amoralnego, agresywnego, skorumpowanego, barbarzyńskiego, złodziejskiego, chamskiego, tępego, leniwego? Genialnego jedynie w propagandzie, kłamstwach i manipulacji. Zamiast tego, by powstrzymać rusyfikację Wileńszczyzny, W. T. na każdym kroku demonstruje swoją prorosyjskość, reprezentuje interesy Rosji tu na Litwie i poza jej granicami. Jak widzę na listach wyborczych AWPL nazwiska Rosjan, to już mnie to nie śmieszy, tylko przeraża i bulwersuje. W moim przekonaniu, każdy, kto współpracuje z Rosjanami, jest zdrajcą narodu polskiego, Litwy, agentem KGB. Nie znajduję usprawiedliwienia dla tego typu zachowań.

Wybaczy Pan, że na zakończenie kolejny raz posłużę się cytatem z Pana tekstu. Ja również wszystkim patriotom Wileńszczyzny „ku pokrzepieniu serc” poświęcam cytat wielkiego Wilniuka Józefa Piłsudskiego. Jego słowa ani trochę nie straciły na aktualności,  wręcz przeciwnie, są nadal ważną przestrogą, o której należy pamiętać walcząc o polskie sprawy: „Podczas kryzysów strzeżcie się agentur, idźcie swoją drogą…”  Ponadto życzę nam, wszystkim Polakom Wileńszczyzny, rządów mądrych, dobrych ludzi, mocnych w mądrości i dobroci. (J. Tuwim)

Z poważaniem

Czesława Osipowicz

PS  Bardzo Panu współczuję, że musi Pan w taki godny pożałowania sposób zarabiać sobie na życie.

PODCASTY I GALERIE