Kilka uwag o życiu gimnazjum w Niemenczynie

Ostatnio znów zrobiło się głośno o gimnazjum Konstantego Parczewskiego w podwileńskim Niemenczynie. Powodem nowej fali „oburzenia się” wśród członków AWPL-ZChR stała się decyzja mera rejonu wileńskiego Roberta Duchniewicza o odwołaniu tymczasowo pełniącego obowiązki dyrektora placówki Mirosława Pakietura. Rzeczywiście decyzja nieco dziwna, ponieważ już niewiele pozostawało czasu urzędowania dla pana M.Pakietura, bo w lipcu ma zostać rozstrzygnięty konkurs na posadę dyrektora gimnazjum. Jednak być może taka decyzja została podjęta próbując ratować sytuację w gimnazjum, która niestety pogarsza się coraz bardziej. Tak uważam.

Tomasz Bożerocki
Kilka uwag o życiu gimnazjum w Niemenczynie

fot. Tomasz Bożerocki

Dziwne, że przedstawiciele AWPL-ZChR podnieśli lament z tego powodu, ale na przykład kilka lat temu, kiedy w szkole uroczyście obchodzono 23 lutego dzień „chłopaka” to ani ówczesnemu dyrektorowi Tadeuszowi Grygorowiczowi to nie przeszkadzało, ani tym bardziej wówczas „w jedności nam rządzącej” AWPL-ZChR też to nie przeszkadzało. W sumie i rzeczywiście, co tu może przeszkadzać, przecież wiadomo „prawdziwy” chłopiec lub mężczyzna swój dzień obchodzi tylko 23 lutego. Dziwnym trafem wówczas, gdy w Rosji z rozmachem jest czczony dzień ich sił zbrojnych, ale to chyba nie istotny „zbieg okoliczności”.

Już słyszę te głosy, że jakim tu prawem ten tu swoje trzy grosze wnosi?! Lub – ten to zainteresowany, bo chce dyrektorem być! Prawda, chcę wziąć udział w konkursie i nikt mi tego nie zabroni, czyżby nie mam takiego prawa? Najwyżej nie spełnię formalnych warunków, ale to się jeszcze okaże. Ja bym swoich przysłowiowych trzech groszy nie wnosiłbym, gdyby nie ten lament dookoła decyzji administracji rejonu wileńskiego tyczących się gimnazjum. 

Przyznam się, że przymusowo uważnie odsłuchałem posiedzenie komitetu oświaty samorządu rejonu wileńskiego, które odbyło się 7 maja. Przymusowo, bo to tak naprawdę to żona słuchała, bo otrzymała komunikat, iż jej prawa mocno są naruszane przez mera, ale mniejsza o te prawa.

Podzielę się z Państwem swoimi spostrzeżeniami na temat tego co usłyszałem. Otóż dotąd byłem przekonany, że przewodniczącą komitetu oświaty jest pani Maria Rekść, ale słuchając tego posiedzenia złożyło się wrażenie, iż to posłanka na Sejm RL pani Rita Tamašunienė prowadziła to spotkanie, może została naznaczona tymczasowo pełniącą funkcję przewodniczącej komitetu… Słyszałem też, że w jakiś sposób decyzja o odwołaniu pana M.Pakietura została uznana za godzącą w prawa mniejszości narodowych. Prawdę mówiąc nie zrozumiałem w jaki sposób godzi w prawa mniejszości narodowych, ale wiadomo haseł politycznych nie trzeba próbować zrozumieć.

Otóż moja córka, jakby ktoś nie wiedział to mam całkiem sympatyczną córkę (na razie kandydatów na zięcia proszę nie zgłaszać) uczy się w tym „sławetnym” gimnazjum i być może jest tym rzeczywistym powodem, dla którego chcę wziąć udział w konkursie na posadę dyrektora. Moja córka opowiada mi różne dziwactwa o tym co się dzieje w gimnazjum a ja słucham z zapartym tchem. Na przykład, że w szkole notorycznie brakuje środków do higieny. Ten kto nie doświadczył „kryzysu papieru toaletowego” na własnej skórze, być może nie zrozumie jaki bywa bolesny ten kryzys w skutkach poszkodowanym. Córka opowiada mi o tym, że w ciągu roku szkolnego duża część nauczycieli jest na urlopach. Owszem, wszyscy mają prawo na urlop, ale pedagodzy i pracownicy akademiccy są specyficznymi pracownikami i ich urlopy najczęściej mają miejsce latem. Tak się już złożyło historycznie i tak to pozostaje. Zgadzam się, wyjątki mogą być, ale chyba nie dla znaczącej części kadry pedagogicznej? I tu chyba należy nawet w jakimś stopniu podziwiać pana M.Pakietura, który musiał w tej trudnej sytuacji lawirować, szukać sposobów zapełnienia tych stałych luk.

Oczywiście muszę powiedzieć chociaż kilka słów o kadrze pedagogicznej. Tutaj szczegółowym przypadkiem jest wychowawczyni mojej córki – nauczycielka z matematyki. Być może moja córka coś tam ma od mnie, bo jak to mówią na Wileńszczyźnie „u niej też serce nie leży do niej”. Jednak jak może leżeć serce do czegoś, czego musi uczyć rodzic?! Pani od matematyki uroczyście stwierdziła, że ona uczyć nie musi – to jest obowiązek rodziców. Już nie mówię o tym, że do dziennika trafiają tylko oceny poniżej siódemki, zaś te powyżej nie znajdują tam miejsca, a moja córka takie też ma. Naprawdę ma, nie kłamię. Podobno, ludzie mawiają, temat mojej córki nawet był rozpatrywany na radzie pedagogicznej, że jak to uczennica ze wszystkich przedmiotów ma 9 i 10, a z matmy 4 i przy tym zesłano córkę na olimpiadę z matematyki. Przymusowo. No, ale to ludzie mówią, ja tam nie wiem jak tam było w rzeczywistości. Prawdę mówiąc, jeszcze była historia z rzekomą kradzieżą podręcznika, którego córka nie kradła i wychowawczyni dobrze to wie, ale oskarżyć zawsze lżej aniżeli przeprosić.

Chyba Drogi Czytelnik uzna, że słabe to argumenty w obronie potrzeby zmian, ale to jest tylko ułamek. Co Państwo powiecie np. na to, że decyzją byłego dyrektora T.Grygorowicza pieniądze zebrane z 1.2% od podatku dochodowego zostały przeznaczone nie na kupno środków do higieny (wyżej wspomniałem, że ich notorycznie nie ma), ale na kupno cukierków uczniom! Jestem łakomczuchem i w sumie oceniłbym to nawet może i pozytywnie jedząc taką darmową czekoladkę, ale… A co robić tym, którzy z przyczyn zdrowotnych nie mogą spróbować tych darów z rogu obfitości? Dlaczego nie kupić za te pieniądze coś czego brakuje? Tak, dobrze pomyśleliście, ja też o tym pomyślałem – np. środków do higieny i papier toaletowy w szczególności. Wciąż mało powodów?

A co na to, że np. na miejsce wicedyrektora pan T.Grygorowicz naznaczył osobę bez doświadczenia pedagogicznego i bez doświadczenia zarządzania placówką oświatową. Pytanie, na podstawie jakich aktów prawnych T.Grygorowicz podjął taką decyzję? Ja bym tu o tym nie wspominał, ale na posiedzeniu komitetu oświaty tymczasowo przewodnicząca komitetu posłanka na Sejm RL R.Tamašunienė stanowczo stwierdziła, że wszyscy wicedyrektorowie gimnazjum mają długoletnie doświadczenie. Widocznie czegoś nie wiem.  Nie będę komentował pracę osoby, której nie znam, ale to co opowiada mi córka…nie, to zbyt nieprawdopodobne by być prawdą… Tam też jakaś historia była z rzekomą kradzieżą, która ostatecznie skończyła się odejściem ucznia do innej szkoły, ale może nic takiego nie było. Może AWPL-ZChR i to zbada?

Ja bym tu mógł tę listę spostrzeżeń kontynuować, ale nie widzę takiej potrzeby, zaś członkowie AWPL-ZChR musieliby bardziej dokładnie zbadać sytuację w gimnazjum za czasów „jaśnie nam panującego” T.Grygorowicza. 

Widocznie wszystko to co powyżej napisałem to tylko moja osobista opinia, która nikogo do niczego nie zobowiązuje.

PODCASTY I GALERIE