
„Realia polskiej edukacji na Litwie będą pod szczególną, ciągłą opieką polskiego rządu. To wam przyrzekam” – powiedział pod Ostrą Bramą szef polskiego rządu. Po spotkaniu z litewskim premierem Andriusem Kubiliusem została powołana specjalna komisja.
Czy obecnie sytuacja może się powtórzyć? Czy Warszawa zareaguje na strajk w polskich szkołach na Litwie?
Jerzy Haszczyński, szef działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”, w latach 90-tych zastępca redaktora naczelnego tygodnika „Słowo Wileńskie”
W natłoku innych problemów międzynarodowych zapomnieliśmy już trochę w Warszawie o Polakach na Litwie. Aż tu nagle strajk polskich szkół na Wileńszczyźnie. Zaczyna się on w najgorętszym momencie kampanii wyborczej w Polsce. Obawiam się, że los Polaków na Litwie stanie się jej tematem. Jeżeli strajk naprawdę będzie masowy, to władze polskie będą musiały zareagować. Nie wiem, czy skończy się to mediacjami premier Ewy Kopacz, tak jak to było cztery lata temu z Donaldem Tuskiem. Na razie rząd nie chce się na ten temat wypowiadać. Czeka na rozwój wydarzeń.
Tak czy owak stosunki polsko-litewskie się raczej jeszcze pogorszą. Przez chwilę – jeżeli oboje premierzy ugaszą strajk i ogłoszą swój sukces – może się wydawać, że będzie odwrotnie. Ale będzie to złudzenie, po którym przypomnimy sobie o powodach strajku i niezałatwionych problemach polskiej mniejszości. I o tym, że Litwa, nawet w warunkach zagrożenia ze strony Rosji, nie dostrzega w Polsce prawdziwego sojusznika.
Krzysztof Kolanowski, jest autorem słownika polsko-litewskiego www.lietpol.eu, w latach 2009-2012 mieszkał i pracował w Wilnie. Publikował w Nowej Europie Wschodniej, New Eastern Europe, eastbook.eu, pl.delfi.lt, zw.lt.
Obecnie w Polsce mamy okres przedwyborczy, a nie jest to czas odpowiedni dla wyważonych i konstruktywnych działań. Obecny prezydent Andrzej Duda już pokazał, że raczej będzie starał się sprzyjać dobremu wynikowi formacji politycznej, z której się wywodzi (PiS – Prawo i Sprawiedliwość). Ponadto fakt, że powołał Biuro ds. Polonii i Polaków za Granicą w ramach swej kancelarii dowodzi, że kwestie problemy Polaków poza granicami Polski ma zamiar otoczyć szczególną uwagą.
Może więc się zdarzyć, że obecne protesty w sprawie oświaty w języku polskim na Litwie skłonią go do osobistego zajęcia stanowiska. Powtórzmy jednak, że celem nie musi być wcale osiągnięcie rzeczywistej poprawy sytuacji polskiej oświaty, co wymagałoby podejścia taktownego, ostrożnego i konsekwentnego zarazem, lecz imitacja działania, kroki niekoniecznie efektywne, lecz efektowne, które można byłoby zapisać na konto „stanowczego pilnowania interesów Polski”. Z drugiej zaś strony można sobie wyobrazić podobną motywację dla polskiego rządu (np. MSZ) tylko po to, by podjąć próbę zdobycia choć części elektoratu prawicowego dla partii rządzącej (PO – Platforma Obywatelska). Tę motywację do nagłych „szarpnięć” zwiększa frustracja po przegranej Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich. Ryzyko, że takie posunięcia zmniejszyłyby popularność którejkolwiek z obu formacji, jest minimalne.
Nie wykluczam zatem, że protesty wileńskie są na rękę obu głównym polskim partiom, które mogą zechcieć ścigać się w pozornych działaniach o względy AWPL, jako formacji „reprezentującej wszystkich Polaków na Litwie”. Kwestie, na ile postulaty protestujących są zasadne, a także takie jak mandat AWPL do reprezentowania ogółu litewskich Polaków, skuteczność (lub jej brak) tej partii w rozwiązywaniu problemów Wileńszczyzny, a także odmienne poglądy polityków AWPL w kwestii np. wydarzeń na Ukrainie od tych, jakie reprezentuje raczej większość polskich wyborców obu głównych partii, są tutaj drugorzędne.
Strajk
Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie poinformowało, że 2 września rozpocznie się powszechny strajk szkolny w polskich szkołach na Wileńszczyźnie. Dzisiaj o godz. 11 w Ostrej Bramie zostanie odprawiona msza św.
Organizatorzy strajku chcą cofnięcia znowelizowanej Ustawy o oświacie, która przewiduje m.in. ujednolicony egzamin z języka litewskiego dla wszystkich szkół. W tym również dla szkół mniejszości narodowych.