„Wyniki wyborów prezydenckich na Litwie nie mogą cieszyć Polski. U władzy zapewne pozostanie nacjonalistka. A lider Polaków zyskał duże poparcie za cenę schlebiania Rosjanom” – napisał J. Haszczyński.
Dobry wynik W. Tomaszewskiego nie cieszy jednak zbytnio polskiego publicysty. „W czasie gdy Rosja odbierała Ukrainie Krym, krytykował nie Putina, ale pomysł nałożenia sankcji na Moskwę i odmawiał uznania rządu Jaceniuka. Ostatnio zaś paradował, jak separatyści we wschodniej Ukrainie, z rosyjską wstęgą św. Jerzego. Tomaszewski, europoseł, który w Brukseli zasiada w jednej partii z PiS, okazał się jedynym prorosyjskim kandydatem. Dotychczas tę rolę odgrywali Litwini – Rolandas Paksas czy Kazimira Prunskienė. W tak trudnym dla regionu momencie, niestety Polak” – podkreślił J. Haszczyński.
„Gra Tomaszewskiego o rosyjskie głosy nie pomoże w naprawianiu stosunków polsko-litewskich. Są złe przede wszystkim z powodu łamania praw mniejszości polskiej. Litwini swoją antypolską postawą wyhodowali szukającego poparcia u Rosjan lidera Polaków” – dodał Jerzy Haszczyński.