Co ciekawe, rezolucja akceptująca jurysdykcję MTK w sprawie popełnienia na Ukrainie zbrodni przeciwko ludzkości i zbrodni wojennych została przyjęta przez ukraińską Radę Najwyższą jeszcze w lutym tego roku, ale aż do września nie została przekazana do Hagi. Stało się to ostatecznie 8 września – Trybunał będzie teraz orzekał w sprawach zbrodni, które miały miejsce po 20 lutego 2014 roku (nie wskazano daty końcowej). To dopełnienie poprzedniej deklaracji ad hoc parlamentu ukraińskiego, dotyczącej zbrodni popełnionych podczas zrywu obywatelskiego na kijowskim Majdanie między 21 listopada 2013 roku i 22 lutego 2014. Nasz wschodni sąsiad wciąż jednak nie ratyfikował Statutu Rzymskiego MTK i nie przystąpił w pełni do systemu sprawiedliwości międzynarodowej z centralnym ośrodkiem w Hadze. Całościowa akceptacja Statutu oznacza przyjęcie wszystkich zobowiązań wynikających z tego aktu: chodzi np. o obowiązek aresztowania osób oskarżonych przez Prokuratora MTK, które znalazłyby się na terytorium Ukrainy. Poza tym Kijów ograniczył też zakres czasowy, którego dotyczyć mogą postępowania Trybunału. Tymczasem w razie ratyfikacji Statutu przez Ukrainę, Trybunał będzie mógł sam inicjować takie postępowania. Wybiórcze poddanie się jurysdykcji MTK to jednak dobry krok.
Jedna wojna, trzy strony
Trybunał może sądzić wyłącznie jednostki, nie państwa. Podobnie jak w poprzedniej deklaracji, tak i teraz władze ukraińskie starają się więc „zwrócić uwagę” MTK na konkretnych sprawców rzeczonych przewinień. Wówczas wskazywano byłego prezydenta Wiktora Janukowycza, byłego Prokuratora Generalnego Wiktora Pszonkę i byłego Ministra Spraw Wewnętrznych Witalija Zacharczenkę. Tym razem w treści przygotowanej przez Radę Najwyższą uchwały pojawiają się „najwyżsi przedstawiciele Federacji Rosyjskiej oraz kierujący organizacjami terrorystycznymi: Donieckiej Republiki Ludowej i Łuhańskiej Republiki Ludowej”.
„Apel” Kijowa nie jest jednak wiążący dla haskiego Prokuratora. Poprzednik dzisiejszej gambijskiej Prokurator Fatou Bensoudy – charyzmatyczny Argentyńczyk Luis Moreno-Ocampo – w 2004 roku udzielił wyraźnej odpowiedzi Ugandzie, która chciała, aby Trybunał zajął się wyłącznie bojownikami Armii Bożego Oporu Josepha Kony’ego. Moreno-Ocampo stwierdził wówczas, że MTK jest sądem „dla wszystkich” – to, że państwo decyduje się oddać dane wydarzenia pod lupę Trybunału, nie może oznaczać, iż ten będzie ścigał jedynie przeciwników władz.
Obok więc „oczywistych” sprawców po stronie prorosyjskich separatystów i Federacji Rosyjskiej, odpowiedzieć za swoje czyny może także strona ukraińska. Jeszcze w zeszłym roku różne organizacje pozarządowe (np. Amnesty International) informowały o możliwym popełnieniu zbrodni wojennych przez żołnierzy Batalionu „Ajdar”. Być może właśnie z tego powodu władze w Kijowie tak długo zwlekały z podporządkowaniem się jurysdykcji MTK.
Choć Prokurator zajmie się przypadkami popełnienia ewentualnych zbrodni przez wszystkie strony konfliktu (trzy – oddzieli prorosyjskich bojowników od ludzi działających bezpośrednio z ramienia Kremla), to polegać może głównie na współpracy ze stroną ukraińską: tylko w ten sposób otrzyma dostęp do dowodów i świadków. Bazowanie na materiałach jednej ze stron może nasuwać podejrzenia o brak obiektywizmu, ale Trybunał nie ma tutaj pola manewru. Trudno bowiem założyć, że władze samozwańczych „ludowych republik Donbasu” będą chciały ułatwić pracę MTK. Innym źródłem informacji będą raporty organizacji pozarządowych oraz oświadczenia samych ofiar.
Rosjanin w Hadze
A co z Rosją? To drugi przypadek, gdy zbrodnie przedstawicieli Kremla mogą zostać osądzone przez międzynarodowy trybunał. Od 2008 roku MTK przygląda się „sytuacji gruzińskiej” – konflikt ten nazywa się „sytuacją”, ponieważ mimo upływu siedmiu lat żaden akt oskarżenia nie został sformułowany. W tym przypadku Moskwa wykazuje umiarkowaną przychylność wobec prac Trybunału. Podobnie może być w przypadku konfliktu na Ukrainie, Kreml skupi się pewnie na obciążeniu strony ukraińskiej.
Rosja nie poddała się jurysdykcji MTK, jednak jej obywateli można sądzić w Hadze. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest właśnie uchwała Rady Najwyższej – przyglądając się możliwym zbrodniom na terytorium państwa ukraińskiego, Prokurator prześwietli aktywność wszystkich osób na Ukrainie, niezależnie od ich obywatelstwa. Pociągnięci do odpowiedzialności mogą zostać ci, którzy popełnili określone zbrodnie, współpracowali przy ich popełnieniu, zlecali je bądź namawiali do popełnienia. W praktyce mogą to być rosyjscy decydenci. Przywodzi to na myśl przykład Izraela, który sam nie będąc stroną Statutu Rzymskiego, po jego ratyfikacji przez Palestynę 1 kwietnia 2015 roku, w związku ze swoją aktywnością w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu może stać się obiektem zainteresowania Prokuratora MTK.
Pamiętajmy jednak, że Trybunał zyska możliwość osądzenia zbrodni agresji (napaści na suwerenne państwo) najwcześniej w 2017 roku – a tak działania w Donbasie i na Krymie traktuje większość ekspertów. Władimir Putin stojący przed obliczem MTK jest jednak trudny do wyobrażenia.
Deklaracja parlamentu ukraińskiego to także ponowna szansa na prawne rozstrzygnięcie sprawy samolotu malezyjskich linii lotniczych MH17, zestrzelonego w lipcu ubiegłego roku nad obwodem donieckim. Niedawno na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ Federacja Rosyjska nie zgodziła się na powołanie specjalnego, „wyizolowanego” międzynarodowego sądu karnego, który miałby zbadać tę tragedię. Na działania MTK w tym zakresie Rosja już „nie musi się godzić”, choć rodzi się pytanie: czy zestrzelenie samolotu rzeczywiście było zbrodnią wojenną? Prawdopodobny brak umyślności ze strony sprawców automatycznie sprawiłby, że nie mogą oni być sądzeni przez Trybunał.
***
Fakt podporządkowania się Ukrainy jurysdykcji MTK może mieć wpływ na szybsze zakończenie wojny na wschodzie kraju – w końcu żadne państwo nie chce, aby jego obywatele byli skazywani za najcięższe zbrodnie na forum międzynarodowego sądu.
Tomasz Lachowski jest doktorantem w Katedrze Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych WPiA Uniwersytetu Łódzkiego.