• Opinie
  • 12 czerwca, 2013 13:43

Expose Pani Prezydent. Polacy, obywatele Litwy, są złem i zagrożeniem dla stabilności kraju

Dalia Grybauskaitė wygłosiła czwarte i przedostatnie w jej obecnej kadencji orędzie. Pani prezydent starała się przedstawić Litwę  jako kraj sukcesu, kraj, który wyszedł z kryzysu obronną ręką. Kraj ludzi przedsiębiorczych, wykształconych, gotowych –  w co wierzy pani prezydent - do stawiania czoła zagrożeniom współczesnego świata.

Antoni Stecewicz
Expose Pani Prezydent. Polacy, obywatele Litwy, są złem i zagrożeniem dla stabilności kraju

Fot. FB/Vygintas Skaraitis

A te są niemałe – zależność energetyczna od Rosji, zagrożenie cyberteroryzmem, ciągłe próby obcych ośrodków decydowania za Litwę, co jest dla niej dobre. Są też zagrożenia wewnętrzne – biurokracja, korupcja,  ale  też  ustępliwość  rządu wobec roszczeń mniejszości narodowych.

Według Grybauskaitė kartą przetargową w  porozumieniach  koalicyjnych staje się język litewski, a budzący kontrowersje egzamin z tego języka  przeradza się w  inne wprowadzające rozłam w kraju żądania. Jakie – tego pani prezydent nie precyzuje.

„Ludziom powinno się wytłumaczyć,  jaka może być tego cena” – potęguje atmosferę zagrożenia Grybauskaitė.  I wszystko jest jasne! To  Polacy, obywatele Litwy, choć przezornie nie wymienieni przez Grybauskaitė expresis verbis, są tym złem i  zagrożeniem dla stabilności państwa, godzą w samą istotę litewskości – język. To przecież ich głosami AWPL (cóż z tego, że w wolnych i demokratycznych wyborach) dostała się do sejmu, a następnie do koalicji rządzącej i domagała się rozsądnych  zasad  i terminów  w ujednolicaniu egzaminu z języka państwowego.

Taki jest przekaz orędzia skierowanego do narodu  przez  panią prezydent kraju, od 10 lat należącego do Unii Europejskiej i za parę tygodni przejmującego w niej prezydencję.

Prezydent Litwy jest wybierany w  wyborach   powszechnych  i bezpośrednich. Wydawałoby się, z założenia powinien być prezydentem wszystkich obywateli. Działać na rzecz konsolidacji, godzenia, często sprzecznych interesów  poszczególnych  grup społecznych, popierania dialogu. Powinien jednocześnie unikać  słów i czynów wprowadzających podziały.

Te podstawowe zasady rozumieli i respektowali  zarówno  Algirdas Brazauskas jak i Valdas Adamkus. Niestety prezydent Grybauskaite, mimo kilku lat pracy w Brukseli i możliwości obserwowania kultury politycznej starych demokracji europejskich ani ich rozumie, ani zamierza respektować.

PODCASTY I GALERIE