Ewa Wołkanowska-Kołodziej: Kartofle, świnina i skwarki narodowe

Napisałam książkę kucharską. Wydana już, sprzedana. Bóg jeden wie, ile osób po tej lekturze najadło się do granic przyzwoitości. Przyznam jednak, że mam ambiwalentny stosunek do wileńskiej gościnności.

Ewa Wołkanowska-Kołodziej
Ewa Wołkanowska-Kołodziej:  Kartofle, świnina i skwarki narodowe

Fot. Mariusz Michalik

Do zachęcania, wmuszania, szantażowania. Do tej pierwotnej gry, którą prowadzimy przy naszych stołach. Kiedy człowiek człowiekowi chce dać to, co najważniejsze. Kalorie, energię, samo życie na półmiskach układa i podsuwa. Poczuj się, gościu, jak w raju i wiedz, że tym razem nikt cię z niego za ugryzienie byle jabłka nie wyrzuci. Poczuj się jak w brzuchu mamy, kiedy nie czułeś głodu w ogóle. Jedz, pij na zapas, bo w tej naszej Europie Środkowo-Wschodniej zawsze trzeba brać, jak dają.

Nie przestawaj, bo to w końcu część naszej kultury – tak razem jeść i jeść. Niewiele jest rzeczy, którymi możemy się pochwalić. Ta jedna nam została: kartofle, świnina, te skwarki narodowe. To nic, że w pole nie chodzimy, na wojny nie jeździmy. Nasze słowiańskie ciała muszą być przygotowane na gorsze czasy, kiedy trzeba będzie po zapasy sięgnąć i spalać tłuszcz, co z żywiołki na człowieka przeszedł.

Polska ma teraz ministra Radziwiłła. Zdrowiem się zajmuje. Na konferencji o otyłości ten minister straszny wierszyk powiedział. Był sobie chłopczyk, który nie chciał jeść zupy: „Michaś był tłusty, zdrów najzupełniej/ Z buzią okrągłą jak księżyc w pełni”. Okaz zdrowia. Na Wileńszczyźnie też mówimy, że ktoś się „poprawił”. Ale co to za poprawa, ludzie drodzy? Zdrowie nam przy tych stołach ucieka. Prawie 3 miliony osób na świecie swój żywot kończy niby przez cukrzycę, nadciśnienie czy raka, a tak naprawdę to zawartość Litwy z powodu otyłości co roku z tego łez padołu schodzi.

Z Litwy na konferencję przyjechał chirurg Maleckas. I mówił, że najefektywniejszą metodą na leczenie dużej otyłości jest operacja bariatryczna. Nie żadne tam wysysanie tłuszczu, a bach, operacja na żołądku. Stajesz na wagę, dzielisz to przez swój wzrost podniesiony do kwadratu (klik – kalkulator BMI w internecie) i już. Około 35 wyskakuje? Szykuj się na stół. Ta operacja może życie Ci uratuje, a przynajmniej przedłuży. Cukrzyca typu drugiego minie, ciśnienie, cholesterol będzie okej. O astmie i migrenach zapomnisz. Takie różne cuda mogą cię spotkać. Pożyjesz sobie. Fizyczne, bo społecznie to będzie różnie. Nie zasiądziesz już na długie godziny przy wileńskim stole.

Ale my musimy jeść, to nasza kultura. Dziedzictwo nasze jest takie, że trzeba tłusto, a nie chudo. Nasza tożsamość to mięso. Przy stole jesteśmy sobą. I przy kieliszku. My cały czas wierzymy, że to głupota z tym całym odchudzaniem. Że nic dobrego z chudnięcia nie będzie, że jeść trzeba, że to zdrowie. Ot, weźmy wierszyk o Michasiu, który nie jadł parę dni i wychudł. I choć kiedyś był „zdrów i tłusty” to wystarczyło, że „pięć dni grymasił, umarł na szósty”.

Bo jak przestaniemy jeść, to co nam z tego życia zostanie?

Usiądziemy naprzeciwko siebie z idiotycznie małą filiżanką herbaty, sztywni jak ci na Zachodzie, i co? O kulturze, o sztuce będziemy gadać? O cenach w Maximie i cenach w Biedronce? Że uchodźców nie chcemy. Że Putin maładziec. Że pół Litwy na emigrację wywiało. O tym, że w radiu Znad Wilii mówili, że w lasach pojawiły się grzyby? Nie. My usiądziemy naprzeciwko siebie w milczeniu, bo może się okazać, że bez tego naszego jedzenia jesteśmy tak bardzo nieciekawi. Ani światowi, ani nadzwyczajnie oczytani, tacy jak cała reszta.

Inspiracją do napisania tekstu była konferencja „Epidemia Otyłości – wyzwania dla Europy Środkowo-Wschodniej. Pacjenci, lekarze, system”, zorganizowana przez Koalicję na rzecz Walki z Otyłością i Marszałka Senatu RP, Stanisława Karczewskiego. Członkiem koalicji jest fundacja „OD-WAGA”, która walczy między innymi z dyskryminacją osób chorych na otyłość (Uwaga! Szuka na Litwie partnerów).

Ten komentarz ukazał się na antenie Audycji Polskiej litewskiego radia publicznego LRT Klasika

PODCASTY I GALERIE