Media podały, że od 1 września 2019 r. rozpocznie się reforma, która przewiduje stopniowe odchodzenie od nauki w językach mniejszości narodowych. Od 1 do 6 klasy 60 proc. przedmiotów ma być wykładanych po łotewsku, a 40 proc. w języku ojczystym ucznia. W klasach 7-9 80 proc. przedmiotów ma być wykładanych po łotewsku, a jako jedyny język łotewski ma obowiązywać w klasach 10-12.
Dla polskich szkół nic się nie zmieni
„Niestety informacja jest zniekształcona. Nie wiem z jakich powodów trafiła do polskich mediów. Wczoraj miałam telefony od czterech portali z Polski. Dla polskich szkół nic się nie zmienia. Te zmiany raczej dotyczą szkół rosyjskich, bo niestety w szkołach rosyjskich poziom języka państwowego jest nieodpowiedni” – powiedziała w rozmowie z zw.lt Halina Smulko.
„CLIL jest to metoda, gdzie można wykładać przedmioty ścisłe w języku państwowym i w jednym z języków Unii Europejskiej. Jednym z języków unijnych jest język polski. Obecna reforma daje ogromną autonomię dla szkoły. Wszystko będzie zależało od szkoły, jej poziomu oraz bazy materialnej. Ta metoda właśnie zezwala na wykładanie po polsku, jeśli uczeń tego potrzebuje. Wszystko zależy od szkoły, czy jest chęć pracowania według tej metody, bo to jest większe obciążenie nauczyciela” – wyjaśniła Polka z Łotwy.
Zdaniem Haliny Smulko w polskich szkołach nic się nie zmieni. Ilość godzin w języku ojczystym i państwowym będzie taka sama. „Jeśli porównamy wszystkie godziny, które dziecko ma w ciągu 12 lat, to będzie 60/40. Czyli 60 proc. języka polskiego i 40 proc. łotewskiego. Ten podział nie dotyczy wszystkich lat pobierania nauki, ponieważ mamy system „pływający”, na przykład więcej łotewskiego będzie w szkole średniej” – dodała dyrektorka.
Konkurencyjny uczeń
W listopadzie 2017 r. przedstawiciele polskiego szkolnictwa na Łotwie, wspólnie z ambasadorem RP, odbyli spotkanie z łotewskim ministrem oświaty. W trakcie spotkania omówiono każdy szczegół reformy. Zdaniem dyrektorki dyneburskiego gimnazjum, łotewski system oświatowy jest skierowany przede wszystkim na to, aby uczeń był konkurencyjny.
„Podstawowym celem jest, aby po ukończeniu szkoły uczeń był konkurencyjny pod względem języka państwowego i ojczystego. Dlatego każda szkoła wybiera swój model. Pisze własny program albo korzysta z programów wypracowanych czy zatwierdzonych. W klasach początkowych mamy jak najwięcej języka polskiego, ale jednocześnie państwowego. Na Łotwie jest coś, czego nie ma w polskich szkołach na Litwie, czyli nauczania bilingwalnego (dwujęzycznego). Kiedy są dwa podręczniki i nauczyciel dobrze posługuje się jednym i drugim językiem. Uczeń trafia do 10-11 klasy znając oba języki” – oświadczyła dyrektorka gimnazjum.
Smulko dodała, że spośród 18 szkół w Dyneburgu Gimnazjum Józefa Piłsudskiego należy do czwórki najlepszych.
Modnie być Polakiem
„Czym się różni Litwa od Łotwy? Nie tylko jedna literką, jak często nas mylą Polacy w kraju. Różni się przede wszystkim podejściem władz Łotwy i Litwy do mieszkających Polaków. Na Łotwie bycie Polakiem jest modne. Natomiast to, co słyszałem o Litwie, to tutaj Polacy czasami przestają deklarować się Polakami. Nasz minister oświaty nie wstydzi się mówić, że jego prababcia ma polskie korzenie i pochodzi z rodu Platerów-Szadurskich spod Krasławia” – oświadczyła Halina Smulko.
Duma Federacji Rosyjskiej we wtorek oświadczyła, że wprowadzi sankcje ekonomiczne wobec Łotwy, jeśli rząd w Rydze nie zaniecha reformy. Rosjanie na Łotwie stanowią 25,4 proc. mieszkańców. W kraju działa 94 szkoły rosyjskie lub rosyjsko-łotewskie.