Tępota stała się zjawiskiem powszechnym, rozpowszechnia się ona na wszystkich szczeblach; od dołu aż po wierzchołek. Wystarczy spojrzeć na tych niczym w głowę obuchem walniętych kelnerów w restauracjach, nieprzytomnych lekarzy, ograniczonych umysłowo kierowców, wsłuchać się w bzdury, wygadywane przez rządzących mężczyzn i kobiety. Jest to skutek uboczny rewolucji cyfrowej, która zmieniła nasze życie.
Szybkość i objętości przepływu informacji, kultura szybkiego konsumowania, stale rosnące tempo – to wszystko tworzy nowego człowieka. Nigdy wcześniej oczy i umysły nie doznawały stymulacji o takim zakresie i intensywności, powodując zmiany w człowieku. Ten Homo Sapiens nie czyta książek, nie przeciąża umysłu faktami historycznymi, a prawa natury postrzega podobnie jak krowa obłoki. Jest to aktywny konsument informacji, niepotrafiący uogólnić faktów i powiązać ich wyciągając logiczny wniosek.
Co prawda wykształcił on nowe umiejętności, rekompensujące utracone dawne nawyki kulturalne. Umiejętność jednoczesnego słuchania rozmówcy, oglądania TV, surfowania w Internecie, odpowiadania na krótkie wiadomości tekstowe oraz zamieszczania postów w sieciach socjalnych. Pojęcie, gdzie i jak znaleźć informacje – na każdy temat. Jak również przyzwyczajenie po wykorzystaniu faktu szybko usuwać go z pamięci. Mózg bowiem należy chronić przed agresywnym strumieniem nadmiaru wiedzy.
Nie jest to ani pozytywne ani negatywne – po prostu epizod w rozwoju cywilizacji. Zmiany rewolucyjne we wszystkich czasach nie tylko zachwycały, lecz również budziły obawy. Luddyści niszczyli mechaniczne obrabiarki, które odebrały im pracę, podejrzliwie przyjęto maszyny parowe, prąd, telefon. Mimo to ludzie się przyzwyczaili, przystosowali i dalej się rozmnażali.
Odsetek umysłów prymitywnych zawsze dominuje, co prawda, głupcy nigdy jeszcze nie byli tak widoczni, jak w obecnych czasach ekshibicjonizmu społecznego. Naturalne jest również to, że wykształcenie ogólne, przez ostatnie stulecie nienormalnie balansujące na historycznie wysokim poziomie, wraca do zwykłego poziomu. 95 proc. osób nierozgarniętych, 5 proc. zarządzających informacją i zasobami.
Czy na pewno warto sobie tym zawracać głowę – może nic podobnego się nie dzieje? Niestety, dzieje się – i to jak.
Jeden z fundamentalnych problemów pojawia się już teraz – jakość zarządzania państwem oraz posucha na liderów politycznych. Notowania polityków wykazują niepokojącą tendencję: ludzie coraz mniej widzą tych, którzy reprezentują ich interesy. Zaledwie dziewięciu działaczy państwowych na Litwie obecnie zbiera powyżej 1 proc. głosów respondentów. Naród nie ma przywódców i ,prawdopodobnie, nie pojawią się oni również w przyszłości.
Kolejne zagrożenie – w warunkach niedojrzałej demokracji oraz w otoczeniu agresywnych sąsiadów społeczeństwo jest znacznie bardziej podatne na dezinformację i manipulacje. Nie potrafi ono krytycznie oceniać szkodliwych sygnałów, wysyłanych na wszystkich poziomach i za pośrednictwem najróżniejszych kanałów. Drzemka umysłu powoli przechodzi w nawykowy powszechny stan, z kolei ludzka ciekawość jest otępiania niewyczerpującym się i zdecydowanym potokiem informacyjnego chłamu.
Coraz mniej czytamy i wiemy. Jeszcze siedem lat temu lokujący się w środkowej części tabel statystycznych UE, obecnie czołgamy się po dnie. Co czwarty dorosły już teraz słabo rozumie czytany tekst. Pod względem umiejętności czytania u czwartoklasistów w 2001 r. Litwa zajęła 7 miejsce (z 35 krajów), w 2007 r. – dopiero 21 (z 45), spadamy jednak dalej. Jeszcze w 2006 r., czytaliśmy 26 min. dziennie, obecnie – zaledwie 17 min. Dla porównania – Finowie czytają 46 min., Estończycy – 39 min.
W ubiegłym roku zankietowano tysiące Litwinów z różnych grup społecznych w wieku od 18 r. ż. 52 proc. respondentów przyznało, że nie czyta wcale, inni czytają po 3-4 książki rocznie.
Nie są potrzebne nawet oficjalne badania. Kiedy ostatnio na lotnisku, na dworcu, na ławce w parku widziałeś kogoś z książką – papierową lub elektroniczną – taki widok jest częsty jak w większości miast Europy? Nie, nasi w najlepszym wypadku głaszczą telefon lub większy ekran. Tylko częstokroć nie jest to czytanie, a coś całkiem innego. Podobnie jak czytaniem nie są jałowe godziny w sieciach socjalnych.
„Ludzie nie potrafią nie tylko pisać, lecz i czytać. Problematyczne staje się przeczytanie tekstu średniej trudności oraz zrozumienie jego podtekstu. To, co dociera do mózgu jest sprawą osobistą każdego człowieka. Jeśli ktoś chce być głupi – ma do tego prawo. Jednak niewątpliwie tworzy to środowisko do manipulacji: głupim człowiekiem manipulować jest bardzo łatwo”, – mówi pisarka R. Šerelytė.
Tak oto – matoły głosują za krzykaczy, którzy wydają ustawy dla głupców, ci z kolei pienią się, lecz później wybierają jeszcze głośniej wrzeszczących klaunów. Zamknięte koło wad, które przerwać mogłaby silna postać polityczna, potrafiąca jednoczyć, a nie dzielić, niestety, w tym ogródku rucianym takie dary nie rosną.
Może jednak to tymczasowy spadek? Niestety, badania nie napawają optymizmem. W ubiegłym roku podczas próbnego egzaminu maturalnego, w którym uczestniczyło 3500 uczniów, 61 proc. maturzystów popełniło 30 i więcej błędów – gramatycznych, interpunkcyjnych, leksykalnych.
To nasze przyszłe pokolenie, które będzie tworzyć nową Litwę. Prawdopodobnie nie na podstawie staromodnej mądrości książkowej, lecz na innych zasadach. Czy nacisnąć „lubię to” – zdecyduj sam.