• Opinie
  • 4 października, 2014 6:02

Bjarnat Cyž: W demokratycznym państwie Serbowie sami muszą się zatroszczyć o swój los

Różnice w sytuacji Serbów na Górnych, środkowych czy Dolnych Łużycach dotyczące opanowania języka, koncentracji ludności w poszczególnych gminach, mają uwarunkowania historyczne. Od ponad 100 lat proces rozwoju przebiega bardzo różnie. Godny uwagi jest fakt, że w Górnych Łużycach – szczególnie w okręgu katolickim między Budziszynem, Kamieńcem i Hoyerswerdą (Worojecy) – substancja językowa zachowała się przez stulecia w najlepszym stanie i także obecnie serbski jest używany publicznie jako język mówiony. Tutaj w wielu gminach można napotkać sytuację, że Serbowie stanowią większość ludności. W innych miejscach zasiedlenia Serbów nie ma takiej dobrej sytuacji – mówi w rozmowie z portalem zw.lt Bjarnat Cyž, działacz serbskiej Domowiny („parlamentu“, „organizacji dachowej“ mniejszości serbskiej).

Tomasz Otocki
Bjarnat Cyž: W demokratycznym państwie Serbowie sami muszą się zatroszczyć o swój los

Fot. Domowina/Clemens Škoda

Jeśli chodzi o szkoły, to pozostaliśmy przy modelu państwowych szkół serbskich. Obecnie nie ma żadnych prywanych szkół serbskich. Inicjatywa WITAJ na zasadzie metody zanurzenia proponuje dzieciom naukę języka serbskiego, niezależnie, czy pochodzą one z domu serbskiego, mieszanej rodziny czy rodziny czystoniemieckiej. Dzięki temu osiągnięto, że wzrosła liczba uczniów, którzy w szkole podstawowej od pierwszej klasy uczeni są bilingwalnie. To był warunek konieczny, by zachować na przyszłość minimalną sieć szkół w dwujęzycznym regionie – dodaje Bjarnat Cyž

Tomasz Otocki, zw.lt: Chciałbym rozpocząć rozmowę od położenia Serbów łużyckich w czasach NRD. Wiemy, że teoretycznie prawa mniejszości były we Wschodnich Niemczech zagwarantowane – niestety często tylko na papierze. W czasach socjalizmu drastycznie spadła liczba Serbów łużyckich. Mniejszość ta z różnych względów (religia, tradycja, język) nie pasowała do zglajchszaltowanego społeczeństwa socjalistycznego. Proszę powiedzieć, jak wyglądała wasza sytuacja, jak kończył się socjalizm. Jakim wyzwaniom musieliście sprostać po 1990 roku jako mniejszość narodowa już w zjednoczonych Niemczech?

Bjarnat Cyž: Sytuacja wyjściowa Serbów była naznaczona przez 40-letni okres totalitarnego reżimu NRD z jego pozytywnymi, jak i negatywnymi stronami. Domowina – Związek Łużyckich Serbów jako reprezentantka interesów narodu serbskiego przeżyła w 1990 roku trzecią zmianę ustroju. W swej wewnętrznej strukturze stanęła w 1989 roku przed rozległym procesem reformy. Za pozytywny wynik uznać możemy to, że zagwarantowano funkcjonowanie serbskich unikalnych instytucji.

Wracając do okresu Niemieckiej Republiki Demokratycznej…

Na podstawie pierwszej ustawy serbskiej z 1948 roku, która została uchwalona przez ówczesny Landtag Saksonii, powstały na początku lat pięćdziesiątych instytucje serbskie. Wśród nich serbskie wydawnictwo, profesjonalny serbski teatr, profesjonalny serbski zespół narodowy, instytut naukowy i – w szczególności – szeroka sieć serbskich szkół na całych Łużycach. Pojawiły się dwujęzyczne tablice z nazwami miejscowości i ulic. Zapewnione w czasie NRD prawa konstytucyjne i działanie saksońskiej ustawy o Serbach stworzyły ramy prawne działania Domowiny. Jednak te prawne podstawy miały raczej formalny charakter i nie można ich było dochodzić przed sądem. Mimo to udało się utrzymać ww. instytucje jako konieczną przesłankę, by przekazać język serbski i kulturę młodszemu pokoleniu, by zachować jej bogactwo i pozwolić jej się rozwijać.

Sytuacja zmieniła się po 1989 roku…

Wraz z przystąpieniem d. NRD do Niemiec należało stworzyć nowe ramy prawne. Na wiosnę 1990 roku Domowina wnioskowała, by Izba Ludowa NRD uchwaliła nową ustawę o Serbach. Ta ustawa miała także działać w zjednoczonych Niemczech. Niestety tego celu nie udało się zrealizować. Zamiast tego udało się dodać do traktatu zjednoczeniowego protokół nr 14 do art. 35, który na wzór deklaracji bońsko-kopenhaskich z 1955 roku (o ochronie praw mniejszości duńskiej) opisywała całą odpowiedzialność rządu federalnego za Serbów. Wraz z ponownym powołaniem do życia krajów związkowych Saksonii i Brandenburgii prowadzono także dyskusję na temat uchwalenia nowych konstytucji krajowych. W tej dyskusji Serbowie wraz ze swymi deputowanymi i przedstawicielami Domowiny działali na rzecz tego, by zapewnić w obu konstytucjach – w odrębnych artykułach – prawa podstawowe Serbów. Udało się uchwalić paragraf § 6 w konstytucji Saksonii i § 25 w konstytucji Brandenburgii – oba dotyczą Serbów łużyckich. Na podstawie ww. paragrafów powstały dalsze uregulowania ustawowe we wszystkich dziedzinach życia, czy to na poziomie komunalnym, czy szkolnym czy w kwestii rozwoju infrastruktury w dwujęzycznym regionie Łużyc. By to osiągnąć było niezbędne zapewnienie politycznej partycypacji Serbów w powiatach, landach i na poziomie federalnym. Tak więc w pierwszej kadencji Landtagu Saksonii wybrano do niego 5 Serbów. Oni prowadzili dialog międzyfrakcyjny na rzecz uchwalenia regulacji ustawowych odnośnie Serbów. Można powiedzieć, że bezpośrednio po zmianie ustroju udało się – dzięki pracy Serbów – osiągnąć satysfakcjonujące uregulowanie ich statusu, które obowiązuje do tej pory. To samo stało się w Brandenburgii, gdzie uchwalono i konstytucje, ale także odrębne ustawy.

Mówimy o prawie, a jakie były praktyczne problemy Serbów po 1990 roku?

Zachowanie struktur instytucji serbskich, zapewnienie ich finansowania to był kolejny ważny problem. Przejściowo stało się tak, że poszczególne instytucje musiały z powodu braku środków finansowych zaprzestać działalności. Dzięki politycznemu zaangażowaniu na poziomie kraju związkowego i federalnym udało się wprowadzić w życie – poprzez uchwalenie ustawy – ideę Fundacji na rzecz Narodu Serbskiego (Stiftung für das sorbische Volk). Została załozona w listopadzie 1991 roku. Otrzumuje co roku dotacje od kraju związkowego i rządu federalnego, by finansować działalność instytucji serbskich. Trzeba jednak stwierdzić, że do dziś roczne dotacje nie zostały (mimo choćby inflacji) zwiększone, borykamy się z problemami finansowymi, musieliśmy zlikwidować część struktur.

Jak wyglądała po 1990 roku sytuacja samej Domowiny?

To był dość bolesny proces reformy. Mimo to udało się na gruncie przykładu z początkowych lat organizacji ponownie uczynić ją reprezentantką interesów serbskich jako „organizację dachową“. Połączyło się ze sobą 5 oddziałów regionalnych i 13 zawodowych i dziś z liczbą 7,3 tys. członków. Domowina prowadzi dialog społeczny na poziomie komunalnym, krajowym, związkowym i europejskim. Można stwierdzić, że zarówno wśród Serbów, jak i w życiu politycznym Domowina zyskała na uznaniu.

Jak wygląda kwestia szkół serbskich – na czym polega serbsko-niemiecki bilingwalizm tutaj?

Jeśli chodzi o szkoły, to pozostaliśmy przy modelu państwowych szkół serbskich. Obecnie nie ma żadnych prywanych szkół serbskich. W wyniku demograficznych problemów (niska dzietność u ludności serbskiej) stanęliśmy przed wyzwaniem: czy te szkoły powinny pozostać w takiej formule, w jakiej działają obecnie. I tu, i tam zdarzały się zamknięcia szkół, bolesne dla ludności serbskiej. Niezależnie od tej strony ekonomicznej po konsultacjach z innymi mniejszościami w Europie doszliśmy do wniosku, że dwu- i wielojęzyczne kształcenie dzieci musi się już rozpocząć w okresie przedszkolnym. To był punkt wyjściowy dla naszej inicjatywy WITAJ, która na zasadzie metody zanurzenia proponuje dzieciom naukę języka serbskiego, niezależnie, czy pochodzą one z domu serbskiego, mieszanej rodziny czy rodziny czystoniemieckiej. Dzięki temu osiągnięto, że wzrosła liczba uczniów, którzy w szkole podstawowej od pierwszej klasy uczeni są bilingwalnie. To był warunek konieczny, by zachować na przyszłość minimalną sieć szkół w dwujęzycznym regionie. Osiągnęliśmy to, że politycznie te szkoły mają rację bytu i nie zostaną zlikwidowane z czysto ekonomicznych punktów widzenia.

Chciałbym teraz przejść do kwestii dwujęzyczności. Dla polskiej mniejszości jest ona bardzo ważna, ale do dziś nie uzyskała ona takiego prawa na Litwie. Wiem, że na Łużycach tabliczki z nazwami ulic czy urzędów po serbsku istnieją, choć docierają do nas wiadomości i o tym, że w czerwcu 2014 r. zniszczono dwujęzyczne tabliczki w Ralbitz-Rosenthal, Nebelschütz, Räckelwitz oraz w Crostwitz.

Dwujęzyczność jest zagwarantowana ustawowo w serbskim obszarze osiedlenia. Chodzi o tabliczki z nazwami miejscowości. Nazwy urzędów działających w gminach, powiatach, krajach związkowych i na poziomie federalnym powinny być wg ustawy w dwóch językach. Wyjątek uczyniono dla przedsiębiorstw prywatnych, które mogą wybrać, czy chcą to robić, czy nie. Generalnie możemy stwierdzić, że publiczna dwujęzyczność jest cechą charakterystyczną obszaru serbskiego i jest prawie przez wszystkich akceptowana.

Jednak tu i tam zdarzają się zamalowania tabliczek przez różne osoby. Domowina reprezentuje konsekwentnie w tej sprawie interesy Serbów i zwraca się do urzędów publicznych, by nie dopuszczać do takich wykroczeń. Jeśli chodzi o sądy, o które Pan pytał, to przed nimi Serbowie mogą używać swego języka. Jest to zresztą zapisane w ustawach. Ale w praktyce często się zdarza, że nie używa się tego prawa w ogóle, ponieważ sędziowie nie znają serbskiego i zatrudnienie tłumaczy bywa widziane jako „zło niekonieczne“. W końcu każdy Serb i tak mówi po niemiecku i może używać go w sądzie. Te okoliczności doprowadziły do tego, że nie ma serbskiej leksyki, jeśli chodzi o sądownictwo.

Jest warte zauważenia, że rząd Saksonii przyjął w zeszłym roku plan działania na rzecz wzrostu użycia języka serbskiego w życiu publicznym. Oczekujemy zatem postępu, jeśli chodzi o tę sprawę. Wracając jeszcze do nietolerancji, jeśli chodzi o użycie serbskiego, to wciąż często się zdarza, że nie jest mile widziane, gdy niemieckojęzyczny Serb nie mówi dobrze po serbsku, będąc w regionie zamieszałym przez Serbów. Takie przypadki są jednak raczej rzadkie. Możemy przyjąć, że samoświadomość Serbów używania języka ojczystego w życiu publicznym wzrosła.

Wracając do systemu szkolnictwa…

Na terenie Górnych Łużyc jest bardzo dużo serbskich szkół podstawowowych i średnich, istnieje także Gimnazjum Serbskie w Budziszynie. To samo można powiedzieć także o Dolnych Łużycach w Brandenburgii. Za pomocą wspomnianej już koncepcji WITAJ zaczynamy w okresie przedszkolnym uczyć dzieci języka serbskiego. Na tej podstawie od pierwszej klasy prowadzimy edukację dwujęzyczną. Wraz z tym modelem osiągnęliśmy pozytywne wyniki, dlatego, że na państwo nałożony jest obowiązek ewaluacji poziomu wyuczonego języka i dopasowania w związku z tym koncepcji edukacji. Można powiedzieć, że każdy, który życzy sobie nauczania serbskiego, może w nim brać udział. Nie zawsze łatwy jest dostęp do szkół z językiem serbskim. Często rodzice posyłają dzieci do szkół niemieckich, które są blisko. Generalnie przekonujemy do nauki serbskiego na zasadzie „wartości dodanej“ wielojęzyczności. Dzieci kształcone od najmłodszego dwujęzycznie mają większe szanse na rynku pracy. Wraz ze wzrostem zainteresowania nauką języka serbskiego wzrasta zapotrzebowanie na nauczycieli. W związku z tym zawsze domagaliśmy się, by kształcić i zatrudniać młode osoby, by zapewnić dostęp do nauki serbskiego także przyszłym pokoleniom.

Kończąc trzeba powiedzieć, że jeśli chodzi o system kształcenia, to jesteśmy na dobrej drodze. Idziemy własną „łużycką“ drogą. Do tego potrzebujemy jednak wiele wytrzymałości. Mamy taką wizję, że w przyszłości każdy Łużyczanin wyrasta w obu językach, a język serbski jako język codziennego użytkowania jest uważany za oczywistość dla wszystkich mieszkańców regionu.

Chciałbym zapytać o dwie ważne osoby dla społeczności serbskiej, które odniosły sukces w ogólnoniemieckiej polityce: posłankę Marię Michalk (Marję Michałkową), która zasiada w Bundestagu od 1990 roku, oraz Stanisława Tillicha, który już od kilku lat jest premierem Saksonii. Co udało im się osiągnąć dla Serbów?

Już wcześniej wspomniałem, że jest ważne, by przedstawiciele Serbów zasiadali np. w Bundestagu. Zaangażowanie Marii Michalk doprowadziło do tego, że – zaczynając od 1990 roku wraz z protokołem serbskim w traktacie zjednoczeniowym, z założeniem i sfinansowaniem Fundacji na rzecz Narodu Serbskiego – osiągnięte zostały ważne uregulowania dla Serbów. Ponadto jest łatwiej poprzez taką osobę skrócić sobie drogę do nawiązywania kontaktów i prowadzić dialog na poziomie federalnym. Posłanka Maria Michalk jest dla nas łącznikiem z najwyższym gremium decyzyjnym w Niemczech. Dzięki niej umożliwiono nam udział w konsultacjach w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, gdy chodziło o to, by poruszyć sprawy specyficzne dla społeczności serbskiej, a decyzje później wcielić w życie. Maria Michalk jest reprezentowana także w innych gremiach decyzyjnych i instytucjach tj. Rada Fundacyjna Fundacji na rzecz Narodu Serbskiego, Rada ds. Serbów przy Republice Saksonii.

Jeśli zaś chodzi o Stanisława Tillicha…

Jego wybór na stanowisko premiera Saksonii jest sytuacją bardzo szczęśliwą dla Serbów. Już w czasach przełomu angażował się jako europoseł. Jednak sam jego wybór na stanowisko premiera w żadnym wypadku nie wynika z uprzywilejowania mniejszości serbskiej. Należy zawdzięczać osobistemu zaangażowaniu Tillicha, że interesy serbskie w gabinecie, kancelarii krajowej oraz w saskim landtagu są kompetentnie reprezentowane. Serb, który wiarygodnie artykułuje serbskie sprawy odnosi zawsze większy sukces niż deputowany, który reprezentuje interesy serbskie „z zewnątrz“. Polityczna aktywność premiera zwrócona w kierunku rządu federalnego i Bundestagu poprzez Bundesrat jest także przykładem tego, że specyficzne dla Serbów tematy znajdują się na agendzie federalnej.

Ogólne pytanie – jak widzi Pan ochronę mniejszości narodowych w Niemczech?

Republika Federalna Niemiec zgłosiła akces do obu europejskich Kart Ochrony Mniejszości Narodowych, Porozumienia Ramowego o Ochronie Mniejszości Narodowych oraz Karty Języków Regionalnych i Mniejszościowych. Oba dokumenty są częścią niemieckiego prawa federalnego i podstawą dla bieżącego procesu oceny tych praw przez Komisję Ekspertów Rady Europy, a z drugiej strony przez ministerstwo odpowiedzialne za mniejszości – MSW w Berlinie. Należy podkreślić, że na tej płaszczyźnie ma miejsce stały dialog między przedstawicielami uznanych i autochtonicznych mniejszości: Serbów, Duńczyków, Fryzów oraz Sinti i Roma. Te cztery mniejszości połączyły się formalnie w Radę Mniejszości i są solidarną wspólnotą uznanych autochtonicznych mniejszości.

Jak dużym problemem dla mniejszości serbskiej jest podział terytorium Łużyc między dwa kraje związkowe: Saksonię i Brandenburgię?

Pierwotnie w 1990 roku Domowina i Serbowie domagali się tego, by całe serbskie terytorium Górnych i Dolnych Łużyc zostało zjednoczone w jednym kraju związkowym. Nie udało się tego zrealizować. Z tego, że obszar osadniczy Serbów podzielony jest na dwie części, wynikają także koszty dla Domowiny. Musimy w ww. krajach związkowych kontaktować się z odpowiedzialnymi gremiami i ministerstwami, co jest dla nas podwójnym wysiłkiem. Mamy jednak takie doświadczenie, że współpraca między Saksonią i Brandenburgią odnośnie Serbów wykazuje także pozytywne strony. Szczególnie wtedy, kiedy jeden kraj chce znowelizować ustawę czy wprowadzić inne uregulowania, to wtedy inny kraj jest także animowany, by to zrobić. Generalnie nie uważamy teraz tego za wadę, że w obu krajach Domowina ma swe odrębne struktury, które reprezentują interesy Serbów wobec rządów krajowych czy parlamentów.

Między Serbami w Górnych i Dolnych Łużycach są poważne różnice, nie tylko dlatego, że mówicie w zupełnie dwóch różnych językach (dolno- i górnoserbskim).

Różnice w sytuacji Serbów na Górnych, środkowych czy Dolnych Łużycach dotyczące opanowania języka, koncentracji ludności w poszczególnych gminach, mają uwarunkowania historyczne. Od ponad 100 lat proces rozwoju przebiega bardzo różnie. Godny uwagi jest fakt, że w Górnych Łużycach – szczególnie w okręgu katolickim między Budziszynem, Kamieńcem i Hoyerswerdą (Worojecy) – substancja językowa zachowała się przez stulecia w najlepszym stanie i także obecnie serbski jest używany publicznie jako język mówiony. Tutaj w wielu gminach można napotkać sytuację, że Serbowie stanowią większość ludności. W innych miejscach zasiedlenia Serbów nie ma takiej dobrej sytuacji. Wszędzie tam gdzie Serbowie żyją w diasporze, zachowanie ich języka i tożsamości kulturowej wiąże się z dodatkowymi trudnościami. Jednak Domowina stara się, mimo zróżnicowanego położenia Serbów w różnych regionach, jednoczyć ludzi pod jednym dachem i pomagać w szczególności „słabszym regionom“.

Na koniec…

Na koniec warto zauważyć, że ustawowe i polityczne warunki ramowe dla narodu serbskiego w Niemczech (w ramach państwa prawnego) są oceniane pozytywnie. Na Serbach leży odpowiedzialność, by wziąć swój losy we własne ręce i troszczyć się o to, by poprzez swe aktywności przyczyniać się do zapewnienia bezpiecznej przyszłości młodszemu pokoleniu.

Bjarnat Cyž (niem. Bernhard Ziesch) – działacz mniejszości serbskiej na Łużycach, Górnołużyczanin, z wykształcenia informatyk, już w okresie NRD związany z Domowiną, na początku transformacji ustrojowej jej przewodniczący, obecnie wiceburmistrz gminy Puschwitz (Bóšicy), członek Rady Fundacji na rzecz Narodu Serbskiego, członek Prezydium Unii Federalistycznej Europejskich Narodowości. Jego siostrą jest Marja Michałkowa (Maria Michalk), posłanka do Bundestagu z listy CDU.

PODCASTY I GALERIE