Balcewicz: „Historia kołem się toczy. Oby nas nie przejechała”- Loesje

Przez wszystkie władze polityczne oraz oświatowe Litwy z obecnymi włącznie szkoła polska była traktowana po macoszemu. Świadczy o tym między innymi również fakt, że w strukturze ministerstwa Oświaty, Nauki i Sportu nie istnieje nawet etat specjalisty do pracy ze szkołami mniejszości narodowych, a przecież szkoły te mają własną specyfikę, potrzebują uwagi ze strony resortu oświaty.

zw.lt
Balcewicz: „Historia kołem się toczy. Oby nas nie przejechała”- Loesje

Zbigniew Balcewicz/Fot. Joanna Bożerodska

Chociaż w strukturze etatów ministerstwa istnieje Dział Szkół Regionalnych, ale do obowiązków specjalistów w nim zatrudnionych należy wyłącznie praca ze szkołami litewskimi, które są zakładane oraz zarządzane bezpośrednio przez ministerstwo. Wygląda na to, że szkoły polskie na Wileńszczyżnie resort oświaty Litwy jakby nie interesuje. W rejonach wileńskim oraz solecznickim, jak i całym kraju, szkoły ogólnokształcące (polskie, rosyjskie oraz część litewskich) są w gestii samorządu. Ponad 20 lat temu na terenach zamieszkałych w absolutnej większości przez Polaków pomijając samorządy zaczęto odgórnie dodatkowo zakładać litewskie szkoły rządowe, do których często sztucznie były rekrutowane polskie dzieci. W wyniku wytworzyła się w tych rejonach czasem chaotyczna, drogo kosztowna sieć szkół. Tymczasem wyniki nauki w nich wcale nie idą w parze z ponoszonymi wydatkami. Skoro AWPL–ZChR, współrządzi krajem, dlaczego więc nie ufa się jej przedstawicielom, którzy sprawują władzę w tych samorządach, by przejęli do swej gestii całą edukację w rejonie?

Dzięki inwestycjom „ Wspólnoty Polskiej” kosztem polskiego podatnika polskie szkoły w Wilnie i na Wileńszczyżnie są wyremontowane oraz wyposażone technicznie. Tak więc litewski resort oświaty z otrzymanych obecnie dodatkowych funduszy unijnych nie będzie musiał wydawać słone pieniądze na remonty oraz budowy polskich placówek oświatowych w tym regionie. Czy nie należałoby zamiast tego część tych środków przeznaczyć docelowo na inne palące potrzeby polskich szkół, jak opracowanie nowych programów nauczania, przygotowania podręczników oraz pomocy poglądowych, dokształcenie kadry pedagogicznej itp.? Gdyby za te sprawy z takim samym tupetem oraz entuzjazmem, jak za asfaltowanie żwirówek, wziął się poseł Jarosław Narkiewicz, szkoła polska na Litwie zwiększyłaby swój potencjał oraz stałaby się bardziej atrakcyjną. Niestety, również przez rodzimych polityków szkoła polska jest często traktowana instrumentalnie, z okazji kolejnych wyborów.

Pomimo rzucanych kłód pod nogi oraz licznych trudności polska szkoła na Litwie dzięki poświęceniu pedagogów oraz zaangażowaniu rodziców nadal żyje i ma liczne sukcesy. Absolutna większość polskich szkół nie jest wcale gorsza od przeciętnych szkół litewskich, zaś dla polskiego dziecka – o wiele lepsza. Szkoła polska ma takie plusy, jak wielojęzyczność, możliwość poznania wielu kultur, bogatego polskiego dziedzictwa. Szkoda, że za 30 lat mając takie wsparcie z Macierzy nie potrafiliśmy założyć ani jednej prywatnej szkoły polskiej, nadal brakuje naszym oświatowcom koordynacji polskiego szkolnictwa, bowiem tylko na papierze dzisiejsze liczne gimnazja różnią się od siebie. Sądzę, że powinna pojawić się przynajmniej jedna polska szkoła – państwowa czy prywatna – w której oprócz Polaków chcieliby uczyć się również Litwini, Rosjanie oraz przedstawiciele innych narodowości. Podobnie, jak obecnie do renomowanego Wileńskiego Gimnazjum im. Sholema Aleichema oprócz Żydów chętnie uczęszczają Litwini, Rosjanie jak również Polacy. Potrzebna jest szeroka i otwarta dyskusja wśród naszej społeczności o modelu polskiej szkoły. A propos, polska szkoła na Litwie potrzebuje znacznie lepszej promocji. Życie pokazało, że nie wystarczy dorocznych konferencji dla nauczycieli chociażby nawet opatrzonych patriotycznym hasłem „Polskie dziecko w polskiej szkole”, na których nauczyciele wysłuchują sprawozdań dyrektorów szkół oraz z roku na rok powtarzających się tych samych wytycznych „głównego prezesa”. Nawiasem mówiąc, chyba niewiele korzyści przyniesie w tym roku przeprowadzona przez Macierz Szkolną wspólnie z mediami akcja „Wybierz Polską Szkołę!”, bowiem nie jestem pewien, że można byłoby, dla przykładu, zachęcić młodzież do nauki w Wileńskim Liceum im. Adama Mickiewicza jedynie informując, że „…szkoła propaguje zdrowy tryb życia, ucząc m.in. kreatywnej segregacji śmieci – odpadom dawane jest tu drugie życie – oraz produkcji naturalnych kosmetyków…” Jeszcze mniej atrakcyjnie podana była informacja o innych polskich placówkach oświatowych. Należy zauważyć, że ważną rolę w promocji szkoły odgrywa jej strona internetowa. Niestety witryny daleko nie wszystkich polskich placówek przyciągają uwagę.

Nie uratują polską oświatę na Litwie ani „ nasi ” politycy, ani też Polska, która może nam tylko w tym dopomóc. Dziś do szkół idą już dzieci Polaków urodzonych w niepodległej Litwie, którzy sami uczyli się w odrodzonych polskich szkołach w okresie ich rozkwitu, kiedy liczba uczniów podwoiła się w porównaniu z końcem rusyfikacji. Wówczas polską szkołę na Litwie wspólnie z nauczycielami uratowali babcie oraz dziadkowie dzisiejszych uczniów. Czy potrafią to samo uczynić dziś ich rodzice oraz obecni nauczyciele, już wkrótce pokaże czas. Warto zaznaczyć, że może jest to już ostatnia szansa ku temu, by polskie dzieci powróciły na własne podwórko. Bo znów mamy w polskich szkołach prawie tyle samo dzieci, ile ich było u schyłku powszechnej rusyfikacji.

Zbigniew Balcewicz
Sygnatariusz Aktu Niepodległości Litwy

PODCASTY I GALERIE