Czy możemy bezwarunkowo wierzyć babci, która podczas burzy zapala w oknie gromnicę, bo przed piorunem ochroni? A może warto wyprzeć się przesądów zakorzenionych w nas potajemnie, gdy rozum spał? Zdobyć się na krytyczne podejście do sprawy odebrania Wilna z rąk polskich, by zrozumieć dlaczego ? Posłużyłem się metaforą babci i gromnicy jako analogii ludzi wiedzących „lepiej”, argumentujących „bo tak”; ludzi z którymi wielokrotnie rozmawiałem i pytałem o sprawy utraconej Wileńszczyzny. Najczęściej w wypowiedziach wybrzmiewało głownie to, że stosunki między Polakami a Litwinami zadecydowały o aktualnej przynależności Wilna do Litwy. Oczywiście w większości wypadków argumentacja była nacechowana emocjonalnie i pozbawiona racjonalnych wywodów. W rezultacie przestałem walczyć z „gromnicami w oknach” – niech się palą i bronią domostw tych wszystkich, którzy muszą w to wierzyć. A każdego, komu „bo tak” nie wystarcza, zachęcam do pochylenia się nad 78 nrem Karty, kwartalnika historycznego, w którym pojawia się fragment dziennika napisanego w Kownie (po polsku!) na początku II wojny światowej przez Michała Römera – jednego z najwybitniejszych specjalistów prawa międzywojennej Litwy.
Na podstawie przeczytanego tekstu Römera, Wielu może śmiało twierdzić, że to właśnie wojna spowodowała utratę Wilna przez Polskę. Wojna, a nie stosunki litewsko – polskie.
Oczywiście inne czynniki grają role drugoplanowe, ale w tym wypadku Oscara dostaje tylko pierwszoplanowa rola II wojny światowej. Mogę się mylić, dlatego zachęcam do przeczytania i konfrontacji bądź asocjacji tego twierdzenia.
Jednemu jednak nie można zaprzeczyć – jak powszechnie wiadomo, II wojny światowej Litwini nie wywołali.