
„Popularny obecnie w europejskich kręgach medialnych i politycznych dyskurs skoncentrowany jest na tym, jak przeciwdziałać i co przeciwstawić rosyjskiej propagandzie telewizyjnej. Tezy wyjściowe są takie: propaganda ta, jak się rozumie, mówiąc nierzetelna, niepewna – bardzo skutecznie wpływa na rosyjską diasporę w krajach Unii Europejskiej, przybliżając ją ku wielkomocarstwowym wartościom rosyjskim (i, odpowiednio, odciągając od demokratycznych, europejskich), przyczyniając się, w lepszym przypadku, do wyobcowania miejscowych Rosjan, a w gorszym – przekształcenia ich w „piątą kolumnę” – pisze Troicki.
Reakcją na putinowską propagandę są próby walki o paneuropejski przekaz telewizyjny w języku rosyjskim. Wedle Troickiego procent „putinistów” i „krymnaszystów” wśród Rosjan w Estonii można oceniać na jakieś 70%. „To dużo, ale daleko nie wszyscy” – pisze publicysta. „Sytuacja z wypranymi mózgami jest ciężka, ale nie totalnie katastroficzna”…. Z drugiej strony oczekiwanie elit estońskich, że nowa telewizja w języku rosyjskim „hipnotyzująco zadziała” na telewidzów w Narwie czy Tallinnie, jest naiwne… „Propaganda „russkogo mira” tak dobrze działa nie dlatego, że jest szczególnie utalentowana czy przekonująca, a dlatego, że poziom odporności na nią u większości jest nawet nie zerowy, ale ujemny! Ludzie widzą i słyszą to, co widzieć i słyszeć pragnie ich dusza. Cały ten złowrogi nonsens dla nich – jest jak prezent!” – twierdzi Troicki.
Za chwilę autor przechodzi od „kwaśnego” do „słodkiego”… „Rosyjskojęzyczne kanały telewizyjne w państwach europejskich są nie tyle potrzebne, co życiowo niezbędne. Nie mam wątpliwości, że jeśli w Estonii 20 lat temu byłby stworzony dobry kanał rosyjski – nie ważne, społeczny czy komercyjny, to sytuacja z diasporą nie byłaby taka beznadziejna, większość Rosjan nie czułoby się na tyle wyobcowanych i oderwanych od życia w republice” – pisze Troicki. Problem tylko w tym, jakie miałyby być te kanały… Troicki postuluje trzy zasady: lokalności („przekaz powinien być skoncentrowany nie na analizie sytuacji międzynarodowej czy osiągnięciach Unii Europejskiej, a na życiu w danym kraju – jego stylu gospodarce, kulturze, historii i bieżących wydarzeniach. Mówiąc wprost, główne zadanie kanału – nie otwierać oczu na „straszną prawdę” o Rosji, a pomóc Rosjanom lepiej poznać i zrozumieć Estonię”), młodzieżowości (grupą docelową wedle Troickiego powinni być młodzi Rosjanie, od zera do 40-45 lat, starsze pokolenie już się nie zmieni), uczciwości („nie można upodabniać się do oponentów z rosyjskich federalnych telekanałów. Odpowiadać propagandą na propagandę, demagogią na demagogię, histerią na histerię…. Nie można zapomnieć o profesjonalnym zachowaniu dziennikarzy, szlachetnej postawie, z którą wielu moich kolegów z Rosji, niestety, pożegnało się”).
Program Bałtycki Radia Wnet przypomina, że w 2014 r. parlament Estonii zaaprobował wydzielenie 2,5 miliona euro na założenie kanału telewizyjnego w języku rosyjskim. Początek transmisji wyznaczono pierwotnie na 1 września 2015 r. „Rosyjskie kanały w Estonii opowiadają swoją historię, swoją prawdę. I to problem nie tylko rosyjskojęzycznych mieszkających w Estonii, ale to odnosi się także do Londynu czy USA i innych krajów. Ludzie chcą oglądać wiadomości w języku ojczystym, to logiczne” – powiedział premier Estonii Taavi Rõivas podczas posiedzenia Rady Atlantyckiej w Waszyngtonie pod koniec 2014 r.
Swój kanał rosyjskojęzyczny („trzeci”) chcą stworzyć także Łotysze (miałby rozpocząć nadawanie od 1 stycznia 2017 r.). Ryga i Tallinn zamierzają razem kupować programy telewizyjne. We wtorek odbyło się spotkanie kierownictw estońskiego RTV oraz łotewskiej telewizji, podpisano memorandum o współpracy. „Myślę, że nie byłoby prawidłowo, jeśli mając te same cele we wszystkich krajach bałtyckich, pracowalibyśmy z różnymi markami, różnymi wartościami europejskimi, które chcemy nieść przez ten kanał” – powiedział prezes zarządu Telewizji Łotewskiej Ivars Belte. Ideę rosyjskiego kanału poparł prezydent Łotwy Andris Bērziņš, sceptyczni są członkowie rosyjskiej mniejszości narodowej oraz niektórzy narodowcy. Historyk i poseł Edvīns Šnore, autor filmu „The Soviet story”, uważa, że stworzenie kanału potwierdzi rosyjską tezę o istnieniu Łotwy jako kraju „dwóch społeczności”.