W poniedziałek premier Saulius Skvernelis spotkał się z Waldemarem Tomaszewskim i zaprosił polską frakcję do wspólnego tworzenia większości sejmowej. To ważne wydarzenie, które dowodzi, że AWPL-ZChR stała się nie tylko liczącą się siłą polityczną w kraju, ale i od lat przez Waldemara Tomaszewskiego zapowiadanym „języczkiem u wagi” bez którego trudno wyobrazić sobie skutecznego rządu. Przy odrobinie chęci można byłoby nareszcie załatwić coś dla litewskich Polaków. Niestety, wygląda na to, że brakuje… chęci.
Wiele wskazuje bowiem na to, że podobnie jak poprzednio, partia nie wykorzysta kolejnej możliwości do znacznego i długoterminowego poprawienia sytuacji polskiej mniejszości na Litwie. Po spotkaniu z Karbauskisem i Skvernelisem Tomaszewski w rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że najważniejsze postulaty jego siły politycznej , to zwiększenie dostępności leków dla seniorów oraz podwyżka zasiłków na każde dziecko do 120 euro. Nie wspomniał słowem o Ustawie o mniejszościach narodowych, oryginalnej pisowni nazwisk, oświacie mniejszości narodowych czy zwrocie ziemi w Wilnie. Zresztą od dłuższego czasu można zauważyć, że Akcja Wyborcza Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin polską partią jest tylko z nazwy.
W rozmowie z zw.lt, zaraz przed drugą turą wyborów prezydenckich, Tomaszewski kwestię oryginalnej pisowni nazwisk nazwał tematem zastępczym: „Dzisiaj można mieć imię i nazwisko zgodnie z oryginałem na pierwszej stronie paszportu. Można to wywalczyć drogą sądową”. Niestety tą wypowiedzią przewodniczący – świadomie lub nie – wprowadził swoich wyborców w błąd. Sądownie można wywalczyć zapis na pierwszej stronie paszportu. I nie dotyczy to miejscowych Polaków, a tylko obywatelek Litwy, mających za mężów obcokrajowców i ich dzieci. Jak dotychczas nie było jeszcze żadnej sprawy, która dotyczyłaby nazwiska litewskiego Polaka.
Nawet jeśli zgodzimy się z Tomaszewskim, że sztandarowy przez wiele lat problem, raptem stał się „zastępczym”, to warto przytoczyć drugą część wypowiedzi europosła, z którą trudno się nie zgodzić: „My Polacy (…) mamy sprawy ważniejsze – zwrot zagrabionej przez Sowietów ziemi, sprawy oświaty, egzamin z języka państwowego”. Więc dlaczego te kwestie także nie są stawiane jako podstawowy warunek wszczęcia negocjacji koalicyjnych?”.
W roku 2012 Waldemar Tomaszewski, czując „wiatr w żaglach”, postanowił przeistoczyć się z lidera mniejszości narodowych w ogólnopaństwowego męża stanu. Niestety wyniki wszystkich kolejnych wyborów wskazują, że Litwini tego pomysłu „nie kupili”. W etnicznie litewskich okręgach wyborczych AWPL-ZChR zbiera po kilka lub kilkadziesiąt głosów, na partię Tomaszewskiego dalej głosują zaś przede wszystkim Polacy i Rosjanie. Ba, tegoroczne wybory wskazują, że elektorat rosyjskojęzyczny też ucieka, a i polski wyborca wcale „nie jest tak wierny”, jak się spodziewano.
Zdaję sobie sprawę z tego, że 1,5 roku przed wyborami parlamentarnymi, w niezwykle podzielonym Sejmie, trudno będzie przeforsować satysfakcjonującą Ustawę o mniejszościach narodowych, czy Ustawę legalizującą oryginalną pisownię nazwisk. Aczkolwiek nie uważam tych tematów za zastępcze czy skazane na zapomnienie.
Jest jednak mnóstwo tematów bardzo ważnych dla miejscowych Polaków, które nie potrzebują szerokich parlamentarnych koalicji (bo są w wyłącznej gestii rządu) i do których dałoby się nawet przekonać politycznych talibów z koalicji i opozycji. Zaręczając się przy okazji i przychylnym stanowiskiem nowego prezydenta, który ma pewien „dług wdzięczności” wobec mieszkańców Wileńszczyzny i na pewno chciałby z pierwszą wizytą do Warszawy pojechać nie z pustymi rękoma.
W najbliższy piątek odbędzie się posiedzenie Rady Naczelnej AWPL-ZChR w sprawie koalicji, dlatego służymy pomocą i podpowiadamy, jakie problemy dałoby się rozwiązać przy odrobinie dobrej woli politycznej „od ręki”:
– Zwiększenie zakresu ulg na egzaminie maturalnym z języka litewskiego i przedłużenie ich obowiązywania o co najmniej 4 lata. Od roku 2012 na ujednoliconym egzaminie państwowym z języka litewskiego uczniów ze szkół mniejszości narodowych obowiązują pewne ulgi, które jednak z każdym rokiem są stopniowo likwidowane (zmniejszany jest ich zakres) i jednocześnie wyniki maturzystów-Polaków są z każdym rokiem coraz gorsze.
– Z uwagi choćby na większą liczbę nauczanych przedmiotów, powinno być zwiększone finansowanie z budżetu państwa dla szkół mniejszości narodowych. I nie o 2 proc., a o co najmniej 30 proc., żeby poziom litewskiego państwowego finansowania byłby porównywalny z tym, jaki mają szkoły mniejszości narodowych w Polsce.
– Już od następnego roku szkolnego może być bez większych problemów przywrócony obowiązkowy egzamin maturalny z języka polskiego. Równoległe zaś powinien powstać mechanizm dający dodatkowe punkty przy rekrutacji na studia wyższe z uwagi na znajomość języków mniejszości narodowych.
– W dalszej perspektywie niezbędne jest zatwierdzenie długoterminowego rządowego programu kształcenia nauczycieli oraz tworzenia podręczników dla szkół polskich na Litwie.
Jestem pewien, że te postulaty AWPL-ZChR doskonale zna, gdyż przez wiele lat wypisywała je na swoich sztandarach podczas ptotestów pod ambasadami Niemiec, USA, na marszach i wiecach, gdy ich realizacja była marzeniem ściętej głowy.
Więc, panie Waldemarze, może teraz – gdy ma pan rzeczywiste wpływy i władzę – warto powrócić do źródeł, o których ostatnio pan jakoś zapomina?